Posted on

Już tylko Eurocash bez porażki

Mecz Exito z MK Bowling był chyba najlepszym dotąd w Zimowej Edycji Ligi BSA. Mistrz Jesiennej Edycji, czyli Exito, prowadził na półmetku różnicą blisko stu punktów, a jednak przegrał całe spotkanie! Co warte podkreślenia, obie drużyny zdobyły ponad 1300 punktów!

We wtorek w kręgielni MK Bowling rozegrano trzy spotkania, ale bardzo ważne dla układu czołówki. W efekcie jedyną drużyną, która nie zaznała jeszcze goryczy porażki, jest Eurocash, który zresztą do tej pory jako jedyny – i to aż trzykrotnie! – przekraczał w meczu 1300 punktów. We wtorek do tego grona dołączyły zespoły Exito i MK Bowling, ale tylko tym ostatnim było do śmiechu. Wygrali bowiem spotkanie z obrońcą tytułu mistrzowskiego 1327:1303, choć w połowie rywalizacji mieli aż 93 pkt straty! Znakomita postawa Martyny Beskiej, wsparta dobrymi wynikami Michała Świtalskiego, Anny Kniaź i Marcina Kulczyńskiego dała końcowy sukces z fenomenalnym wynikiem 728 punktów w drugiej rundzie!

Na pocieszenie drużynie Exito pozostał fakt, że wcześniej pokonała ekipę PKO BP, także z bardzo dobrym wynikiem 1270 pkt. Seryjnie strikesy uzyskiwali w tym meczu Grzegorz Filip i Artur Lehman – ten drugi osiągnął 209 pkt w drugiej grze, kończąc ją trzema perfekcyjnymi rzutami. PKO też mogło być zadowolone, bo osiągnęło swój najlepszy wynik w tym roku, dość długo zresztą zagrażając faworytom. W pierwszej rundzie to właśnie zawodnicy PKO: Mateusz Czajka i Tomasz Białas – osiągnęli najlepsze rezultaty – po 180 pkt.

Na razie daje to Exito drugie miejsce w tabeli, ale wydaje się, że w walce o czołową trójkę kluczowe będzie spotkanie z Przelewami24. Póki co, chęć na miejsce w czołowej trójce zgłasza co najmniej pięć zespołów. Po rozegraniu fazy zasadniczej tabela zostanie podzielona na trzy części: trzy najlepsze zespoły zagrają o miejsca od pierwszego do trzeciego, trzy kolejne o lokaty cztery-sześć, a trzy ostatnie o pozostałe lokaty. Różnice między zespołami są niewielkie, a zaciętych spotkań z pewnością nie zabraknie. O co walczyć ma zespół Przelewów24, który z czterech spotkań wygrał tylko dwa, a aspiruje przecież do czołowej trójki. We wtorek nieznacznie przegrał z Eurocashem, choć na półmetku miał przewagę nad liderem, a na dodatek radził sobie w czteroosobowym składzie. Obie drużyny zaczęły zresztą w czworo, tylko że Eurocash szybko wzmocnił Marcin Wierzejewski, a Paweł Chiszberg z Przelewów nie zdołał dotrzeć na miejsce. W drugiej rundzie klasę pokazał Bartosz Kaczmarek, którego 184 punkty okazały się kluczowe dla zwycięstwa.

Exito – PKO BP 1270:1169 (629:594 i 641:575)

Exito: Karolina Woźniak 250 pkt (126 i 124), Grzegorz Filip 322 pkt (158 i 164), Artur Lehman 363 pkt (154 i 209), Tadeusz Szafer 313 pkt (179 i 134), Piotr Szumski 272 pkt (138 i 134).

PKO BP: Jakub Wróbel 195 pkt (107 i 88), Anna Grygiel 246 pkt (113 i 133), Mateusz Czajka 314 pkt (180 i 134), Tomasz Białas 335 pkt (180 i 155), Łukasz Koźliński 274 pkt (121 i 153).

Przelewy24 – Eurocash 1132:1174 (586:573 i 546:601)

Przelewy24: Łukasz Krzyżanowski 237 pkt (121 i 116), Marta Tarajkowicz 336 pkt (168 i 168), Krzysztof Szanecki 289 pkt (152 i 137), Radosław Medorowski 270 pkt (145 i 125).

Eurocash: Marcin Wierzejewski 288 pkt (148 i 140), Artur Kucybała 273 pkt (146 i 127), Witold Kraużlis 270 pkt (120 i 150), Norbert Piechowiak 273 pkt (150 i 123), Bartosz Kaczmarek 312 pkt (128 i 184).

Exito – MK Bowling 1303:1327 (692:599 i 611:728)

Exito: Karolina Woźniak 318 pkt (181 i 137), Grzegorz Filip 294 pkt (150 i 144), Artur Lehman 302 pkt (149 i 253), Tadeusz Szafer 371 pkt (202 i 169), Piotr Szumski 266 pkt (121 i 145). MK Bowling: Przemysław Malinowski 187 pkt (106 i 81), Malwina Grabowska 113 pkt (113 i -), Marcin Kulczyński 307 pkt (143 i 164), Michał Świtalski 360 pkt (163 i 197), Martyna Beska 370 pkt (180 i 190), Anna Kniaź 177 pkt (- i 177).

Posted on

Dek-Pol gromi po raz trzeci

Dek-Pol w imponującym stylu zakończył fazę grupową Zimowej Edycji Ligi BSA, ale w najlepszym wypadku w swojej grupie H-2 zajmie trzecie miejsce. Nie da mu to awansu do elity w drugiej fazie rozgrywek.

