Posted on

Roti-Ten skomplikowało sytuację Nivei

Roti-Ten skomplikowało sytuację Nivei

Pięć zespołów pozostaje w grze o miejsce w czołowej trójce Ligi Halowej BSA, która później zagra o mistrzostwo. Środowa niespodziewana wygrana Roti Ten z Niveą 5:3 przywróciła nadzieje tym pierwszym i postawiła w dość trudnej sytuacji drugich.

AZzardo FC, PwC, PEFS, Nivea, a od wczoraj – także Roti-Ten – te zespoły mają szansę na wywalczenie miejsca w najlepszej trójce. Dwa z nich o mistrzostwo Wiosennej Edycji Ligi BSA nie zagrają i być może będą to właśnie ekipy Nivei (9 pkt w 5 meczach) i Roti-Ten (8 pkt w 5 meczach).

Roti-Ten skomplikowało sytuację Nivei
Roti-Ten skomplikowało sytuację Nivei

Dla Roti-Ten było to spotkanie ostatniej szansy, a tymczasem w hali zespół stawił się w pięcioosobowym składzie, bez rezerwowych. – Pechowy termin, kilku nam wypadło – tłumaczył kapitan Roti Piotr Walczak. Nivea też zaczynała w piątkę, ale dwóch graczy wkrótce dojechało. Brakowało za to bramkarza, w tę rolę wcielił się Krystian Maik.

Tak jak się można było spodziewać, od początku inicjatywę przejęła Nivea. W pierwszych pięciu minutach bombardowała bramkę rywala uderzeniami z dystansu – wszystkie przed siebie odbijał Maciej Lubczyński. Za to pierwsza zaczepna akcja Roti-Ten dała tej drużynie bramkę. Na środku boiska Mariusz Musiał zabrał piłkę Dominikowi Serbie, a później strzałem pokonał Maika. Co prawda Nivea szybko wyrównała, po dobrym odegraniu Dominika Serby i strzale Michała Trawińskiego, ale niemal natychmiast świetną akcją odpowiedział zespół Roti-Ten. Waldemar Kwiatek dograł przed bramkę do Mariusza Musiała, a ten trafił na 2:1.

Wymiana ciosów trwała nadal – Walczak z Roti-Ten trafił piłką w słupek, w odpowiedzi z bliska Trawiński kopnął futbolówkę w Lubczyńskiego. Bramkarz Roti znakomicie obronił też strzał Macieja Jaszczyńskiego, a później – głową – Krzysztofa Filipiaka. W niektórych sytuacjach aż trudno było uwierzyć, że piłka nie wpadła do siatki. – Oni zaraz pękną, siadamy – krzyczeli zawodnicy Nivei i kontynuowali pressing. Tyle że kolejne bramki w pierwszej połowie już nie padły.

Po przerwie Roti skupiło się na obronie korzystnego rezultatu – broniło się całym zespołem we własnym polu karnym. Skutecznie, bo przez pięć minut Nivea nie miała nawet okazji do wyrównania. W końcu jednak zza pola karnego huknął Dominik Serba, bramkarz Lubczyński odbił piłkę, a z bliska spudłował przy dobitce Krzysztof Filipiak. O końcowym rozstrzygnięciu zadecydowała 27. minuta meczu. Wtedy Roti-Ten wywalczyło rzut rożny, a duet Tomasz Wawrzyniak – Mariusz Musiał świetnie go rozegrał. Zaraz po wznowieniu gry Roti-Ten przejęło piłkę i ta sama dwójka graczy przeprowadziła akcję, która dała gola na 4:1. Nivea trafiła jeszcze dość szybko na 2:4 i miała 10 minut na zmianę rezultatu. Nie udało się, choć nawet gdy przyszło jej grać w osłabieniu, to i tak atakowała. Za to na minutę przed końcem na 5:2 podwyższył Mariusz Musiał, który całe spotkanie zakończył z czterema trafieniami i asystą.

Nivea BMP – Roti-Ten 3:5 (1:2)

0:1 Mariusz Musiał (7. minuta)

1:1 Michał Trawiński (9. minuta, asysta: Dominik Serba)

1:2 Mariusz Musiał (10. minuta, asysta: Waldemar Kwiatek)

1:3 Mariusz Musiał (27. minuta, asysta: Tomasz Wawrzyniak)

1:4 Tomasz Wawrzyniak (27. minuta, asysta: Mariusz Musiał)

2:4 Michał Trawiński (29. minuta, asysta: Krzysztof Filipiak)

2:5 Mariusz Musiał (39. minuta)

3:5 Dominik Serba (40. minuta)

Nivea BMP: Krystian Maik ŻK – Maciej Jaszczyński, Michał Trawiński, Krzysztof Filipiak, Radosław Nowak, Dominik Serba, Grzegorz Jaroszewski.

Roti-Ten: Maciej Lubczyński – Waldemar Kwiatek, Tomasz Wawrzyniak, Mariusz Musiał, Piotr Walczak.

Posted on

FlexLink jeszcze się nie poddał

FlexLink jeszcze się nie poddał

Mimo porażek z faworytami Wiosennej Edycji Ligi BSA FlexLink nadal trzyma się czuba tabeli. Z pozostałymi drużynami radzi sobie bowiem bardzo dobrze – teraz ograł Sędziów 4:2.

FlexLink przegrał na początku tej edycji dwa ważne spotkania: 1:4 z Schur Flexibles i 3:4 z Mat-Oil. O wygranie całej edycji, co udało się rok temu, będzie już niezwykle trudno, ale miejsce na podium jest jak najbardziej realne. Trzy pozostałe pojedynki drużyna bowiem wygrała, choć akurat triumf 4:2 z Sędziami nie przyszedł łatwo. Rywale, wciąż szukający pierwszego punktu wiosną, odeszli bowiem do spotkania z wyjątkową ambicją.

