Posted on

Gdy stawką jest pierwsze zwycięstwo…

Gdy stawką jest pierwsze zwycięstwo...

Bywają pasjonujące mecze na szczycie tabeli, które decydują o mistrzostwie Ligi BSA, ale i bywają także i takie, które są spotkaniami na szczycie, ale… po odwróceniu tabeli. Event Catering i OLX walczyły o pierwsze zwycięstwo w Zimowej Edycji Ligi BSA, a losy spotkania rozstrzygnęły się dopiero w ostatnich rzutach. O 12 punktów lepszy okazał się Event Catering.

Gdy stawką jest pierwsze zwycięstwo...


Bilans OLX przed tym spotkaniem to pięć porażek, w tym jedna nieznaczna: z WRI. Bilans Event Catering to z kolei wszystkie sześć przegranych spotkań, zawsze wyraźnie, ale i coraz lepsze rezultaty. Faworyta było nie sposób wskazać, bo z jednej strony to OLX trzykrotnie przekraczał w tych swoich pięciu meczach 1000 punktów (Event Catering dwa razy na sześć prób), ale to Event Catering zdobywał średnio o niespełna 11 punktów więcej. A do tego w poniedziałek błysnął zdobyczą 1099 punktów w pojedynku z Orange Polska SA. Bezpośredni mecz potwierdził, że obie drużyny prezentują bardzo zbliżony poziom, a o sukcesie decyduje trochę szczęścia i np. kilka doskonałych rzutów jednego zawodnika.
Początek był jednak nerwowy – i to z obu stron. Ekipy punktowały zdecydowanie poniżej swojej średniej. W OLX sytuację ratował nieco Krzysztof Grzegorzewski, który w pierwszych pięciu ramkach zanotował dwa striki i dwa domknięcia. W Event Catering nieźle szło z kolei Mateuszowi Chojnackiemu. W połowie tej gry OLX miał 32 punkty przewagi, ostatecznie wygrał różnicą 18 punktów. To zapowiadało emocje po zmianie torów.
I te rzeczywiście były, ale to Event Catering dał pierwszy mocny sygnał. Konkretnie – jego kapitan Piotr Szczygieł. Drugą, trzecią, czwartą i piątą ramkę zamknął jednym rzutem! Nikt w OLX takiej serii nie miał, ale jednak cały zespół radził sobie i tak lepiej niż wcześniej na torze numer cztery. Jedynie najlepszy w pierwszej grze Piotr Maciejewski uzyskał słabszy wynik, reszta się poprawiła. Po piątej ramce Event Catering prowadził, ale minimalnie. Podobnie – po szóstej ramce. Licząc cały mecz, między zespołami było 5 punktów różnicy na korzyść OLX. O sukcesie musiały decydować pojedyncze rzuty. Taki choćby, jak ten Piotra Szczygła w dziewiątej ramce, gdy domknął drugą próbę mimo splita. Event Catering zakończył mecz jako pierwszy, rywalom pozostała jeszcze jedna pełna seria rzutów. Wyliczenia były takie, że kilka strików mogło dać jeszcze OLX zwycięstwo! Mariusz Szerszeniewski uzyskał strika w dziesiątej ramce, ale potrzebował jeszcze drugiego, by dostać  dodatkową szansę na punkty. Nie udało się. Wszystko zależało od wyniku Krzysztofa Grzegorzewskiego – aby dogonić Event Catering, musiał uzyskać dwa striki oraz co najmniej dwa punkty w trzecim rzucie. Nie udało się i z pierwszego triumfu w lidze cieszył się Event Catering.

OLX – Event Catering 1009:1021
Gry:
484:466 i 525:556
OLX: Katarzyna Kałek 222 pkt (103 i 119), Michał Strzelecki 226 pkt (100 i 126), Mariusz Szerszeniewski 271 pkt (119 i 152), Krzysztof Grzegorzewski 252 pkt (124 i 128), Piotr Maciejewski 241 pkt (138 i 103).
Event Catering: Piotr Szczygieł 298 pkt (117 i 181), Wojciech Kordy 222 pkt (96 i 126), Michał Kluba 204 pkt (101 i 103), Marcin Hordecki 232 pkt (112 i 120), Mateusz Chojnacki 265 pkt (136 i 129).

Posted on

Krzyżak daje gola

Krzyżak daje gola

Zaskakująco łatwo Arka Strong uporała się z OSTC Poznań i zapewniła sobie prawo gry w grupie drugiej w dalszej części Zimowej Edycji Ligi BSA.

Arka Strong wygrała aż 10:1, choć można było się spodziewać znacznie większego oporu ze strony rywali. OSTC miało pełny skład z dwójką graczy rezerwowych, podstawowego bramkarza i początkowo wielkie chęci do gry. Dość szybko Arka sprowadziła jednak przeciwnika na ziemię.