Mecz Dek-Polu z Eurocashem na dobrą sprawę decydował, który z tych zespołów zajmie czwarte miejsce w grupie. Bardzo wysoka wygrana Dek-Polu sprawiła jednak, że może on wskoczyć nawet na trzecie miejsce: musi liczyć na porażkę NBP w starciu z Niveą, a także na to, że Eurocash pokona PKO BP. Oba te rozwiązania są prawdopodobne. Trzecia lokata nie da mu jednak awansu do najmocniejszej grupy, która w marcu zacznie zmagania o tytuł mistrza BSA. Ten z trzeciej lokaty wywalczy Getinge IC lub ewentualnie Nivea, jeśli ulegnie NBP.

Dek-Pol zagrał z Eurocashem niemal koncertowo. Szczególnie w ofensywie, bardzo często rozgrywając swoje akcje „na jeden kontakt” i kończąc je strzałami do pustej bramki. Gdyby nie lekka nonszalancja przy wykańczaniu akcji, już po pierwszej połowie faworyt mógłby prowadzić dwucyfrowo. Prowadził zaś „tylko” 6:1, bo poza Łukaszem Łeszykiem, pozostałym graczom Dek-Polu brakowało skuteczności.

Zaraz po przerwie Eurocash trafił na 2:6 i miał ochotę na coś więcej. Te pierwsze 10 minut drugiej połowy to okres największej walki – akcje Dek-Polu rozbijały się przed polem karnym Eurocashu, który co chwilę starał się kontrować. Te szybkie wyjścia, choć obiecujące, kończyły się jednak głównie anemicznymi strzałami. A gdy zaś Dek-Pol w końcu, po 12 minutach, przełamał swoją ofensywną niemoc, natychmiast poszedł za ciosem. W efekcie w ciągu dziewięciu minutach bramkarz Tomasz Brencz ośmiokrotnie musiał wyjmować piłkę z siatki. Wszystko jednak wskazuje na to, że w drugiej części Zimowej Edycji Eurocash dostanie szansę rewanżu.

Dek-Pol – Eurocash 14:2 (6:1)

1:0 Łukasz Łeszyk (3. minuta, asysta: Łukasz Wojciechowski)

2:0 Mikołaj Ratajczak (7. minuta)

3:0 Łukasz Łeszyk (13. minuta)

4:0 Łukasz Perz (14. minuta, asysta: Mikołaj Ratajczak)

4:1 Michał Kaźmierczak (16. minuta, asysta: Łukasz Kurasiak)

5:1 Mikołaj Ratajczak (18. minuta, asysta: Łukasz Wojciechowski)

6:1 Łukasz Łeszyk (20. minuta, asysta: Mikołaj Ratajczak)

6:2 Mateusz Śpiączka (23. minuta, asysta: Łukasz Kurasiak)

7:2 Mikołaj Ratajczak (32. minuta)

8:2 Paweł Fleischer (33. minuta, asysta: Mikołaj Ratajczak)

9:2 Paweł Fleischer (34. minuta, asysta: Mikołaj Ratajczak)

10:2 Łukasz Wojciechowski (35. minuta)

11:2 Radosław Marszałek (36. minuta, asysta: Łukasz Wojciechowski)

12:2 Radosław Marszałek (39. minuta, z rzutu karnego)

13:2 Łukasz Wojciechowski (40. minuta, asysta: Mikołaj Ratajczak)

14:2 Radosław Marszałek (40. minuta)

Dek-Pol: Przemysław Ratajczyk – Paweł Fleischer, Łukasz Łeszyk, Jarosław Przybyszewski, Radosław Marszałek, Mikołaj Ratajczak, Łukasz Wojciechowski, Łukasz Perz. Eurocash: Tomasz Brencz – Michał Kaźmierczak, Dawid Nawracała CzK (38.), Mateusz Śpiączka, Tomasz Frycz, Łukasz Kurasiak.

Posted on

Dwie drużyny walczą o elitę

Po piątkowych meczach w grupie H-1 wiadomo już, że spośród pięciu kandydatów do zajęcia drugiego miejsca, trzech już odpadło z walki. O prawo gry w dalszej części Zimowej Edycji Ligi BSA w najwyższej grupie walczą jeszcze EY i Logitech.

Najpierw bowiem EY pewnie ograł Arkę Strong, a następnie Logitech równie pewnie pokonał Kuehne-Nagel. Problemem przegranych zespołów było to, że wystąpiły bez zmienników. – Byłoby u nich ze dwóch na zmiany i mielibyśmy co robić – komentował jeden z graczy Logitechu w trakcie drugiej połowy spotkania z Kuehne-Nagel.

Sytuacja w ostatnich czterech dniach zmagań wygląda tak: na czele jest z kompletem zwycięstw Mat-Oil, a za jego plecami Logitech (9 pkt w pięciu meczach) oraz EY (7 pkt w czterech meczach). Teoretycznie w lepszej sytuacji jest EY, bo jeśli zdobędzie komplet punktów w środę i czwartek, to nie musi już spoglądać na rywala. Problem jednak w tym, że w środę EY zmierzy się z Mat-Oilem, któremu dotąd nikt nie zagroził. Logitech będzie mógł z boku przyglądać się rywalowi, bo swoje ostatnie spotkanie z zamykającym stawkę PwC zagra w czwartek późnym wieczorem. Być może wtedy będzie potrzebował tylko skromnej wygranej, by wskoczyć na drugą lokatę. Niewykluczone, że awans do najwyższej grupy da też trzecia lokata w tej grupie, ale jeśli miałoby to dotyczyć EY, zespół ten musiałby znacząco poprawić bilans bramkowy.