FlexLink jeszcze się nie poddał
FlexLink jeszcze się nie poddał

FlexLink miał w tym spotkaniu inicjatywę – w pierwszej połowie mniejszą, w drugiej większą. Dwukrotnie jednak musiał odrabiać straty, choć sam stworzył pierwszą dogodną okazję. Po dograniu najlepszego na boisku Karola Siejaka z bliska spudłował jednak Rafał Jakubowski. W odpowiedzi w 6. minucie sam na sam z Alanem Markowskim znalazł się Krzysztof Stępniak z drużyny Sędziów – przegrał to starcie. Dwie minuty później wykorzystał jednak podanie „w uliczkę” Kacpra Marczaka, który wcześniej wygrał tzw. przebitkę z dwójką rywali. Wyrównanie nastąpiło po trzech minutach i było nie tyle efektem jakiegoś superstrzału Siejaka, a złej interwencji bramkarza Sędziów Sławomira Szymańskiego. Było to jedyne nieudane takie zagrania golkipera, ale dość istotne. Tyle że w 19. minucie Sędziowie znów prowadzili – Krzysztof Stępniak udanym balansem ciała zwiódł dwóch rywali i strzelił przy bliższym słupku, czego nie spodziewał się Alan Markowski – on z kolei zrobił wykrok w drugą stronę. Sędziom nie udało się jednak utrzymać prowadzenia do końca pierwszej połowy – na 2:2 trafił bardzo ładnym uderzeniem z półobrotu Karol Siejak.

W drugiej połowie Sędziowie głównie się bronili, a FlexLink zmuszony był do gry w ataku pozycyjnym. Raz nadział się na kontrę, ale strzał Stępniaka był za lekki by zaskoczyć Mateusza Chrzanowskiego. W 33. minucie FlexLink kilkoma podaniami rozmontował jednak obronę rywali i Dawid Radzicki dał swojej drużynie pierwsze prowadzenie. Sędziowie też dostali szansę wyrównania, ale po zagraniu Bartosza Prajsa uderzenie Kacpra Marczaka było za lekkie. W odpowiedzi z rzutu wolnego w poprzeczkę kopnął piłkę Karol Siejak, aż wreszcie w 44. minucie padło rozstrzygnięcie. Siejak dograł do Radzickiego, a ten strzałem w dalszy róg ustalił wynik na 4:2.

FlexLink – Sędziowie 4:2 (2:2)

0:1 Krzysztof Stępniak (8. minuta, asysta: Kacper Marczak)

1:1 Karol Siejak (11. minuta)

1:2 Krzysztof Stępniak (19. minuta, asysta: Grzegorz Skierś)

2:2 Karol Siejak (23. minuta, asysta: Dawid Radzicki)

3:2 Dawid Radzicki (33. minuta, asysta: Karol Siejak)

4:2 Dawid Radzicki (44. minuta, asysta: Karol Siejak)

FlexLink: Alan Markowski, Mateusz Chrzanowski – Karol Siejak, Paweł Kirchner, Dawid Radzicki, Sławomir Osak, Dawid Kruk, Rafał Jakubowski.

Sędziowie: Sławomir Szymański – Robert Kubicki, Krzysztof Stępniak, Bartosz Prajs, Waldemar Prusinowski, Grzegorz Skierś, Kacper Marczak, Mateusz Bankiewicz.

Posted on

Cztery szanse na pierwszego seta

Cztery szanse na pierwszego seta

Złożony niemal wyłącznie z pań zespół Volkswagen GS miał nie tylko szansę, aby wygrać pierwszego seta w Wiosennej Edycji Ligi BSA, ale nawet całe spotkanie! W drugim secie TEB Akademia obroniła cztery piłki setowe, a pierwszym meczbolem załatwiła sprawę.

Cztery szanse na pierwszego seta
Cztery szanse na pierwszego seta

Ekipę TEB Akademii dopadły drobne problemy personalne, bo na spotkaniu z ostatnim w tabeli Volkswagenem pojawiło się zaledwie czterech zawodników. Omal to się nie zemściło, bo pięć pań z Volkswagena, wspartych Mateuszem Witczukiem, omal nie rozstrzygnęło spotkania na swoją korzyść, często ładnie rozciągając akcje. W kluczowych momentach obu partii więcej wyrachowania wykazała jednak TEB Akademia.

Cały pierwszy set był bardzo zacięty, żaden z zespołów nie potrafił wyraźniej odskoczyć. Gdy TEB Akademia w końcu uzyskała dwa oczka przewagi (20:18), to Volkswagen odpowiedział trzema kolejnymi udanymi akcjami. TEB Akademia odzyskała jednak piłkę, na zagrywkę powędrował Hubert Woźniak i… wkrótce zakończył partię.

Drugiego seta lepiej zaczęła TEB Akademia (3:0), ale z czasem coraz bardziej sprytniej zaczął grać Volkswagen. Do zdobywania punktów wcale nie były potrzebna atomowe ataki znad siatki, często wystarczyło zagrać piłkę w wolne pole, bo tego – przy czwórce rywali – było sporo. Volkswagen odskoczył na sześć punktów (15:9 i 16:10), ale właśnie wtedy TEB Akademia odzyskała właściwy rytm, a proste błędy zaczęły przytrafiać się Volkswagenowi. Po pięciu punktach z rzędu dla TEB Akademii Volkswagen poprosił o przerwę i w końcu tę serię rywali udało się zatrzymać. Rozpoczęła się wymiana punkt za punkt, przy czym na prowadzeniu był raczej Volkswagen. Po świetnym zagraniu Magdaleny Rerak było już 24:22 – Volkswagen miał dwa setbole. Oba jednak zmarnował, podobnie jak i te przy stanie 25:24 i 26:25. Inna sprawa, że tylko w tym ostatnim Volkswagen miał piłkę na zwycięstwo po swojej stronie siatki. Nie udało się, a już za chwilę bardzo mocny atak Huberta Woźniaka, a po chwili dotknięcie siatki w ataku przez Mateusza Witczuka, zakończyło spotkanie. Po raz drugi w tej edycji wygrała TEB Akademia.