To akcje Arki wyglądały bowiem zdecydowanie lepiej. Już w 4. minucie kapitalnym dograniem przed bramkę popisał się Jarosław Hurysz, a Jarosław Kurzawski z bliska dopełnił formalności. Druga bramka padła po kontrataku, który wykończył Łukasz Hurysz. Dopiero wtedy OSTC zaczęło niepokoić stojącego w bramce Arki Piotra Fuchsa, który zwykle gra w polu, ale dwie bardzo dobre okazje nie przyniosły zmiany w wyniku. Za to dobrze wykonany rzut rożny w 15. minucie pozwolił Arce zdobyć trzecią bramkę. Piłka zagrana przez Mikołaja Sierpińskiego minęła bodaj pięciu graczy obu drużyn, aż w końcu dotarła do Grzegorza Wiśniewskiego. Zawodnik Arki uderzył tzw. krzyżakiem i zaskoczył Dariusza Michalaka. Piękny gol był dopiero pierwszym w tej edycji strzelonym przez Wiśniewskiego. Po przerwie ustrzelił jednak klasycznego hat-tricka i znacznie poprawił swoje statystyki.

Po pierwszej połowie Arka Strong prowadziła 4:1, bo gola dla OSTC w końcu strzelił Tomasz Mrozowski. Pierwsze akcje drugiej połowy też należały do tego zespołu, ale dość przypadkowy samobój autorstwa Bartosza Jezierskiego podciął drużynie skrzydła. To Arka tworzyła kolejne kontry, z których część kończyła się trafieniami. Ostatecznie wygrała mecz aż 10:1.

OSTC Poznań – Arka Strong 1:10 (1:4)

0:1 Jarosław Kurzawski (4. minuta, asysta: Jarosław Hurysz)

0:2 Łukasz Hurysz (7. minuta, asysta: Maciej Nogaj)

0:3 Grzegorz Wiśniewski (15. minuta, asysta: Mikołaj Sierpiński)

0:4 Maciej Nogaj (16. minuta, asysta: Mikołaj Sierpiński)

1:4 Tomasz Mrozowski (19. minuta, asysta: Christian Ndu)

1:5 Bartosz Jezierski (24. minuta, samobójcza)

1:6 Grzegorz Wiśniewski (26. minuta, asysta: Jarosław Hurysz)

1:7 Grzegorz Wiśniewski (27. minuta, asysta: Łukasz Hurysz)

1:8 Grzegorz Wiśniewski (28. minuta)

1:9 Łukasz Hurysz (35. minuta, asysta: Mikołaj Sierpiński)

1:10 Mikołaj Sierpiński (39. minuta)

OSTC Poznań: Dariusz Michalak – Mateusz Krysiak, Wojciech Gembicki, Marcin Gembicki, Tomasz Mrozowski, Bartosz Jezierski, Christian Ndu.

Arka Strong: Piotr Fuchs – Mikołaj Sierpiński, Jarosław Hurysz, Łukasz Hurysz, Jarosław Kurzawski, Maciej Nogaj, Grzegorz Wiśniewski.

Posted on

Pyrland wygrał po raz pierwszy

Pyrland wygrał po raz pierwszy

Pyrland Park Linowy powalczy w drugiej części Zimowej Edycji Ligi BSA w grupie B, a PwC będzie musiało zmagać się z rywalami w grupie C. Zadecydował o tym bezpośredni mecz tych drużyn, który Pyrland wygrał 4:2.

Obie drużyny nie miały już szans na dogonienie ekip EY oraz PEFS, została im więc walka o prawo gry w grupie B. Bardzo szybko w lepszej sytuacji znaleźli się piłkarze Pyrlandu, który już 20. sekundzie objęli prowadzenie po znakomitej akcji. W jej końcowej fazie Dawid Nowak wycofał piłkę piętą, a nadbiegający Marcin Kolaski uderzył bez zastanowienia w górny róg bramki.

Pyrland wygrał po raz pierwszy
Pyrland wygrał po raz pierwszy

Pyrlandowi lepiej wychodziła gra z kontry po przechwytach. W obronie zespół ten ustawiał się na granicy swojego pola karnego i tam starał się przechwytywać piłkę. Kilka razy ta sztuka się udała. Niemniej w 6. minucie PwC był bliski wyrównania – najpierw Łukasz Mokrski za długo zwlekał z oddaniem strzału w dobrej sytuacji i został zablokowany, ale chwilę później zdołał już strzelić – trafił w słupek. Dwie minuty później ten sam zawodnik w starciu z rywalem przewrócił się przed bramką Pyrlandu. Arbiter nie przerwał gry, a Marcin Kolaski strzałem przez całe boisko przelobował bramkarza i podwyższył na 2:0. PwC grał ambitnie, atakował, ale miał problem w końcowej fazie akcji ze znajdowaniem pozycji do strzałów. Pyrland za to po szybkim rozegraniu autu podwyższył po kwadransie na 3:0.

O dziwo, PwC w drugiej połowie jeszcze bardziej podkręcił tempo. W bramce doszło do zmiany, a dotychczasowy golkiper Adrian Tuszkowski stał się zawodnikiem najwięcej biegającym po boisku. Pewnie emocje w tym meczu byłyby olbrzymie, gdyby w tak świetnej dyspozycji nie był Wojciech Kwiatek. Bramkarz Pyrlandu kilka razy bronił w sytuacjach sam na sam lub po strzałach rywali z bliska. Dopiero w 31. minucie zaskoczył go Łukasz Mokrski, a kilkadziesiąt sekund później po rzucie rożnym Adrian Tuszkowski zdobył kontaktową bramkę. PwC rzucił wszystkie siły do ataku – i jak to często bywa – nadział się na kontratak. Pierwszy nie zakończył się jeszcze trafieniem dla Pyrlandu, ale drugi – już tak. Gol Bartłomieja Sobczaka rozstrzygnął to spotkanie.