Tymczasem Logitech swoje kolejne spotkania wygrywa bardzo pewnie. Zaczął tę rundę od dwóch porażek, ale później w trzech meczach z rzędu wbijał rywalom średnio po 11 goli. Teraz też zaczął od mocnego uderzenia – najpierw trafił Piotr Borkowski, a później akcję Wojciecha Maciejewskiego zakończył samobójczym strzałem ratujący sytuację Arkadiusz Zart. Drużyna Kuehne-Nagel starała się odgryzać rywalom, indywidualne akcje Zarta czy Dawida Nowaka siały spory popłoch w szeregach rywali. Przy odrobinie szczęście w 9. minucie mogło być już 2:2. Tak się nie stało, za to Logitech kontrował głównie lewą stroną boiska i szybko odskoczył na trzy bramki (4:1). Kolejny zryw Kuehne-Nagel przyniósł drugie trafienie, a następnie sytuację Dawida Nowaka, który nie dała jednak kontaktowego trafienia. I wtedy stało się coś bardzo dziwnego – zespół Kuehne-Nagel strzelił czwartego gola w tej części meczu, a… przegrywał 2:5. Bez pressingu ze strony Logitechu Piotr Bortkiewicz podał piłkę do bramkarza Łukasza Olejnika, a futbolówka przetoczyła się jakimś cudem pod stopą i wpadła do bramki. Tym golem zaskoczeni byli dosłownie wszyscy – także zawodnicy Logitechu.

Druga połowa to już radosny futbol z obu stron – bez troszczenia się o defensywę. Jedni i drudzy mogli nabijać statystyki strzeleckie, a co naturalne, łatwiej było o to Logitechowi. Hat-tricka w drugiej połowie ustrzelił kapitan drużyny Maciej Maciejewski, podobnym wyczynem – choć w dwóch częściach gry – popisał się też Piotr Borkowski. Za to hat-tricka asyst uzyskał Tadeusz Targoszyński. Kuehne-Nagel do końca walczył o honorowy wynik, a nagrodą były dwa trafienia w ostatnich minutach, autorstwa Arkadiusza Zarta i Dawida Nowaka.

Kuehne-Nagel – Logitech 5:13 (2:5) 0:1 Piotr Borkowski (2. minuta)

0:1 Piotr Borkowski (2. minuta)

0:2 Arkadiusz Zarta (5. minuta, samobójcza)

1:2 Marek Czembrowski (8. minuta, asysta: Dawid Nowak)

1:3 Tadeusz Targoszyński (11. minuta)

1:4 Wojciech Maciejewski (13. minuta)

2:4 Arkadiusz Zart (14. minuta)

2:5 Piotr Bortkiewicz (16. minuta, samobójcza)

2:6 Wojciech Maciejewski (22. minuta, asysta: Łukasz Szymanowski)

3:6 Dawid Nowak (26. minuta)

3:7 Piotr Borkowski (26. minuta)

3:8 Wojciech Błażejczak (27. minuta, asysta: Tadeusz Targoszyński)

3:9 Piotr Borkowski (29. minuta)

3:10 Maciej Maciejewski (31. minuta, asysta: Tadeusz Targoszyński)

3:11 Maciej Maciejewski (32. minuta, asysta: Tadeusz Targoszyński)

3:12 Łukasz Szymanowski (34. minuta, asysta: Maciej Maciejewski)

3:13 Maciej Maciejewski (36. minuta)

4:13 Arkadiusz Zart (37. minuta, asysta: Marek Czembrowski)

5:13 Dawid Nowak (39. minuta, asysta: Piotr Bortkiewicz)

Kuehne-Nagel: Łukasz Olejnik – Arkadiusz Zart, Dawid Nowak, Piotr Bortkiewicz, Marek Czembrowski.

Logitech: Jarosław Wawrów – Wojciech Błażejczak, Piotr Borkowski, Arkadiusz Winczo, Maciej Maciejewski, Wojciech Maciejewski, Tadeusz Targoszyński, Łukasz Szymanowski ŻK.

Posted on

Zabójcze 10 minut FlexLinku

Zespół AZzardo bardzo zaciekle walczył o swój pierwszy punkt w Zimowej Edycji Ligi BSA. Ba, nawet o pierwsze zwycięstwo. Po 30. minutach prowadził nawet z FlexLinkiem 3:2, ale później rywale… wbili sześć goli!

Azzardo w drugiej części tej edycji zagra w grupie trzeciej, FlexLink – w grupie drugiej, nieco mocniejszej. Ta sytuacja mogła się zmienić, ale warunkiem była wygrana AZzardo w bezpośrednim starciu, a później jeszcze pokonanie Przelewów24.

Tymczasem od początku spotkania do ataku rzucił się FlexLink i tylko cud sprawił, że nie uzyskał wyraźnego prowadzenia. Cud albo też czasem znakomite interwencje bramkarza rywali Bartosza Śmigielskiego. W jednej sytuacji pomogli mu też gracze… FlexLinku, bo bardzo mocny strzał Karola Siejaka zablokował tuż przed bramką Arkadiusz Arenz. Próbowali też Emil Tomczyk i Tomasz Śmiglak, ale zaporą stawał się bramkarz AZzardo.

W tym wszystkim w 10. minucie dość niespodziewanie odnaleźli się gracze AZzardo. Najpierw po błędzie FlexLinku i stracie piłki na swojej połowie sam na sam z Alanem Markowskim znalazł się Łukasz Pałaszewski, ale posłał piłkę metr obok słupka. Po chwili Pałaszewski znów przejął piłkę, ale jego mocne uderzenie zdołał wybić za boisko bramkarz Markowski. Kolejny przechwyt tego gracza zakończył się jednak w końcu golem – Pałaszewski świetnie wyłożył piłkę Bartoszowi Górnemu, a ten skierował ją do siatki. FlexLink, tak dobrze dotąd grający w obronie, popełnił kilka błędów w ciągu kilkudziesięciu sekund. Mało tego – rywale poszli za ciosem i już dwie minuty później Marek Kozłowicz znalazł się sam na z Alanem Markowskim – przegrał jednak ten pojedynek, choć wywalczył rzut rożny. A po kornerze Dawid Dera podwyższył na 2:0.