TEB Akademia – Volkswagen GS 2:0

Sety: 25:22, 28:26.

TEB Akademia: Michał Kołodziejczyk, Radosław Konik, Michał Sobolewski, Hubert Woźniak.

Volkswagen GS: Joanna Pruś, Karolina Jarząbek, Paulina Dalak, Patrycja Joachmiak, Mateusz Witczuk, Magdalena Rerak.

Posted on

IKEA wreszcie zwycięska

IKEA wreszcie zwycięska

Ktoś musiał w końcu wygrać, bo do boju stanęły dwa zespoły bez jakiejkolwiek zdobyczy punktowej. Determinacja, jaką pokazała IKEA BSC zapowiadała, że remis nie wchodzi w grę. I trzeba przyznać, że debiutant w Lidze BSA jak najbardziej zasłużenie pokonał Eurocash 5:1.

IKEA wreszcie zwycięska
IKEA wreszcie zwycięska

Taką wolę walki, wzajemnego wspierania się po udanych akcjach, poklepywania po plecach, przybijania piątek nie pokazuje chyba żaden inny zespół w Lidze BSA. Gracze IKEI właśnie tak nakręcali się do walki. Obie drużyny – IKEA oraz Eurocash – nie miały przed tym spotkaniem choćby jednego punktu. Ba, Eurocash wszystkie trzy swoje mecze przegrał dwucyfrowo. Widać było, że jednym i drugim zależy na wygranej i przełamaniu złej passy. Znacznie lepiej prezentowali się gracze IKEI – ich pomysł na grę był po prostu skuteczny.

Nie można jednak powiedzieć, by IKEA dominowała w tym meczu. Pierwsza połowa była wyrównana, ale jeśli już pojawiało się jakieś zagrożenie pod bramką, to tam, gdzie stał Tomasz Brencz. Eurocash nie potrafił przerywać kontr rywali w okolicy linii środkowej, stąd bramkarz Brencz bardzo często był w opałach. W końcu skapitulował – w 7. minucie wystartował do piłki zagranej na jego połowę, ale nie zdołał wyprzedzić Miguela Galbisa Vico, który trącił futbolówkę obok wybiegającego rywala. Chwilę później sam na sam z Brenczem znalazł się Michał Jęksa, ale doświadczony golkiper wygrał ten pojedynek. Po raz drugi skapitulował w 12. minucie – po strzale Jęksy z linii pola karnego przy bliższym słupku. Eurocash był za to zaskakująco bezradny w ofensywie – pojedyncze indywidualne akcje Dominika Babińskiego to było zdecydowanie za mało.

W 16. minucie znakomita trójkowa akcja IKEI dała tej drużynie trzecie trafienie – Jęksa wbił piłkę do pustej bramki. I dopiero wtedy pod bramką Pawła Kobielskiego z IKEI zaczęło dziać się coś ciekawego. Najpierw groźnie uderzał Dawid Nawracała, ale Kobielski nie dał się zaskoczyć. Już w doliczonym czasie Dominik Babiński znalazł sposób na golkipera rywali, ale piłkę z linii bramkowej wybił Paweł Pańczak. Po tej interwencji zebrał od kolegów tyle gratulacji, co po strzelonym golu.

W drugiej połowie gra przeważnie toczyła się na połowie IKEI – Eurocash musiał zaatakować, a IKEA po prostu się cofnęła. Wciąż miała jednak więcej okazji, także po próbach uderzeń z dystansu do pustej bramki. Eurocash miał swoją szansę na zmniejszenie strat, ale znów kapitalnie bronił Paweł Kobielski. Gol na 4:0, autorstwa Pawła Pańczaka, właściwie rozstrzygnął to spotkanie. Jednych i drugich stać było jeszcze na jedno trafienie, co oznaczało pewne zwycięstwo IKEI.

Eurocash – IKEA BSC 1:5 (0:3)

0:1 Miguel Galbis Vico (7. minuta)

0:2 Michał Jęksa (12. minuta)

0:3 Michał Jęksa (16. minuta, asysta: Adrian Szymczak)

0:4 Paweł Pańczak (28. minuta, asysta: Miguel Galbis Vico)

1:4 Damian Melaniuk (35. minuta)

1:5 Paweł Pańczak (39. minuta, asysta: Miguel Galbis Vico)

Eurocash: Tomasz Brencz – Łukasz Kurasiak, Dawid Nawracała, Dominik Posiadała, Dominik Babiński, Tomasz Wawrzyniak, Damian Melaniuk.

IKEA BSC: Paweł Kobielski – Michał Jęksa, Adrian Szymczak, Miguel Galbis Vico, Paweł Pańczak, Mateusz Ostapkowicz.

Posted on

Schur nie zwalnia tempa

Schur nie zwalnia tempa

Czy w Wiosennej Edycji Ligi BSA na powietrzu znajdzie się ktoś mocny na Schur Flexibles? W poniedziałek rady tej drużynie nie dała też Palestra, choć przez prawie całą pierwszą połowę stawiała zacięty opór. Przegrała jednak 1:6 (0:1).