PwC – Pyrland Park Linowy 2:4 (0:3)

0:1 Marcin Kolaski (1. minuta, asysta: Dawid Nowak)

0:2 Marcin Kolaski (8. minuta)

0:3 Bartłomiej Sobczak (14. minuta, asysta: Dawid Nowak)

1:3 Łukasz Mokrski (31. minuta, asysta: Bartosz Wesołowski)

2:3 Adrian Tuszkowski (32. minuta, asysta: Łukasz Mokrski)

2:4 Adam Pawlak (35. minuta, asysta: Dawid Nowak)

PwC: Adrian Tuszkowski, Przemysław Matuszewski, Karol Mielcarek, Tomasz Skrzypczak, Bartosz Wesołowski, Łukasz Mokrski, Maciej Mizgajski.

Pyrland Park Linowy: Wojciech Kwiatek – Michał Dolata, Dawid Nowak, Adam Pawlak, Marcin Kolaski, Bartłomiej Sobczak.

Posted on

Mistrz lepszy od wicemistrza

Mistrz lepszy od wicemistrza

Orange Polska SA pokonał Przelewy24, ale oba zespoły nadal są dość daleko w tabeli, jak na swoje aspiracje. Wciąż niepokonany jest zespół GRMC.

Mistrz lepszy od wicemistrza

Oprócz GRMC meczu nie przegrał też Eurocash, który w poniedziałek dość pewnie pokonał rewelację tej edycji – PKO BP. GRMC miał dużo łatwiejsze zadanie, bo we wtorek zmierzył się z zamykającą stawkę  ekipą Event Catering i – choć nie zachwycił – nie zostawił rywalom złudzeń, kto jest lepszy. Mimo wszystko zawodnicy z Event Catering zostawili po sobie bardzo dobre wrażenie – udało im się po raz pierwszy w tym roku przekroczyć granicę 1000 punktów, a na półmetku była nawet szansa na dobicie do 1100 pkt. Na torze numer sześć szło im jednak dużo słabiej, żadnemu z piątki graczy nie udało się poprawić wyniku. Nieco słabiej spisywali się też rywale, ale i tak zdołali podwoić przewagę. Poważne sprawdziany czekają GRMC za dwa tygodnie, gdy najpierw zmierzą się z MK Bowling, a później z głównym kandydatem do mistrzowskiego tytułu – Eurocashem.

Wtorek był też sądnym dniem dla obrońcy tytułu Orange Polska SA. Gdyby mistrzowie jesieni przegrali po raz trzeci, z marzeniami o obronie tytułu mogliby się zasadniczo pożegnać. Rywalem były Przelewy24 – wicemistrz z poprzedniej edycji, który też zaliczył już jedną wpadkę. Do półmetka oba zespoły szły łeb w łeb – minimalną przewagę miały Przelewy24, ale jeden-dwa gorsze rzuty mogły zupełnie odwrócić sytuację. Świetnie ten mecz zaczął Paweł Chiszberg w Przelewach, sporo punktów dodała też Marta Tarajkowicz. Orange Polska też miało swoje atuty – Hanna Jamrożek domykała niemal wszystkie ramki, choć rzadko notowała striki. Równy  poziom prezentował Norbert Wasiakowski, rozkręcał się Maciej Jarzyna. Po pięciu ramkach Przelewy24 miały siedem punktów przewagi (352:345), a po zakończeniu całej rundy – 20.

Tyle że po zmianie torów role się odwróciły. Tak jak we wcześniejszym spotkaniu z udziałem Event Catering, na torze numer sześć Przelewom24 szło znacznie gorzej. Z kolei Orange Polska prezentował się tak samo, a to znaczyło, że szybko odrobił straty z pierwszej gry. Po trzech ramkach było już 197:146 dla Orange, a później przewaga ta rosła. I to nawet mimo słabszej niż zazwyczaj postawy Macieja Jarzyny i Krzysztofa Jamrożka. Orange Polska SA przekroczyło ostatecznie 1250 punktów. 

GRMC – Event Catering 1186:1044
Gry: 615:554 i 571:490.
GRMC: Marek Jadżyn 250 pkt (121 i 129), Maciej Broda 255 pkt (130 i 125), Piotr Orikuia 344 pkt (168 i 180), Jakub Dzierżyński 302 pkt (165 i 137), Marcin Człapa 260 pkt (152 i 108).
Event Catering: Piotr Szczygieł 243 pkt (130 i 113), Wojciech Kordy 225 pkt (127 i 98), Michał Kluba 210 pkt (109 i 101), Marcin Hordecki 276 pkt (142 i 134), Mateusz Chojnacki 297 pkt (155 i 142).