I dopiero wtedy przebudzili się piłkarze FlexLinku, którzy szybko zdobyli kontaktową bramkę, a już w 15. minucie kolejne znakomite podanie Arkadiusza Arenza wykończył z bliska Tomasz Śmiglak. W pierwszej połowie Bartosz Śmigielski z AZzardo jeszcze dwukrotnie ratował swój zespół przed utratą gola.

Po przerwie mecz dość długo był nierozstrzygnięty – choć niewielką przewagę w posiadaniu piłki miał FlexLink, to AZzardo potrafiło odpowiedzieć ciekawą kontrą. Jak choćby w 27. minucie, gdy Dawid Dera znalazł się w sytuacji sam na sam. W 30. minucie AZzardo objęło nawet prowadzenie, po dobitce Marka Kozłowicza, ale natychmiast wyrównał Karol Siejak. Końcówka tego meczu zdecydowanie należała już do ekipy FlexLinku, która zapewniła sobie czwartą lokatę w grupie H-3. Rywale zaś wciąż mają szansę na piąte miejsce, ale muszą pokonać w ostatnim pojedynku Przelewy24.

FlexLink – AZzardo 8:3 (2:2)

0:1 Bartosz Górny (10. minuta, asysta: Łukasz Pałaszewski)

0:2 Dawid Dera (12. minuta, asysta: Marek Kozłowicz)

1:2 Mateusz Kieliszewski (13. minuta, asysta: Arkadiusz Arenz)

2:2 Tomasz Śmiglak (15. minuta, asysta: Arkadiusz Arenz)

2:3 Marek Kozłowicz (30. minuta)

3:3 Karol Siejak (31. minuta)

4:3 Tomasz Śmiglak (34. minuta)

5:3 Tomasz Śmiglak (36. minuta)

6:3 Karol Siejak (37. minuta)

7:3 Jacek Roszyk (39. minuta, asysta: Karol Siejak)

8:3 Mateusz Kieliszewski (40. minuta)

FlexLink: Alan Markowski – Paweł Kirchner, Jacek Roszyk, Emil Tomczyk, Arkadiusz Arenz, Tomasz Śmiglak, Mateusz Kieliszewski, Karol Siejak.

AZzardo: Bartosz Śmigielski – Marek Kozłowicz, Adam Ciepłuch, Łukasz Pałaszewski, Bartosz Górny, Dawid Dera, Bartosz Śmigielski, Tomasz Kaczmarek.


Posted on

Kolejny remis. Ciekawie w grupie H-1

Remisując z PwC Arka Strong bardzo poważnie skomplikowała sobie sytuację w grupie H-1. Oprócz właściwie pewnego już awansu do mistrzowskiej grupy zespołu Mat-Oil, pozostała szóstka ma jeszcze o co walczyć.

Grupa H-1 jest niezwykle wyrównana, a stawce odskoczył jedynie Mat-Oil, który ma komplet zwycięstw. Za jego plecami kilka zespołów walczy o drugą lokatę, która również pozwoli w drugiej części edycji rywalizować z najmocniejszymi drużynami w Lidze BSA. To prawo uzyska też najlepsza z drużyn z trzeciego miejsca ze wszystkich grup, a z kolei jeden z zespołów zajmujących piątą lokatę będzie musiał zmagać się w gronie drużyn najsłabszych. W tej sytuacji w ostatnich 10 dniach rywalizacji każda bramka, każdy punkt, mogą być kluczowe.

Zespół PwC był w tej grupie w najtrudniejszej sytuacji, bo w trzech spotkaniach zgromadził tylko jeden punkt. I choć nie miał żadnego gracza rezerwowego, to starcie z Arką Strong zaczął bardzo odważnie. Już pierwsza akcja przyniosła bramkę Krzysztofa Wiśniewskiego, a gdy w 6. minucie Filip Kuchareczko podwyższył na 2:0, w ekipie rywali zapanowało lekkie niedowierzanie. Mało tego, chwilę wcześniej Wiśniewski przegrał pojedynek sam na sam z Marcinem Dębskim!

Arka nie miała okazji do szybkiego wyprowadzania akcji „na jeden kontakt”. Dopiero w 9. minucie przeprowadziła pierwszą kontrę, za to „wzorcową” i skuteczną: Zbigniew Franczyszyn podał do Łukasza Hurysza, a ten pokonał Roberta Suszczyńskiego. Gdy trzy minuty później role się odwróciły: to Hurysz asystował przy trafieniu Franczyszyna, można było przewidywać dalsze trafienia faworyta. Tyle że PwC wcale nie opadał z sił, a sam raz po raz coraz groźniej kąsał rywali. W 13. minucie Filip Kuchareczko nie wykorzystał znakomitej okazji, ale minutę później Karol Mielcarek wyprowadził kontrę dwóch na jednego. Wydawało się, że nic z niej nie będzie, bo zawodnik PwC zwlekał z podaniem i sam chciał minąć rywala, co zwolniło akcję. W końcu jednak odegrał na środek do Jana Bienkiewicza, a ten zdołał zmieścić piłkę w bramce między nogami Marcina Dębskiego.

Drugą połowę Arka zaczęła od mocnego uderzenia, bo Jarosław Hurysz trafił w poprzeczkę, ale później znów rywale bardzo dobrze się bronili. Dopisywało im przy tym szczęście, jak choćby w 30. minucie, gdy Karol Mielcarek wybił piłkę z linii bramkowej po strzale Jędrzeja Mszanowskiego. Na wyrównującą bramkę Łukasza Hurysza szybko golem odpowiedział Filip Kuchareczko i znów Arka musiała gonić rywali. Ostatecznie zdołała wyrównać, choć pomogli im przeciwnicy. PwC miał bowiem rzut wolny przed polem karnym Arki Strong. Strzał Jana Bienkiewicza został zablokowany, później gracze PwC nie potrafili wybić piłki, aż wreszcie Jędrzej Mszanowski zdołał kopnąć z dystansu między nogami bramkarza Krzysztofa Wiśniewskiego, który chwilę wcześniej zastąpił Roberta Suszczyńskiego.