Schur nie zwalnia tempa
Schur nie zwalnia tempa

W 24. minucie Szymon Porawski wykonywał rzut rożny – zagrał piłkę dwa metry przed bramkę, tam zza obrońców wyskoczył Karol Mielnik i z bliska nie dał szans bramkarzowi Palestry. Do zakończenie pierwszej połowy została wtedy minuta – był to kluczowy moment tego spotkania. Gdyby Palestra dłużej utrzymywała bezbramkowy remis, być może rywale zaczęliby grać nerwowo. A tak w drugiej połowie obrońcy tytułu z jesieni pewnie ograli coraz bardziej ryzykujących rywali.

Samo spotkanie od początku toczyło się pod znakiem inicjatywy Schur Flexibles, ale niewiele z tego wynikało. W pierwszych minutach faworyt oddał kilka strzałów z dystansu, ale nie stanowiły one większego zagrożenia dla bramkarza Palestry Marka Witoszyńskiego. Palestra szukała za to okazji w kontratakach, ale wychodziła do nich zbyt małą liczbą graczy. Dopiero w 14. minucie coś się zaczęło dziać. Po rzucie rożnym Norbert Danecki uciekł Adamowi Bajonowi i uderzył piłkę głową metr przed  bramką. Futbolówka trafiła jednak w poprzeczkę, odbiła się na linii bramkowej i wyleciała w pole. Dwie minuty później po kolejnym kornerze piłka trafiła dość przypadkowo w rękę Bajona, a arbiter podyktował rzut karny – nie wykorzystał go jednak Filip Weber. Trafił bowiem w słupek. Palestra tak groźnych sytuacji nie stwarzała, choć dwukrotnie Artura Trawińskiego miał szanse pokonać Paweł Szerszeń. Gol w końcu jednak padł – minutę przed przerwą.

W drugiej połowie Palestra grała znacznie odważniej, więcej ryzykowała. Powodowało to, że miała też całkiem sporo okazji pod bramką Trawińskiego. Co z tego, skoro jej piłkarzy zawodziła skuteczność. Z bliska próbował Jakub Krobecki, później Arkadiusz Habiera – bez powodzenia. Schur za to bardzo szybko zdobył drugą bramkę (znów Karol Mielnik po świetnym odbiorze i podaniu Filipa Webera), a później czekał na kontry. Gole numer trzy i cztery padły po precyzyjnych, ale przy tym mocnych, strzałach z dystansu.

Palestra walczyła o honorowe trafienie i udało się to przy stanie 0:5. W 44. minucie sędzia podyktował karnego za faul na Macieja Woźniaku, ale sam poszkodowany okazji nie wykorzystał. Do piłki najszybciej jednak dopadł Arkadiusz Habiera i w końcu pokonał Artura Trawińskiego.

Schur Flexibles – Palestra 6:1 (1:0)

1:0 Karol Mielnik (24. minuta, asysta: Szymon Porawski)

2:0 Karol Mielnik (27. minuta, asysta: Filip Weber)

3:0 Filip Weber (34. minuta)

4:0 Kamil Danecki (35. minuta)

5:0 Piotr Horbik (40. minuta)

5:1 Arkadiusz Habiera (44. minuta)

6:1 Piotr Horbik (49. minuta, asysta: Kamil Danecki)

Schur Flexibles: Artur Trawiński – Karol Mielnik, Piotr Horbik, Filip Weber, Kamil Danecki, Szymon Porawski, Norbert Danecki.

Palestra: Marek Witoszyński – Adam Bajon, Arkadiusz Habiera, Maciej Woźniak, Wojciech Urbaniak, Paweł Szerszeń, Jakub Krobecki, Jakub Antkowiak, Bartosz Bednarek.

Posted on

Dwa zwycięstwa lidera

Dwa zwycięstwa lidera

Przelewy24 po dwóch kolejnych zwycięstwach na czele Ligi Bowlingu! Pierwszą wiktorię w Wiosennej Edycji Ligi BSA odniósł zespół PKO BP, a na triumf nadal czekają drużyny Event Catering i MK Bowling.

Dwa zwycięstwa lidera
Dwa zwycięstwa lidera

Spośród czterech wtorkowych spotkań najciekawiej zapowiadało się to między MPK Poznań i Przelewami24. MPK już nie raz pokazało, że przekroczenie granicy 1200 punktów w meczu, pozwalającej nawiązać walkę, a nawet wygrać z faworytami rozgrywek, nie jest czymś nierealnym. Tym razem niewiele zabrakło, a obecny lider do samego końca musiał się mieć na baczności. W połowie rywalizacji Przelewy24 miały 49 punktów zapasu. Było to m.in. efektem znakomitej postawy Łukasza Krzyżanowskiego, który na dzień dobry uzyskał cztery striki. Dołączyli do niego Paweł Chiszberg i Marta Tarajkowicz, a to z kolei pozwoliło dość znacznie przekroczyć granicę 600 pkt (644). W zespole rywali nie zawodzili Zdzisław Czajka (świetne pierwsze ramki i dwie ostatnie) oraz Michał Sobkowiak. Po zmianie torów MPK utrzymało przyzwoitą dyspozycję, a rywale nagle zaczęli uzyskiwac słabsze wyniki. Z jednym wyjątkiem – znacznie poprawił się Krzysztof Szanecki. Gdyby rzucał tak, jak na torze numer pięć, Przelewy miałyby problem z utrzymaniem przewagi. A tak zostały im 33 oczka zapasu. Później jeszcze lider ograł Event Catering, choć tu też zdecydowanie lepiej spisał się w pierwszej rozgrywce.