Przelewy24 – Orange Polska SA 1181:1256
Gry:
651:631 i 530:625.
Przelewy24: Paweł Chiszberg 306 pkt (173 i 133), Marta Tarajkowicz 301 pkt (159 i 142), Krzysztof Szanecki 243 pkt (131 i 112), Patryk Smoliński 337 pkt (188 i 149), Radek Medorowski 118 pkt (118 i -), Łukasz Krzyżanowski 116 pkt (- i 116).
Orange Polska SA: Krzysztof Jamrożek 248 pkt (135 i 113), Beata Luty 324 pkt (138 i 186), Hanna Jamrożek 343 pkt (175 i 168), Norbert Wasiakowski 328 pkt (150 i 178), Maciej Jarzyna 274 pkt (168 i 106).

Posted on

Nivea na mistrzowskim kursie

Nivea na mistrzowskim kursie

W spotkaniu dwóch niepokonanych dotąd drużyn Nivea BMP aż 13:0 rozgromiła Decathlon Franowo! Nivea jako pierwsza zapewniła sobie miejsce w mistrzowskiej grupie A.

Nivea na mistrzowskim kursie

Decathlon zremisował swoje dwa pierwsze spotkania, Nivea zdobyła w starciach z Arką Strong i Przelewami24 komplet punktów, ale po zaciętych bojach. Można się było spodziewać także i teraz ciekawego pojedynku, tymczasem począwszy od 10. minuty, był on jednak jednostronny. Decathlon nie potrafił sobie poradzić z pressingiem Nivei, a gwoździem do trumny były dość proste straty na swojej połowie.

Nivea zresztą szybko za sprawą Michała Trawińskiego objęła prowadzenie, ale później rywale potrafili odpowiadać ciekawymi akcjami. Sytuacja zmieniła się w 10. minucie, gdy po dograniu z lewej strony Michała Trawińskiego na 2:0 podwyższył Krzysztof Filipiak. Nivea jeszcze mocniej przycisnęła rywali, w słupek bramki trafił Kamil Czerniak, dobrą okazję zmarnował Arkadiusz Strzelecki. Decathlon odpowiedział w zasadzie jednym strzałem Jana Dalke, po rzucie rożnym, ale niecelnym. Gdy solowy rajd na gola zamienił Dominik Serba, Nivea właściwie mogła cieszyć się już ze zwycięstwa. Tym bardziej, że w drugiej połowie jeszcze podkręciła tempo, zniechęcając rywali do walki. Początkowo Decathlon też próbował wysoko atakować przeciwników, ale dość szybko nadział się na jedną czy drugą kontrę i z tych prób zrezygnował. Za to lider grupy pierwszej strzelał gola za golem. Niezwykle efektowne były dwie asysty – Michała Trawińskiego przy trafieniu Krzysztofa Filipiaka na 4:0 i później zagranie piętą Arkadiusza Strzeleckiego do Krystiana Maika (5:0). Bramkę dla Nivei zdobył też bramkarz Konrad Olejniczak, wykorzystując rzut karny.

Nivea na pewno zagra więc w drugiej części Zimowej Edycji Ligi BSA w grupie A, Decathlon – w grupie B lub C. Prawdopodobnie zadecyduje o tym starcie z Przelewami24.

Decathlon Franowo – Nivea BMP 0:13 (0:3)

0:1 Michał Trawiński (2. minuta)

0:2 Krzysztof Filipiak (10. minuta, asysta: Michał Trawiński)

0:3 Dominik Serba (17. minuta)

0:4 Krzysztof Filipiak (23. minuta, asysta: Michał Trawiński)

0:5 Krystian Maik (25. minuta, asysta: Arkadiusz Strzelecki)

0:6 Radosław Nowak (26. minuta)

0:7 Marek Dziubek (31. minuta, asysta: Krzysztof Filipiak)

0:8 Michał Trawiński (32. minuta)

0:9 Krzysztof Filipiak (32. minuta, asysta: Michał Trawiński)

0:10 Konrad Olejniczak (35. minuta, z rzutu karnego)

0:11 Radosław Nowak (36. minuta, asysta: Michał Trawiński)

0:12 Krzysztof Filipiak (40. minuta)

0:13 Krzysztof Filipiak (40. minuta)

Decathlon Franowo: Artur Przybysz – Karol Donarski, Jan Dalke, Bartłomiej Konieczny, Sebastian Kolenda ŻK, Emil Komur, Adrian Żakowski.

Nivea BMP: Konrad Olejniczak – Krzysztof Filipiak, Michał Trawiński, Arkadiusz Strzelecki, Krystian Maik, Radosław Nowak, Fryderyk Pszczoła, Kamil Czerniak, Dominik Serba, Marek Dziubek.

Posted on

Bowling pełen niespodzianek

Bowling pełen niespodzianek

Choć to dopiero początek rozgrywek w bowlingu, już można spodziewać się, że Zimowa Edycja Ligi BSA będzie najciekawszą od lat. Faworyci ponoszą bowiem kolejne porażki.