PwC – Arka Strong 4:4 (3:2)

1:0 Krzysztof Wiśniewski (1. minuta, asysta: Jan Bienkiewicz)

2:0 Filip Kuchareczko (6. minuta)

2:1 Łukasz Hurysz (9. minuta)

2:2 Zbigniew Franczyszyn (12. minuta)

3:2 Jan Bienkiewicz (14. minuta)

3:3 Łukasz Hurysz (30. minuta)

4:3 Filip Kuchareczko (31. minuta)

4:4 Jędrzej Mszanowski (38. minuta)

PwC: Robert Suszczyński – Karol Mielcarek, Krzysztof Wiśniewski, Jan Bienkiewicz, Filip Kuchareczko.

Arka Strong: Marcin Dębski – Zbigniew Franczyszyn, Jarosław Hurysz, Łukasz Hurysz, Jędrzej Mszanowski, Jarosław Kurzawski.

Posted on

Roti-Ten wciąż walczy

Roti-Ten wciąż walczy

Najpierw w tym tygodniu było bezpośrednie starcie mistrzów Jesiennej Edycji Ligi BSA z hali i powietrza, teraz doszło do starcia wicemistrzów. Lepszy okazał się wicemistrz z hali, czyli zespół Roti-Ten, który pokonał 5:1 FlexLink i zachował szansę awansu do najsilniejszej grupy w drugiej fazie Zimowej Edycji.

To było arcyważne spotkania, bo przegrywający właściwie tracił szansę na zajęcie miejsca w czołowej dwójce, a tylko te lokaty gwarantują grę w drugiej części edycji wśród najmocniejszych zespołów. Z sukcesu cieszyła się ekipa Roti-Ten, która po wygranej wyprzedziła Getinge IC w tabeli grupy H3, ale utrzymać tę pozycję będzie trudno. W ostatnim pojedynku Roti-Ten zmierzy się bowiem z mknącym jak burza przez te rozgrywki Pyrlandem Park Linowy. Getinge czeka – przynajmniej w teorii – łatwiejsze starcie, z Przelewami24.

Samo spotkanie od mocnego uderzenia zaczął FlexLink – co prawda pierwsze uderzenie Karola Siejaka obronił Maciej Lubczyński, ale minutę później, w podobnej sytuacji, bramkarz Roti-Ten był już bezradny. Mniej więcej do 10. minuty FlexLink grał bardzo mądrze, nie dopuszczał rywali do kontrataków, a sam co jakiś czas niepokoił Lubczyńskiego. Później jednak Roti-Ten opanowało sytuację i samo zaczęło stwarzać przewagę w akcjach zaczepnych. Te były efektem albo podań za linię obrony FlexLinku, albo też wykopów lub wyrzutów bramkarza Lubczyńskiego. Pod bramką Alana Markowskiego kilka razy nieźle się zagotowało, ale aż do ostatniej minuty golkiper FlexLinku wychodził z tego wszystkiego obronną ręką. I właśnie tuż przed przerwą Mariusz Musiał dobił uderzenie w słupek Tomasza Wawrzyniaka i wyrównał na 1:1.

Kluczowe w tym spotkaniu były pierwsze minuty po przerwie, gdy Roti-Ten wywalczyło sobie dwie bramki zaliczki i już nie pozwoliło rywalom na odwrócenie sytuacji. Oba gole nie były efektem mocnych uderzeń, ale technicznych, precyzyjnych strzałów w wykonaniu Michała Jaśkowiaka. Spore znaczenie miały też akcje najaktywniejszego w Roti-Ten Tomasza Wawrzyniaka. FlexLink niewiele już mógł zrobić, ale w kilku sytuacjach sam był sobie winien. Nawet wychodząc z obiecującymi kontrami gracze tej drużyny nie oddawali strzałów, a szukali podania kilka metrów przed bramką. Do tego pressing FlexLinku, nawet w okolicach pola karnego Roti-Ten, był nieskuteczny. A gol Tomasza Wawrzyniaka, który wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem, ostatecznie zamknął to spotkanie.

Roti-Ten – FlexLink 5:1 (1:1)

0:1 Tomasz Kałużny (3. minuta, asysta: Karol Siejak)

1:1 Mariusz Musiał (20. minuta)

2:1 Michał Jaśkowiak (21. minuta, asysta: Tomasz Wawrzyniak)

3:1 Michał Jaśkowiak (23. minuta)

4:1 Tomasz Wawrzyniak (36. minuta, asysta: Maciej Lubczyński)

5:1 Michał Jaśkowiak (40. minuta, asysta: Mariusz Musiał)

Roti-Ten: Maciej Lubczyński – Tomasz Wawrzyniak, Maciej Krysztofiak, Piotr Walczak, Artur Chmiel, Mariusz Musiał, Jarosław Musiał, Michał Jaśkowiak.

FlexLink: Alan Markowski – Artur Radzicki, Paweł Kirchner, Emil Tomczyk, Łukasz Moszczyński, Rafał Jakubowski, Tomasz Kałużny, Sławomir Osek, Karol Siejak.

Posted on

Schur, czyli lepszy z mistrzów

Gdyby były organizowane mecze o Superpuchar Ligi BSA, Nivea BMP i Schur Flexibles grałyby właśnie o to trofeum. I drużyny te zmierzyły się ze sobą, ale w meczu ligowym, którego stawką były trzy punkty. Lepszy, po atomowym początku, okazał się Schur.