Ważne zwycięstwo odniosła drużyna PKO BP – pierwsze w tej edycji. MK Bowling zupełnie przespał, poza Michałem Świtalskim, pierwszą rundę, po której miał aż 127 punktów straty. W drugiej części zmagań odrobił ponad połowę, ale w czteroosobowym składzie ciężko było o coś więcej. Z kolei dopiero swój drugi mecz wygrał obrońca tytułu mistrzowskiego Orange Polska. Wygrana nad OLX Dream Team przyszła bez większych kłopotów, ale trzeba docenić dyspozycję najmłodszych uczestników Ligi BSA w bowlingu: Marty i Bartka Jamrożków.

Orange Polska SA – OLX Dream Team 1157:1059.

Rundy: 583:470 i 574:589.

Orange Polska SA: Hanna Jamrożek 286 pkt (153 i 133), Norbert Wasiakowski 288 pkt (144 i 144), Jacek Dziuba 319 pkt (164 i 155), Marta Jamrożek 237 pkt  (120 i 117), Bartek Jamrożek 264 pkt (122 i 142).

OLX Dream Team: Konrad Bromiński 277 pkt (108 i 169), Krzysztof Grzegorzewski 232 pkt (117 i 115), Piotr Osmałek 311 pkt (133 i 178), Krzysztof Andrzejczak 239 pkt (112 i 127), Bartosz Sipiak 181 pkt (81 i 100).

MK Bowling – PKO BP 1104:1167.

Rundy: 502:629 i 602:538.

MK Bowling: Anna Kniaź 313 pkt (140 i 173), Michał Świtalski 353 pkt (173 i 180), Grzegorz Maliński 178 pkt (86 i 92), Szymon Zalasik 260 pkt (103 i 157).

PKO BP: Anna Grygiel 238 pkt (126 i 112), Tomasz Michalik 259 pkt (128 i 131), Mateusz Czajka 250 pkt (136 i 114), Jakub Wróbel 327 pkt (184 i 143), Łukasz Koźliński 331 pkt (181 i 150).

MPK Poznań – Przelewy24 1184:1217.

Rundy: 593:644 i 591:573.

MPK Poznań: Zdzisław Czajka 312 pkt (167 i 145), Michał Sobkowiak 329 pkt (167 i 162), Arleta Lembicz 261 pkt (121 i 140), Jerzy Chamera 247 pkt (103 i 144), Robert Gawłowski 266 pkt (138 i 128).

Przelewy24: Paweł Chiszberg 296 pkt (168 i 128), Łukasz Krzyżanowski 341 pkt (184 i 157), Marta Tarajkowicz 298 pkt (164 i 134), Krzysztof Szanecki 259 pkt (115 i 144), Radosław Medorowski 236 pkt (128 i 108).

Orange Polska SA – OLX Dream Team 1157:1059.

Rundy: 583:470 i 574:589.

Orange Polska SA: Hanna Jamrożek 286 pkt (153 i 133), Norbert Wasiakowski 288 pkt (144 i 144), Jacek Dziuba 319 pkt (164 i 155), Marta Jamrożek 237 pkt  (120 i 117), Bartek Jamrożek 264 pkt (122 i 142).

OLX Dream Team: Konrad Bromiński 277 pkt (108 i 169), Krzysztof Grzegorzewski 232 pkt (117 i 115), Piotr Osmałek 311 pkt (133 i 178), Krzysztof Andrzejczak 239 pkt (112 i 127), Bartosz Sipiak 181 pkt (81 i 100).

Event Catering – Przelewy24 972:1168

Rundy: 484:612 i 488:556.

Event Catering: Magda Bortkiewicz 196 pkt (88 i 108), Piotr Bortkiewicz 253 pkt (115 i 138), Elżbieta Czembrowska  281 pkt (159 i 122), Joanna Murzynowska 206 pkt (86 i 120), Piotr Szczygieł 222 pkt (122 i 100).

Przelewy24: Paweł Chiszberg 315 pkt (157 i 158), Łukasz Krzyżanowski 311 pkt (182 i 129), Marta Tarajkowicz 290 pkt (137 i 153), Krzysztof Szanecki 229 pkt (113 i 116), Radosław Medorowski 250 pkt (136 i 114).

Posted on

Żółte kartki nie popłacają

Żółta kartki nie popłacają

Jedni i drudzy szukali zwycięstwa, które wreszcie pozwoliłoby opuścić dolne rejony tabeli. Sztuka udała się drużynie EY, która po ciekawym i zaciętym spotkaniu ograła Arkę Strong 4:3.

Żółta kartki nie popłacają
Żółta kartki nie popłacają

Arka w dwóch meczach zdobyła jeden, ale cenny punkt, bo zremisowała z Roti Ten. EY z kolei przegrał dwukrotnie, ale po meczach zaciętych i pełnych walki. Teraz stoczył trzeci taki pojedynek, ale w końcu zwycięski.

EY bardzo dobrze „wszedł” w to spotkanie – od razu przejął inicjatywę, skutecznie grał pressingiem. Wymuszał też błędy rywali, jak choćby ten z 5. minuty, popełniony przez Jędrzeja Mszanowskiego. Piłkę przejął Piotr Kowalak, dograł w lewo do stojącego przed pustą bramką Michała Rychłowskiego i EY prowadził 1:0. Pięć minut później Kowalak sam w końcu trafił – niemal z połowy boiska, spod samej linii bocznej boiska, do pustej bramki. Marcin Dębski z Arki Strong wybiegł daleko przed pole karne, bo próbował ratować sytuację, ale nie zdążył do piłki.