Bowling pełen niespodzianek

Po dwóch spotkaniach broniący trofeum z jesieni zespół Orange Polska SA zamyka stawkę z dwoma porażkami na koncie. Nie były to przegrane z rywalami walczącymi kilka miesięcy temu o zwycięstwo w lidze, a z piątym MPK Poznań oraz siódmym w lidze PKO BP, który w poniedziałek zniósł się na wyżyny swoich możliwości. W starciu z Orange Polska wywalczył bowiem aż 1287 punktów, co jest rekordem tego zespołu.

Równie sporym zaskoczeniem jest wpadka wicemistrza z jesieni – Przelewów24. We wtorek drużyna ta uległa MK Bowling różnicą 42 punktów, prezentując się bardzo przeciętnie. – My nie wygraliśmy chyba kilkunastu ostatnich spotkań. Tyle że często przechodziliśmy w czterech – mówił Michał Świtalski z MK Bowling, kiedyś drużyny będącej mistrzem Ligi BSA, a jesienią zajmującej ostatnią lokatę. To prawda – aby znaleźć wygraną MK Bowling, ale na torze, a nie walkowerem, trzeba się cofnąć do końca czerwca 2019 roku. Tym bardziej więc trzeba docenić wtorkowy sukces nad Przelewami24 – zespołem mocnym i regularnie punktującym na poziomie 1200. MK Bowling w połowie zmagań miało 41 oczek przewagi – niby niewiele, ale też i gra przeciwników pozostawiała sporo do życzenia. W połowie rywalizacji w drugiej grze różnica jeszcze się powiększyła, a w pewnym momencie dorobek duetu Michał Świtalski – Jakub Kwit wynosił niemal tyle samo, co czworga najlepiej punktujących graczy Przelewów. Dopiero świetne rzuty Radka Medorowskiego, wsparte kilkoma strikami Pawła Chiszberga, pozwoliły Przelewom wrócić do rywalizacji. Zaciętej końcówki jednak nie było, bo najlepszy duet MK Bowling w ostatniej ramce zaliczył… pięć strików i dziewiątkę. Przelewy24 mogły więc co najwyżej walczyć o wygraną w drugiej grze, ale i to się nie udało – zabrakło dwóch punktów.

Zaciętej rywalizacji można się było również spodziewać w starciu WRI – EXITO. To WRI jesienią było wyżej, ale dwie bezpośrednie konfrontacje tych drużyn kończyły się wygranymi EXITO. Tym razem na zmianę torów oba zespoły udały się z 45-punktową przewagę WRI. Dość szybko zaczęła ona jednak maleć, bo poza Klaudiuszem Winkielem, reszta drużyny na torze numer jeden spisywała się słabiej niż na dwójce. EXITO też jednak grało bardzo nierówno, a straty odrabiało bardzo powoli. Po siedmiu ramkach miało jednak 26 punktów przewagi, czyli brakowało jeszcze 19. Końcówka była bardzo ciekawa, bo drużyna WRI skończyła wcześniej i czekała na ostatnią ramkę rywali. Gdy do swoich rzutów podchodziło Piotr Szumski, sprawa zwycięstwa była jeszcze nierozstrzygnięta. Gdyby kapitan EXITO zamknął ramkę i dostał dodatkowy rzut, jego zespół prawdopodobnie by wygrał – wystarczyło wtedy strącić dodatkowe sześć kręgli. Nie udało się – domknięcia nie było, dodatkowego rzutu także.

Liderem rozgrywek w tym momencie jest drużyna MPK Poznań, która jednak rozegrała już pięć spotkań, a we wtorek w świetnym stylu pokonała Event Catering. Warto jednak poczekać na kolejne spotkania Eurocashu i GRMC, które pozostają niepokonane.

Event Catering – MPK Poznań 980:1232

Gry: 497:565 i 483:667.

Event Catering: Piotr Szczygieł 211 pkt (111 i 100), Wojciech Kordy 194 pkt (102 i 92), Michał Kluba 249 pkt (118 i 131), Marcin Hordecki 303 pkt (146 i 157), Mateusz Chojnacki 217 pkt (122 i 95).

MPK Poznań: Zdzisław Czajka 354 pkt (159 i 195), Florian Pałasz 273 pkt (96 i 177), Michał Sobkowiak 297 pkt (146 i 151), Arleta Lembicz 299 pkt (155 i 144), Katarzyna Chamera 223 pkt (105 i 118).

 WRI – EXITO 1109:1102

Gry: 592:537 i 517:565.

WRI: Jagoda Plichta 201 pkt (118 i 83), Paweł Kubiak 224 pkt (128 i 96), Klaudiusz Winkiel 366 pkt (187 i 179), Henryk Żuk 239 pkt (133 i 106), Klaudiusz Winkiel jr 280 pkt (144 i 136).

EXITO:  Karolina Woźniak 243 pkt (121 i 122), Grzegorz Filip 277 pkt (137 i 140), Artur Lehman 274 pkt (134 i 140), Tadeusz Szafer 295 pkt (145 i 150), Piotr Szumski 248 pkt (113 i 135).

MK Bowling – Przelewy24 1176:1134

Gry: 601:560 i 575:574.

MK Bowling: Michał Świtalski 338 pkt (189 i 149), Jakub Kwit 367 pkt (176 i 191), Grzegorz Maliński 184 pkt (111 i 73), Marcin Kulczyński 259 pkt (125 i 134), Władysław Tkaczenko 195 pkt (94 i 101).