Nivea BMP wygrała Jesienną Edycję Ligi BSA w hali, a Schur Flexibles – na powietrzu. Zimą oba zespoły zmagają się w rozgrywkach halowych – oba też trafiły do jednej podgrupy H2. I wreszcie – obie te ekipy powinny w drugiej fazie walczyć w grupie mistrzowskiej, co zapowiada arcyciekawy rewanż. Schur, z kompletem czterech zwycięstw, może być już właściwie pewny wygrania grupy H2, Nivea o drugą lokatę i awans musi jeszcze powalczyć.

Samo rozstrzygnięcie meczu faworytów jest w pewnym sensie zaskoczeniem. Nie dlatego, że Schur wygrał trzema bramkami, ale dlatego, że Nivea ani przez moment nie była w stanie mu zagrozić. Wszystko za sprawą niesamowitego początku, a właściwie pierwszych pięciu minut, które ustawiły to spotkanie. To były cztery uderzenia zza pola karnego, po których bramkarz Nivei Michał Narzekalski wyciągał piłkę z siatki. Zaczął Karol Mielnik, poprawił dwukrotnie Patryk Cegielski, a serię zakończył Piotr Musiałowski.

Po stracie czterech goli piłkarze Nivei zaczęli grać w obronie trochę agresywniej, nie zostawiali już tyle miejsca do oddawania strzałów. Wyraźnie byli jednak zaskoczeni tym, że ktoś może więcej i szybciej biegać od nich – do tej pory w Lidze BSA rzadko to się zdarzało. Z czasem jedna i druga drużyna zaczęła grać wysokim pressingiem, co powodowało sporo niedokładności z obu stron. Nivea zdobyła bramkę, gdy po akcji Kamila Czerniaka Artura Trawińskiego pokonał Maciej Jaszczyński. Agresywna gra Nivei i dość częste faule sprawiły, że w 12. minucie Dominik Serba został ukarany żółtą kartką, ale Nivea długo nie grała w osłabieniu. Z rzutu wolnego mocno uderzył Piotr Musiałowski, a piłka po rykoszecie po raz piąty znalazła się w bramce rywali.

W drugiej połowie Nivea nadal próbowała odwrócić losy tego spotkania, ale niewiele była w stanie zrobić. Nadal spotkania było „zamknięte” – jedni i drudzy bronili daleko od swojej bramki. Cień nadziei obrońcy tytułu w hali dał jeszcze gol z 25. minuty, gdy Dominik Serba idealnie dograł przed bramkę do Radosława Nowaka, a ten trafił na 2:5. Nivea postawiła zresztą wszystko na jedną kartę i już w 27. minucie bramkarza Narzekalskiego zastąpił piąty gracz z pola – jego rolę przejął Krystian Maik. Gracze Schur Flexibles kilkakrotnie próbowali zdobyć bramkę strzałami przez całe boisko do pustej bramki, ale udało im się to dopiero w 30. minucie po rzucie rożnym. Nivea odpowiedziała jeszcze golem z połowy boiska „bramkarza” Maika i spotkanie zakończyło się wygraną Schur Flexibles 6:3.

Schur Flexibles – Nivea BMP 6:3 (5:1)

1:0 Karol Mielnik (2. minuta)

2:0 Patryk Cegielski (3. minuta)

3:0 Patryk Cegielski (4. minuta)

4:0 Piotr Musiałowski (5. minuta)

4:1 Maciej Jaszczyński (8. minuta, asysta: Kamil Czerniak)

5:1 Piotr Musiałowski (12. minuta, z rzutu wolnego)

5:2 Radosław Nowak (25. minuta, asysta: Dominik Serba)

6:2 Patryk Cegielski (30. minuta, asysta: Karol Mielnik)

6:3 Krystian Maik (36. minuta)

Schur Flexibles: Artur Trawiński – Karol Mielnik, Marcin Skalski, Piotr Król, Szymon Poprawski, Piotr Horbik, Patryk Cegielski, Piotr Musiałowski.

Nivea BMP: Michał Narzekalski – Radosław Nowak, Krystian Maik, Michał Trawiński, Kamil Czerniak, Krzysztof Filipiak, Maciej Jaszczyński, Fryderyk Pszczoła, Dominik Serba ŻK.

Posted on

Pyrland nadal imponuje

Dobry mecz z pięknymi golami zafundowali piłkarze Pyrlandu Park Linowy i FlexLinku. Lepsi byli ci pierwsi i to oni są coraz bliżej uzyskania prawa gry w drugiej części Zimowej Edycji Ligi BSA w grupie mistrzowskiej.

W grupie H3 jest sześć zespołów i już teraz widać, że zmagania o pierwsze dwie lokaty będą bardzo ciekawe. FlexLink i Pyrland nie doznały do czwartku porażki, więc tym bardziej spotkanie zapowiadało się ciekawie. Jako pierwsi do ofensywy ruszyli gracze FlexLinku, stworzyli ciekawą sytuację przed bramką rywali, ale Wojciech Kwiatek nie trafił czysto w piłkę. Pyrland odpowiedział dwoma zabójczymi akcjami w 4. minucie, gdy Filip Nowak zagrywał najpierw z głębi pola do Dawida Nowaka, a później przed bramkę do Łukasza Lewandowskiego. FlexLink szybkim golem kontaktowym dodał sobie animuszu – znów ruszył odważniej do ataku.

Mecz był bardzo szybki, akcje przenosiły się z jednej strony na drugą, a FlexLink miał dość sporo okazji by co najmniej wyrównać. Trzykrotnie jego gracze atakując od lewej strony wychodzili sam na sam z bramkarzem Kwiatkiem. Ten jednak świetnie ruszał do przodu i nie zostawiał zbyt wiele miejsca do strzału – odbijał piłkę.