Arka otrząsnęła się dopiero po kwadransie, a ważnym dla niej sygnałem był kontaktowy gol zdobyty przez Jędrzeja Mszanowskiego. Najpierw piłkę źle wybił bramkarz EY, przejął ją Zbigniew Franczyszyn, zagrał przed bramkę, a Mszanowski ładną podcinką pokonał Bogusza Ochockiego. Jeszcze tuż przed przerwą Franczyszyn mógł wyrównać, ale tym razem Ochocki w świetnym stylu odbił piłkę.

Co się jednak odwlecze… Drugą połowę Arka Strong rozpoczęła zupełnie inaczej niż pierwszą. Zaraz po wznowieniu gry z dość trudnej pozycji strzał oddał Franczyszyn i futbolówka pod ręką Ochockiego wpadła do bramki. Później okazje mieli jedni i drudzy, a sytuację zmieniła dopiero żółta kartka, którą w 25. minucie zobaczył Robert Kuźmiński z EY. Arka Strong natychmiast wykorzystała grę w przewadze, ale z prowadzenia nie cieszyła się długo. W 28. minucie źle piłkę do tyłu zagrał Zbigniew Franczyszyn i Wojciech Banasik wyrównał na 3:3. A decydujący gol w tym spotkaniu też był efektem… żółtej kartki. Tym razem za przepychanki zobaczył ją Jarosław Kurzawski z Arki Strong, a gra czterech na trzech dała EY czwarte trafienie. Arka do końca walczyła przynajmniej o remis, choć jeszcze raz przez dwie minuty musiała sobie radzić w osłabieniu, tym razem bez straty gola. W samej końcówce dwukrotnie bliski strzelenia gola był Jarosław Kurzawski, a strzał Mikołaja Sierpińskiego zatrzymał Bogusz Ochocki.

EY – Arka Strong 4:3 (2:1)

1:0 Michał Rychłowski (5. minuta, asysta: Piotr Kowalak)

2:0 Piotr Kowalak (10. minuta)

2:1 Jędrzej Mszanowski (17. minuta, asysta: Zbigniew Franczyszyn)

2:2 Zbigniew Franczyszyn (21. minuta, asysta: Mikołaj Sierpiński)

2:3 Jędrzej Mszanowski (25. minuta, asysta: Zbigniew Franczyszyn)

3:3 Wojciech Banasik (28. minuta, asysta: Łukasz Biernacki)

4:3 Mateusz Andrzejczak (32. minuta, asysta: Michał Rychłowski)

EY: Bogusz Ochocki – Łukasz Biernacki, Michał Sitarz, Michał Rychłowski, Mateusz Andrzejczak, Piotr Kowalak, Robert Kuźmiński ŻK, Wojciech Banasik.

Arka Strong: Marcin Dębski – Jarosław Kurzawski ŻK, Jędrzej Mszanowski, Mikołaj Sierpiński, Zbigniew Franczyszyn, Jarosław Hurysz ŻK.

Posted on

Amatorska Liga Mistrzów

Środowy wieczór w Lidze Mistrzów przejdzie do historii, bo Tottenham, choć przegrywał 0:2 w Amsterdamie, zdołał wygrać 3:2 po golu w doliczonym czasie i kosztem Ajaksu awansował do finału. W Lidze BSA emocje były podobne – Inline Poland prowadził z PKO BP 2:0, by później stracić trzy gole. Z tą różnicą, że po ostatnim trafieniu sędzia nie wznowił już gry.

Dla PKO BP i Inline to było niezwykle prestiżowe starcie – drużyny te nie zaliczają się do faworytów rozgrywek na powietrzu. To dyplomatyczne określenie, bo w rzeczywistości w innych spotkaniach może być im bardzo trudno o punkty. Może dlatego jednym i drugim tak bardzo zależało. Patrząc na wybieganie, przewagę miał zespół PKO. Patrząc na doświadczenie z gry na powietrzu w Lidze BSA – więcej atutów posiadał Inline Poland. On bowiem regularnie występował w tych zmaganiach, zaś PKO przeniosło się z rozgrywek halowych, w których ostatnio dość pewnie ogrywało Inline.

Samo spotkanie, jak można się było spodziewać, było zacięte – od pierwszej do ostatniej minuty. Przed przerwą lepsze okazje strzeleckie stworzył sobie Inline, który w 12. minucie objął prowadzenie. Piotr Kaczmarek zagrał w uliczkę do Pawła Rogowskiego, który zaatakował z prawego skrzydła i strzałem przy bliższym słupku pokonał Krzysztofa Szkopka. Wcześniej niecelnie uderzali Adrian Osak i Mateusz Kozyra. PKO miało bardzo dobrą szansę tuż przed trafieniem rywali, ale świetne uderzenie Tymoteusza Błażyńskiego po efektownym obrocie kapitalną paradą na rzut rożny odbił Grzegorz Sierżant. Z kolei w 15. minucie świetnej trójkowej akcji Inline Poland nie potrafił wykończyć celnym strzałem Mateusz Kozyra, zaś jeszcze przed przerwą Mariusz Kleczkowski z PKO uderzył w poprzeczkę.

Drugą połowę zdecydowanie lepiej zaczęło PKO – dwie okazje miał Kleczkowski, jedną Błażyński, który z bliska główkował nad poprzeczką. Inline poczekał na swoją szansę z kontrataku i w 32. minucie ją dostał. Bramka Mateusza Kozyry była niezwykle efektowna – zdobyta piętą, a gracz Inline stał tyłem do bramki. Inline miał kilka szans by dobić rywala, który sprawiał wrażenie mocno wstrząśniętego drugim straconym golem. Adrian Osak nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem, zaś strzał Pawła Rogowskiego, choć piłka ładnie dokręcała się w kierunku dalszego słupka, jednak był niecelny. PKO coraz bardziej ryzykowało, zostawiało dziury w defensywie. W 38. minucie Inline wyszedł z akcją trzech na jednego, ale i ona została zepsuta. To się zemściło.