Przelewy24: Paweł Chiszberg 297 pkt (152 i 145), Łukasz Krzyżanowski 227 pkt (117 i 110), Marta Tarajkowicz 267 pkt (123 i 144), Krzysztof Szanecki 250 pkt (134 i 116), Radek Medorowski 320 pkt (151 i 169).

Posted on

Siły na jedną połowę

Siły na jedną połowę

OSTC dość sensacyjnie prowadziło 2:0 z Mercedesem Duda-Cars, ale przegrało jednak całe spotkanie 2:8. – Dla nas to i tak dobry wynik – skomentował kapitan OSTC Marcin Gembicki.

Grupa pierwsza w Zimowej Edycji Ligi BSA jest chyba najbardziej wyrównana – każdy mecz może mieć spore znaczenie w końcowym układzie tabeli. Mimo to kapitan OSTC Marcin Gembicki zdawał sobie sprawę z tego, że jego drużynie ciężko będzie cokolwiek tu wywalczyć. – Szykujemy się raczej na drugą część edycji, powalczymy o zwycięstwo w grupie C – mówił przed pierwszym spotkaniem z Przelewami24, przegranym aż 0:12. Później jednak przyszedł remis z Decathlonem Franowo, a następnie zaskakujący początek spotkania z kolejnym faworytem – Mercedesem Duda-Cars. Oto bowiem już pierwsza akcja OSTC zakończyła się kąśliwym strzałem Wojciecha Gembickiego, z którego obroną spore problemy miał bramkarz rywali Krzysztof Piechowiak. Sytuacja zakończyła się rzutem rożnym, a po nim Wojciech Gembicki już się nie pomylił.

Mercedes Duda-Cars wrócił do amatorskich rozgrywek BSA po kilkunastomiesięcznej przerwie, ale ma w składzie zawodników pamiętających poprzednie boje, choćby Wojciecha Giela, Patryka Pawlaczyka, Adriana Waszkiewicza czy Damiana Rogackiego. Pewnie wygrał pierwsze spotkanie z niezłą Arką Strong, teraz został zaskoczony mocnym oporem rywala. Po stracie gola Mercedes mocniej zaatakował, miał kilka okazji bramkowych, m.in. Maciej Iłowiecki trafił w słupek. Zwykle świetnie interweniował bramkarz OSTC Dariusz Michalak, który odważnie wychodził nawet poza swoje pole karne. OSTC zdołało się jednak otrząsnąć z przewagi rywali, samo też groźnie kontrowało. W 13. minucie Christian Ndu zdołał uprzedzić rywala, zagrał piłkę piętą w kierunku bramki, a Marcin Gembicki okazał się szybszy od bramkarza rywali Krzysztofa Piechowiaka. Wynik 2:0 był już sporą sensacją, ale niezbyt długo. Niemal od razu golem odpowiedział po akcji Patryka Pawlaczyka Maciej Iłowiecki, a w 15. minucie OSTC popełniło spory błąd. Miało rzut wolny tuż przed polem karnym rywali, który został jednak fatalnie rozegrany, piłkę przejął Iłowiecki i z własnego pola karnego przelobował bramkarza OSTC.

Pierwsza połowa zakończyła się więc wynikiem 2:2, choć Christian Ndu mógł jeszcze przywrócić OSTC prowadzenie, zmarnował sytuację sam na sam z bramkarzem. Po przerwie Mercedes był już wyraźnie lepszy, a też przeciwnicy opadli z sił. Przez całą pierwszą połowę radzili sobie bez zmian, później dołączył do nich Stanisław Piszczoła, ale ubytek sił był już zbyt duży. Zwłaszcza, że w Marcedesie dynamiką imponowali Pawlaczyk z Iłowieckim. To ten duet między 23. a 26. minutą zdobył trzy bramki, przesądzając losy tego spotkania. OSTC walczyło ambitnie o kolejne gole, ale te wpadały już tylko do ich bramki. Iłowiecki zakończył całe spotkanie z dorobkiem czterech trafień, a Pawlaczyk ustrzelił hat-tricka.

OSTC Poznań – Marcedes Duda-Cars 2:8 (2:2)

1:0 Wojciech Gembicki (1. minuta, asysta: Christian Ndu)

2:0 Marcin Gembicki (13. minuta, asysta: Christian Ndu)

2:1 Maciej Iłowiecki (14. minuta, asysta: Patryk Pawlaczyk)

2:2 Maciej Iłowiecki (15. minuta)

2:3 Maciej Iłowiecki (23. minuta)

2:4 Patryk Pawlaczyk (26. minuta)

2:5 Patryk Pawlaczyk (26. minuta)

2:6 Maciej Iłowiecki (34. minuta, asysta: Patryk Pawlaczyk)

2:7 Patryk Pawlaczyk (37. minuta)

2:8 Maciej Szewczak (37. minuta)

OSTC Poznań: Dariusz Michalak – Wojciech Gembicki, Christian Ndu, Tomasz Mrozowski, Marcin Gembicki, Stanisław Piszczoła.