Bohaterem tego spotkania był Filip Nowak. Zanotował trzy asysty i zdobył trzy efektowne bramki z dystansu – jedna była piękniejsza od drugiej. Najpierw huknął o poprzeczkę – bramkarz FlexLinku nawet nie zareagował. To był gol na 3:1, na który rywale szybko odpowiedzieli akcją zakończoną… samobójczym uderzeniem Łukasza Lewandowskiego. Kolejne dwa gole Filip Nowak strzelił w drugiej połowie – też uderzeniami z 11-12 metrów, a po drugim piłka odbiła się od słupka.

FlexLink ambitnie walczył, choć w 17. minucie przegrywał już 2:5. Zdobył jednak bramkę kontaktową jeszcze przed końcem pierwszej połowy, po niezłym rajdzie Dawida Radzickiego, a w drugiej połowie nie odpuszczał. Co z tego, skoro rywale prezentowali naprawdę niezły futbol. Skutecznością imponował Łukasz Lewandowski, a w obronie piłkarze Pyrlandu skupili się na blokowaniu uderzeń rywali z dystansu. Dopiero na minutę przed końcem meczu Pyrlandowi przytrafił się błąd, po którym FlexLink w końcu zdobył czwartą bramkę. Więcej błędów faworyta już nie było.

Pyrland Park Linowy – FlexLink 9:4 (5:3)

1:0 Dawid Nowak (4. minuta, asysta: Filip Nowak)

2:0 Łukasz Lewandowski (4. minuta, asysta: Filip Nowak)

2:1 Alan Markowski (6. minuta, asysta: Dawid Radzicki)

3:1 Filip Nowak (12. minuta)

3:2 Łukasz Lewandowski (12. minuta, samobój)

4:2 Michał Dolata (16. minuta)

5:2 Łukasz Lewandowski (17. minuta, asysta: Michał Dolata)

5:3 Dawid Radzicki (19. minuta, asysta: Sławomir Osek)

6:3 Łukasz Lewandowski (24. minuta, asysta: Filip Nowak)

7:3 Łukasz Lewandowski (27. minuta, asysta: Błażej Bębel)

8:3 Filip Nowak (33. minuta, asysta: Dawid Nowak)

8:4 Tomasz Kałużny (39. minuta, asysta: Rafał Jakubowski)

9:4 Filip Nowak (40. minuta)

Pyrland Park Linowy: Wojciech Kwiatek – Michał Dolata, Łukasz Lewandowski, Błażej Bębel, Dawid Nowak, Filip Nowak, Oskar Ruciński, Radosław Grzybowski.

FlexLink: Sebastian Roszyk – Dawid Radzicki, Rafał Jakubowski, Tomasz Kałużny, Tomasz Świątek, Sławomir Osek, Alan Markowski, Karol Siejak.


Posted on

Strzelanina Inline Poland i Eurocashu

Inline Poland i Eurocash swoje pierwsze spotkania przegrały dwucyfrowo. W ich bezpośrednim starciu też padł wynik dwucyfrowy, ale po spotkaniu prawo do zadowolenia mogły mieć obie ekipy.

A to dlatego, że piłkarzom Inline Poland udało się zdobyć aż cztery bramki, czyli o trzy więcej niż w dwóch pierwszych starciach razem wziętych. O trzeba przyznać, że były to gole bardzo efektowne – albo po świetnych akcjach, albo też po ładnych uderzeniach z dystansu. Problem w tym, że Eurocash dużo łatwiej dochodził do pozycji strzeleckich i zwłaszcza w końcowej fazie spotkania co chwilę niepokoił bramkarza Grzegorza Sierżanta.

Eurocash bardzo szybko zdobył dwie bramki, po akcjach „weteranów” w rozgrywkach BSA Łukasza Kurasiaka i Mikołaja Paucha, ale dość nieoczekiwanie w 9. minucie po kontrze precyzyjnym strzałem przy bliższym słupku z około 10 metrów popisał się Piotr Kaczmarek. Chwilę wcześniej Eurocash miał kilka znakomitych okazji, a tu jeden atak rywali sprawił, że wynik zrobił się kontaktowy. Mało tego, choć Eurocash szybko podwyższył na 3:1, to Inline też coraz częściej odważnie atakował. Odrobiny szczęścia zabrakło m.in. Mateuszowi Kozyrze. Gdy po przechwycie piłki Pauch podwyższył na 4:1, w szeregi Eurocashu znów wkradło się trochę nonszalancji. Na tyle dużo, że gola strzelił dla Inline Poland Kozyra, a po chwili ten sam zawodnik znalazł się sam przed bramkarzem Brenczem. Wracający rywal wygarnął mu jednak piłkę spod nóg. – Krzyczcie, że ktoś jest z tyłu – wołał zawodnik Inline do swoich kolegów. A zamiast 4:3, szybko zrobiło się 5:2, a przed końcem pierwszej połowie – 6:2.

Po przerwie Inline nadal odgryzał się rywalom, ale tylko przez 10 minut. W 29. minucie było 8:4 dla Eurocashu, a żółtą kartką ukarany został Dawid Nawracała. Inline miał więc szansę na zmniejszenie strat, ale zamiast tego w ostatnich sekundach gry w polu czterech na trzech stracił gola. A Eurocash poszedł za ciosem i w końcówce znacznie podwyższył swoje prowadzenie, w czym znów duży udział miał duet Kurasiak – Pauch.

