A już wkrótce rewanż!
PEFS i Nivea na pewno zagrają w drugiej części Jesiennej Edycji Ligi BSA w tzw. grupie mistrzowskiej. Ich czwartkowe starcie było przedsmakiem tego, czego możemy się spodziewać za kilka tygodni. PEFS wygrał 3:2, skutecznie broniąc po przerwie zaliczki z pierwszej połowy.

Już wkrótce sześć najlepszych drużyn z czystą kartą rozpocznie zmagania o tytuł mistrza Ligi BSA. Niektóre grupowe spotkania pokazują, jak zacięta będzie to walka – różnice są bowiem minimalne. Teoretycznie przed tym spotkaniem PEFS nie mógł być jeszcze pewny miejsca w trójce podgrupy B, ale zdobycie jednego punktu w dwóch ostatnich spotkaniach było raczej formalnością. Nivei za to remis wystarczył do wygrania całej podgrupy.
Zaczęło się właśnie od bardzo mocnego uderzenia Nivei – po zagraniu Dominika Serby Krystian Maik szybko wyprowadził drużynę na prowadzenie. PEFS każdą swoją akcję rozgrywał przez bramkarza – Kuba Tomaszkiewicz tradycyjnie zapędzał się na połowę rywali. Nivea była zamknięta przed swoim polem karnym, ale broniła się mądrze, pozwalała jedynie na uderzenia z dystansu. W 8. minucie Tomaszkiewicz znalazł jednak lukę między rywalami i kapitalnie zagrał do stojącego przed bramką Paula Newshama. Najstarszy gracz PEFS bez problemu wyrównał.
Po stracie gola Nivea nieco zaskoczyła, bo zaczęła stosować pressing już w okolicach pola karnego rywali. PEFS początkowo sobie z tym dobrze radził, ale w końcu popełnił jeden maleńki błąd, już na połowie przeciwników. Tam podanie rywali przejął Maciej Jaszczyński, podciągnął z akcją kilkanaście metrów, a później zagrał do Dominika Serby. Gracz Nivei oszukał bramkarza Tomaszkiewicza, a później uderzył mocno pod poprzeczkę. Mało tego – niedługo potem mogło być 3:1, ale Jaszczyński nie zdołał zamknąć akcji Krzysztofa Filipiaka.
Ostatnie minuty pierwszej połowy znów należały do PEFS – najpierw Tomaszkiewicz asystował przy golu Marcina Winnego, a następnie świetnym uderzeniem popisał się Mateusz Michalak. Piłka trafiła w jeden słupek, później w drugi i wpadła do bramki.
I choć Nivea o awans nie walczyła, bo ten miała już zapewniony, to w drugiej połowie z determinacją biła się choćby o remis. Długimi fragmentami była jednak zmuszona do ataku pozycyjnego, w którym okrutnie się męczyła. Groźniejsze były kontry PEFS, choć i one nie kończyły się powodzeniem. Dwukrotnie bardzo dobrze nogą bronił Kuba Tomaszkiewicz z PEFS, zaś w 33. minucie Krystian Maik posłał piłkę w słupek. Nivea miała też dwa rzuty wolne zza pola karnego, ale w obu przypadkach zabrakło celnego uderzenia.
PEFS – Nivea BMP 3:2 (3:2)
0:1 Krystian Maik (3. minuta, asysta: Dominik Serba)
1:1 Paul Newsham (8. minuta, asysta: Kuba Tomaszkiewicz)
1:2 Dominik Serba (10. minuta, asysta: Maciej Jaszczyński)
2:2 Marcin Winny (14. minuta, asysta: Kuba Tomaszkiewicz)
3:2 Mateusz Michalak (18. minuta, asysta: Paul Newsham)
PEFS: Kuba Tomaszkiewicz – Paul Newsham, Maciej Kielar, Radosław Balicki, Mateusz Michalak, Marcin Michalak, Marcin Winny.
Nivea BMP: Konrad Olejniczak – Krzysztof Filipiak, Arkadiusz Strzelecki, Michał Trawiński, Krystian Maik, Maciej Jaszczyński, Kamil Czerniak, Dominik Serba.
[rl_gallery id=”3049″]