Mercedes Duda-Cars: Krzysztof Piechowiak – Adrian Waszkiewicz, Damian Rogacki, Patryk Pawlaczyk, Maciej Iłowiecki, Maciej Szewczak, Wojciech Giel, Mateusz Dawid.

Posted on

Udany powrót FlexLinku do hali

Udany powrót FlexLinku do hali

FlexLink został pierwszym liderem grupy trzeciej, pokonał Eurocash aż 8:2

FlexLink wiosną i jesienią występuje w Lidze na Powietrzu, do hali wraca zimą. Tu się gra nieco inaczej, mniejsza jest przestrzeń. Pierwsze spotkanie z Eurocashem, który w hali gra od lat, pokazało jednak, że źle w tej edycji dla Flexlinku wcale być nie musi. Z pewnością zespół ten będzie się liczył w walce o dwa czołowe miejsca w grupie trzeciej.

W starciu FlexLinku z Eurocashem wygrał zespół zdecydowanie lepszy, grający kombinacyjnie, gdy trzeba było – przyspieszający grę. Początek jednak był niemrawy i dopiero po kilku minutach FlexLink zaczął zagrażać bramce Tomasza Brencza. Jedną z sytuacji wykorzystał w końcu Emil Tomczyk. Eurocash miał za to problemy z przedarciem się przed bramkę rywali. Dopiero w 12. minucie drużynie tej udało się stworzyć pierwszą okazję, ale Łukasz Kurasiak przegrał pojedynek z Alanem Markowskim. Za to już po chwili było 2:0 dla FlexLinku, gdy po świetnym odegraniu piłki przez Tomasza Śmiglaka znów trafił Emil Tomczyk. To były zresztą szalone minuty, bo każda kolejna przynosiła… następną bramkę. Ładna była bramkowa akcja Eurocashu – Łukasz Kurasiak zagrał z własnej połowy do uciekającego prawą stroną Mateusza Śpiączki, a ten pokonał bramkarza rywali. Tyle że to FlexLink prowadził do przerwy 4:1.

Eurocash dość długo musiał sobie radzić bez zmian, ale już pod koniec pierwszej połowy dotarło dwóch kolejnych graczy tego zespołu. Niewiele to jednak zmieniło w obrazie gry, choć początek drugiej połowy był obiecujący – Michał Cichowicz trafił piłkę w słupek. Szybko jednak indywidualną akcją popisał się Rafał Jakubowski (5:1), a chwilę później Tomasz Śmiglak dobił strzał Jakubowskiego (6:1). Losy tego spotkania były rozstrzygnięte, ale FlexLink miał wszelkie podstawy do tego, by myśleć o wygranej dwucyfrowej. Na 10 minut przed końcem wygrywał 8:1, ale tę końcówkę… przegrał 0:1. Spora w tym zasługa bramkarza Tomasza Brencza, który w kilku sytuacjach znakomitymi interwencjami ratował zespół. Drugą bramkę dla Eurocashu zdobył Mateusz Śpiączka, najlepszy piłkarz tej drużyny. Ponadto zmarnował jeszcze sytuację sam na sam z bramkarzem, a lobując bramkarza rywali w samej końcówce trafił piłką w słupek.

Eurocash – FlexLink 2:8 (1:4)

0:1 Emil Tomczyk (7. minuta, asysta: Rafał Jakubowski)

0:2 Emil Tomczyk (13. minuta, asysta: Tomasz Śmiglak)

1:2 Mateusz Śpiączka (14. minuta, asysta: Łukasz Kurasiak)

1:3 Emil Tomczyk (15. minuta, asysta: Paweł Kirchner)

1:4 Paweł Fekner (18. minuta, asysta: Tomasz Śmiglak)

1:5 Rafał Jakubowski (22. minuta)

1:6 Tomasz Śmiglak (23. minuta)

1:7 Paweł Kirchner (29. minuta, asysta: Emil Tomczyk)

1:8 Emil Tomczyk (30. minuta, asysta: Sławomir Osak)

2:8 Mateusz Śpiączka (34. minuta, asysta: Łukasz Kurasiak)

Eurocash: Tomasz Brencz – Mikołaj Pauch, Łukasz Kurasiak, Dawid Nawracała, Mateusz Śpiączka, Michał Cichowicz, Tomasz Garstka.

FlexLink: Alan Markowski – Tomasz Śmiglak, Paweł Kirchner, Emil Tomczyk, Sławomir Osak, Rafał Jakubowski, Tomasz Kanigowski, Paweł Fekner.

Posted on

Niebezpieczeństwo przy korzystnym wyniku

Niebezpieczeństwo przy korzystnym wyniku

Ponoć 2:0 to w piłce nożnej wynik bardzo niebezpieczny. Coś w tym jest prawdziwego, bo w Lidze BSA kolejny zespół dość szybko objął takie prowadzenie, a jednak spotkania nie wygrał. Arka Strong zremisowała z Decathlonem Franowo 2:2.

Prawie powtórzyła się sytuacja z poniedziałku, gdy Dek-Pol prowadził z Roti-Ten 2:0, a przegrał 4:8. Tym razem Arka Strong uratowała choć jeden punkt.