Eurocash – Inline Poland 13:4 (6:2)

1:0 Mikołaj Pauch (2. minuta, asysta: Łukasz Kurasiak)

2:0 Krzysztof Arlik (4. minuta, asysta: Mikołaj Pauch)

2:1 Piotr Kaczmarek (9. minuta, asysta: Adam Kaczmarek)

3:1 Łukasz Kurasiak (10. minuta)

4:1 Mikołaj Pauch (17. minuta)

4:2 Mateusz Kozyra (18. minuta, asysta: Piotr Kaczmarek)

5:2 Łukasz Kurasiak (18. minuta, asysta: Mikołaj Pauch)

6:2 Krzysztof Arlik (20. minuta, asysta: Mateusz Śpiączka)

7:2 Łukasz Kurasiak (22. minuta, asysta: Mikołaj Pauch)

7:3 Krzysztof Kaczmarek (26. minuta, asysta: Mateusz Kozyra)

8:3 Mikołaj Pauch (27. minuta)

8:4 Krzysztof Kaczmarek (28. minuta)

9:4 Łukasz Kurasiak (31. minuta, asysta: Tomasz Brencz)

10:4 Krzysztof Arlik (33. minuta)

11:4 Łukasz Kurasiak (35. minuta, asysta: Tomasz Brencz)

12:4 Mikołaj Pauch (35. minuta)

13:4 Mikołaj Pauch (36. minuta)

Eurocash: Tomasz Brencz – Mikołaj Pauch, Łukasz Kurasiak, Dawid Nawracała ŻK, Mateusz Śpiączka, Krzysztof Arlik.

Inline Poland: Grzegorz Sierżant – Henryk Adamczak, Piotr Kaczmarek, Krzysztfo Kaczmarek, Adam Kaczmarek, Mateusz Kozyra. 

Posted on

Ambitna pogoń PwC

OSTC miało mecz z PwC pod kontrolą, a przez nieuważną grę w końcówce omal nie straciło zwycięstwo. Ambitni rywale, choć grali bez zmienników, zbliżyli się na jedną bramkę, ale ostatecznie przegrali 4:6.

Obie drużyny walczyły o pierwsze punkty, które mogą mieć istotne znaczenie w bardzo ciekawej grupie H1. Od bardzo mocnego uderzenie rozpoczął to spotkanie zespół OSTC, bo już w pierwszej minucie Bartosz Jezierski pokonał Roberta Suszczyńskiego. PwC szybko chciało odpowiedzieć, i choć najpierw Szymon Nowicki trafił piłką w poprzeczkę, to już po chwili strzał z dystansu w wykonaniu Jana Bienkiewicza zupełnie zaskoczył bramkarza Filipa Dubila – piłka przeleciała mu między nogami.

Oba zespoły grały dość żwawo, co dawało powody do zastanowienia, czy PwC będzie w stanie wytrzymać tempo meczu. Oni bowiem nie mieli choćby jednego zmiennika, a rywale – dwóch. Jak się okazało, w tym spotkaniu nie miało to większego znaczenia. Gdy jednak PwC starało się odważniej atakować, popełniało błędy w obronie. To z kolei odbiło się na wyniku. Najpierw bowiem po kontrataku bramkę zdobył Dawid Pielak, a po chwili znakomitym uderzeniem po zagraniu z autu popisał się Mateusz Krysiak.

O dziwo, prowadząc dwoma bramkami OSTC bardziej skupiło się na obronie, zamiast „podmęczyć rywali” wyższym pressingiem. To PwC było bliżej strzelenia gola, ale uderzenia Karola Mielcarka czy Jana Bienkiewicza nie znajdowały drogi do siatki. Z kolei idealnie wyprowadzona kontra Mielcarka z Szymonem Nowickim zakończyła się niecelnym uderzeniem tego ostatniego z czterech metrów.

OSTC za to odpowiedziało jednym atakiem – w 18. minucie. I skutecznym, bo Marcin Gembicki wykorzystał świetne podanie Dawida Pielaka.

W drugiej połowie nadal przeważał zespół PwC, ale tym razem te odważne ataki zaczęły dawać efekty. W 25. minucie po przechwycie Karol Mielcarek trafił na 2:4. I choć Marcin Gembicki znów dał OSTC trzybramkową zaliczkę, to w końcówce zrobiła się bardzo ciekawa. Dwie bramki zdobył bowiem Mielcarek, a po tej drugiej, gdy było 4:5, do końca meczu zostały nieco ponad dwie minuty. Remis mógł stać się faktem na minutę przed końcem meczu – kolejne uderzenie Mielcarka, z rykoszetem od nogi rywala, powinno było zaskoczyć bramkarza Filipa Dubika. Golkiper OSTC świetnie jednak zareagował i wyciągniętą nogą zbił piłkę na rzut rożny. W ostatniej akcji tego spotkania najlepszy na boisku Mateusz Krysiak z OSTC ustalił wynik na 6:4.

OSTC – PwC 6:4 (4:1)

1:0 Bartosz Jezierski (1. minuta, asysta: Mateusz Krysiak)

1:1 Jan Bienkiewicz (2. minuta)

2:1 Dawid Pielak (10. minuta, asysta: Bartosz Jezierski)

3:1 Mateusz Krysiak (12. minuta, asysta: Wojciech Gembicki)

4:1 Marcin Gembicki (18. minuta, asysta: Dawid Pielak)

4:2 Karol Mielcarek (25. minuta, asysta: Jan Bienkiewicz)

5:2 Marcin Gembicki (31. minuta)

5:3 Karol Mielcarek (36. minuta, asysta: Robert Suszczyński)

5:4 Karol Mielcarek (38. minuta, asysta: Krzysztof Wiśniewski)

6:4 Mateusz Krysiak (40. minuta)

OSTC: Filip Dubil – Marcin Gembicki, Stanisław Piszczoła, Mateusz Krysiak, Dawid Pielak, Wojciech Gembicki, Bartosz Jezierski.

PwC: Robert Suszczyński – Szymon Nowicki, Krzysztof Wiśniewski, Karol Mielcarek, Jan Bienkiewicz.