PKO dostało bowiem dodatkowe paliwo, gdy w 40. minucie Mariusz Kleczkowski zdobył kontaktową bramkę głową po rzucie rożnym. Pod bramką Inline coraz bardziej się gotowało, ale drużynie PKO nie dopisywało szczęście. W końcu w 49. minucie Karol Winiarski popisał się znakomitym uderzeniem z dystansu, a piłka odkręcała się w kierunku dalszego słupka. Wpadła idealnie, w boczną siatkę – bramkarz Inline nie mógł nic zrobić. Zawodnik PKO zbierał gratulacje, ale jak się okazało, nie był to koniec emocji. Do końca meczu została minuta, a w niej PKO zdołało jeszcze przeprowadzić atak, w którym strzał Tomasza Tyrzyka zdołał jeszcze obronić Grzegorz Sierżant, ale dobitki Krzysztofa Mendyka z dwóch metrów już nie mógł. I w ten sposób PKO mogło się cieszyć, a w ekipie Inline zapanował smutek.

Inline Poland – PKO BP 2:3 (1:0)

1:0 Paweł Rogowski (12. minuta, asysta: Piotr Kaczmarek)

2:0 Mateusz Kozyra (32. minuta, asysta: Paweł Rogowski)

2:1 Mariusz Kleczkowski (40. minuta, asysta: Tymoteusz Błażyński)

2:2 Karol Winiarski (49. minuta)

2:3 Krzysztof Mendyk (50. minuta)

Inline Poland: Grzegorz Sierżant – Henryk Adamczak, Paweł Rogowski, Piotr Kaczmarek, Krzysztof Kaczmarek, Adam Kaczmarek, Adrian Osak, Mateusz Kozyra. PKO BP: Krzysztof Szkopek – Tymoteusz Błażyński, Krzysztof Mendyk, Mariusz Kleczkowski, Piotr Szymański, Karol Winiarski, Tomasz Tyrzyk.

Posted on

Magiczna dziewiąta ramka Przelewów

Magiczna dziewiąta ramka Przelewów

Przelewy24 jako pierwsza drużyna w Wiosennej Edycji Ligi BSA przekroczyła granicę 1300 pkt. Nadal też pozostaje niepokonana, podobnie jak ekipa WRI.

Magiczna dziewiąta ramka Przelewów
Magiczna dziewiąta ramka Przelewów

Przelewy24 bardzo pewnie pokonały PKO Bank Polski, ale też dla rywali granica 1300 punktów jest na razie nieosiągalna. – Dwa razy już chyba 1200 mieliśmy – przypominał sobie Łukasz Koźliński z PKO. Jego zespół regularnie zdobywa w granicach 1100-1150 pkt, podobnie było i tym razem. Już w połowie rywalizacji Przelewy24 miały ponad 100 punktów przewagi, zdobywając aż 667 punktów. Tydzień temu w starciu z OLX Dream Team było znacznie gorzej, choć mecz też zakończył się zwycięstwem. Teraz już w pierwszej grze Radosław Medorowski przekroczył granicę 200 punktów (201), a Paweł Chiszberg miał niewiele mniej. W drugiej grze troje pozostałych zawodników Przelewów: Łukasz Krzyżanowski, Marta Tarajkowicz i Krzysztof Szanecki, mieli rezultaty w przedziale 160-172 punkty. Taka równa forma pozwalałaby wygrać niemal każdy mecz w tej lidze. A już wyjątkowa była dziewiąta ramka w drugiej grze – cała piątka uzyskała striki!

Znacznie bardziej zacięte było drugie spotkanie, w którym Elastic Bowling Service z Grupy OLX napsuł sporo krwi drużynie WRI. Ta formalnie debiutuje w Lidze BSA, ale przecież Klaudiusz Winkiel czy Henryk Żuk występowali w amatorskich rozgrywkach BSA kilkanaście lat temu i teraz do nich wrócili.  Wrócili zresztą udanie, bo po wygranej z PKO BP, teraz udało się pokonać Elastic Bowling Service.

W połowie rywalizacji to jednak rywale byli nieco bliżej sukcesu. Bardzo dobrze poczynał sobie Mariusz Szerszeniewski, który w trzeciej, czwartej i piątej ramce uzyskał striki. Zresztą także pozostałe zawodniczki i zawodnicy z Elastic Bowling Service mieli np. po trzy dobre rzuty z rzędu, a później słabsze. W ekipie WRI wynik blisko remisu trzymali Klaudiusz Winkiel i Klaudiusz Winkiel jr, ale przed zmianą torów Elastic Bowling Service prowadził 522:508.

Sytuacja jednak zmieniła się po zmianie torów. Już po trzech ramkach WRI odrobiło całość strat, a w połowie zmagań miało ponad 50 punktów przewagi. Bardzo dobrze grał wtedy Henryk Żuk, który uzyskał trzy striki z rzędu. Ostatecznie w całym spotkaniu WRI było lepsze o 53 punkty, ale i Elastic Bowling Service nie ma się czego wstydzić – w obu grach uzyskało ponad 500 punktów i dość pewnie przekroczyło granicę tysiąca.

Przelewy24 – PKO Bank Polski SA 1309:1117

Rundy: 667:566 i 642:551.

Przelewy24: Paweł Chiszberg 335 pkt (188 i 147), Łukasz Krzyżanowski 305 pkt (145 i 160), Marta Tarajkowicz 296 pkt (133 i 163), Krzysztof Szanecki 299 pkt (127 i 172), Radosław Medorowski 326 pkt (201 i 125).

PKO Bank Polski SA: Tomasz Białas 310 pkt (182 i 128), Anna Grygiel 220 pkt (94 i 126), Mateusz Czajka 282 pkt (133 i 149), Marzena Wawrzyniak 228 pkt (104 i 124), Łukasz Koźliński 295 pkt (147 i 148).

Elastic Bowling Service (Grupa OLX) – WRI 1027:1080

Rundy: 522:508 i 505:572.

Elastic Bowling Service: Katarzyna Kałek 218 pkt (117 i 101), Maciej Ziemniewicz 264 pkt (121 i 143), Mariusz Szerszeniewski 305 pkt (168 i 137), Michał Strzelecki 227 pkt (103 i 124), Julia Czyżak 209 pkt (116 i 93).

WRI:  Paweł Kubiak 180 (88 i 92), Marcin Czarnolewski 173 pkt (96 i 77), Klaudiusz Winkiel jr 290 pkt (138 i 152), Klaudiusz Winkiel 315 pkt (154 i 161), Henryk Żuk 287 pkt (120 i 167).

Posted on

PwC liderem!

PwC liderem!

Znakomity początek Wiosennej Edycji Ligi BSA w wykonaniu piłkarskiej drużyny PwC! Nie dość, że po dwóch spotkaniach ma komplet punktów, to w prestiżowym spotkaniu ograła rywala z tej samej branży, pokonała EY 5:3.

Mecze między tymi zespołami od kilku lat mają dodatkowy smaczek, choć dawniej górą był niemal zawsze EY. Już jesienią zeszłego roku PwC zdołało jednak wygrać jedno z dwóch spotkań z EY, a zimą był remis 1:1. Teraz PwC triumfowało jak najbardziej zasłużenie. Po wcześniejszym ograniu Eurocashu aż 11:3 sprawiło to, że Liga BSA ma nowego lidera.

PwC liderem!
PwC liderem!

PwC doskonale zaczęło mecz, już pierwszy strzał na bramkę Bogusza Ochockiego dał drużynie prowadzenie. Trzeba przy tym przyznać, że bramkarz EY miał masę roboty – co chwilę w jego polu karnym coś się działo. Świetne okazje mieli Karol Mielcarek, Szymon Nowicki czy Filip Kuchareczko, ale futbolówka nie chciała wpaść do siatki. Zespół EY, który wydawał się być faworytem tego starcia, nie miał jasnego pomysłu na grę. Dopiero po kwadransie pierwszy raz poważniej zagroził rywalom, ale Michał Potrawiak nie skorzystał z dobrej akcji Łukasza Biernackiego. Wynik 1:0 nie był sprawiedliwy, bo obie drużyny dzieliła większa różnica. Ale i to się zmieniło. Co prawda w 16. minucie EY znów miał masę szczęścia, gdy po uderzeniach Szymona Nowickiego i Filipa Kuchareczko piłka odbiła się od poprzeczki, a później została wybita z linii bramkowej, ale już minutę później fart się skończył. Znakomitą akcję i podanie Szymona Nowickiego uderzeniem do pustej bramki wykończył Karol Mielcarek.

Jeśli gracze EY byli zaskoczeni grą rywali, a byli, to zaraz po przerwie to zaskoczenie musiało być jeszcze większe. Oto bowiem już pierwsza akcja PwC sprawiła, że Mielcarek podwyższył na 3:0. Co prawda EY z rzutu wolnego zmniejszył straty, ale zaraz potem na 4:1 podwyższył Szymon Nowicki. PwC miało kolejne szanse, znów rywali uratował słupek, ale na 10 minut przed końcem coś zaczęło się zmieniać. Przede wszystkim – indywidualne akcje Michała Potrawiaka z EY powodowały, że Robert Suszczyński był w opałach. W 30. minucie bramkarza PwC uratowała jeszcze poprzeczka, ale w 33. i 34. minucie Potrawiak zdołał oddać bardzo ładne uderzenie z dystansu. Było 3:4, wygrana zaczęła się ekipie PwC wymykać z rąk. Zwłaszcza, że po chwili Mielcarek nie wykorzystał rzutu karnego, znów posłał piłkę w słupek. Wygraną uratował ostatecznie Bartosz Wesołowski, który na 3,5 minuty przed końcem zdobył ostatnią bramkę w tym spotkaniu.

EY – PwC 3:5 (0:2)

0:1 Bartosz Wesołowski (2. minuta, asysta: Szymon Nowicki)

0:2 Karol Mielcarek (17. minuta, asysta: Szymon Nowicki)

0:3 Karol Mielcarek (21. minuta, asysta: Jan Bienkiewicz)

1:3 Jakub Małecki (24. minuta, z rzutu wolnego)

1:4 Szymon Nowicki (26. minuta, asysta: Bartosz Wesołowski)

2:4 Michał Potrawiak (33. minuta)

3:4 Michał Potrawiak (34. minuta)

3:5 Bartosz Wesołowski (37. minuta, asysta: Filip Kuchareczko)

EY: Bogusz Ochocki – Edward Gorący, Paweł Skalski, Łukasz Biernacki, Michał Potrawiak, Jakub Małecki, Dawid Kurowski, Robert Kuźmiński.

PwC: Robert Suszczyński – Szymon Nowicki, Karol Mielcarek, Jan Bienkiewicz ŻK, Filip Kuchareczko, Bartosz Wesołowski.