Niebezpieczeństwo przy korzystnym wyniku
Niebezpieczeństwo przy korzystnym wyniku

Najpierw Mateusza Steca pokonał Łukasz Hurysz, który chwilę później zaliczył asystę przy golu Piotra Fuchsa. Była 5. minuta i Arka wygrywała już 2:0. W grupie pierwszej, w której faworytem jest Nivea BMP, a pięć pozostałych drużyn prezentuje podobny poziom, każda wygrana może być na miarę. Arka Strong miała okazję, by trzy punkty zabezpieczyć sobie w pierwszych 10 minutach. Zupełnie zaskoczyła rywali rozmachem w akcjach ofensywnych, a Decathlon miał spore problemy z organizacją defensywy. W 8. minucie po strzale Macieja Nogaja kapitan Decathlonu Łukasz Niedzielak wybił piłkę sprzed pustej już bramki, a chwilę później Jarosław Kurzawski trafił futbolówką w słupek. Arka spokojnie mogła więc wygrywać trzema, czterema bramkami.

Dopiero po upływie 10 minut Decathlon zaczął grać lepiej, przeniósł akcje na połowę rywali, którzy czekali na kolejne okazje do kontr. Arka też zaczęła jednak popełniać błędy, a jeden z nich zakończył się stratą piłki i sytuacją sam na sam Jana Dalke. Zawodnik Decathlonu uderzył jednak bardzo niecelnie. W 14. minucie kontaktowe trafienie zanotował Adrian Żakowski, mocnym strzałem w dalszy róg bramki.

Szansę Arki na wyższe prowadzenie zmarnował duet Łukasz Hurysz – Maciej Nogaj, ale z drugiej strony – w ostatnich minutach przed przerwą groźniejszy był Decathlon.

Podobnie zresztą wyglądał początek gry po zmianie stron – aktywniejsi piłkarze Decathlonu ostrzeliwali z dystansu bramkę Marcina Dębskiego. W końcu w 24. minucie Łukasz Niedzielak huknął z 11 metrów pod poprzeczkę i było 2:2. Arka otrząsnęła się w końcu po sześciu minutach przewagi rywali i sama zaczęła konstruować podobne akcje do tych z początku spotkania. Brakowało jej już jednak skuteczności, np. Mikołaj Sierpiński z bliska trafił w słupek. Z kolei po uderzeniu Jarosława Hurysza piłkę z linii bramkowej wybił Karol Donarski.

Remis raczej nie krzywdzi żadnej z drużyn, ale walka o zapewne drugie miejsce zapowiada się pasjonująco.

Arka Strong – Decathlon Franowo 2:2 (2:1)

1:0 Łukasz Hurysz (2. minuta, asysta: Maciej Nogaj)

2:0 Piotr Fuchs (5. minuta, asysta: Łukasz Hurysz)

2:1 Adrian Żakowski (14. minuta, asysta: Emil Komur)

2:2 Łukasz Niedzielak (24. minuta)

Arka Strong: Marcin Dębski – Piotr Fuchs, Jarosław Hurysz, Łukasz Hurysz, Mikołaj Sierpiński, Maciej Nogaj, Grzegorz Wiśniewski, Jarosław Kurzawski.

Decathlon Franowo: Mateusz Stec – Łukasz Niedzielak, Karol Donarski, Jan Dalke, Adrian Żakowski, Emil Komur.

Posted on

Pierwsze gole, pierwsze punkty

Pierwsze gole, pierwsze punkty

Łukasz Łeszyk strzelcem pierwszej bramki w 76. już edycji Ligi BSA. Jego Dek-Pol, choć prowadził z Roti-Ten już 2-0, przegrał jednak całe spotkanie 4-8.

Na starcie rozgrywek BSA zmierzyły się dwie drużyny doświadczone stażem w amatorskich rozgrywkach, jak i wiekiem piłkarzy. Mecz miał spore znaczenie, bo wydaje się, że w grupie drugiej to właśnie Dek-Pol, Roti-Ten i NBP Poznań będą rywalizować o dwie pierwsze pozycje.

Na razie w idealnej sytuacji jest ekipa Roti. Źle zaczęła to spotkanie, bo po kontrach rywali straciła dwie bramki, ale dość szybko dwoma trafieniami odpowiedział Artur Depa. Zawodnik Roti wraca do gry po długiej przerwie spowodowanej kontuzji, a już w 13. minucie mógł mieć skompletowanego hat-tricka. Po jego kolejnym strzale piłka odbiła się jednak od słupka. Strzelec goli dla Roti-Ten sam był zresztą trochę zaskoczony taką sytuacją. Roti-Ten po kwadransie prowadziło już 3:2, a gola z rzutu karnego strzelił Tomasz Wawrzyniak. Niedługo później mógł wyrównać Paweł Fleischer, ale po świetnym dograniu Adama Zawistowskiego kapitan Dek-Polu przegrał starcie sam na sam z Maciej Lubczyńskim.

W drugiej połowie Roti-Ten było już jednak wyraźnie lepsze. Dużo dało tej drużynie wejście do gry Dariusza Motały, który przybył mocno spóźniony. Jako pierwsi gola mogli jeszcze zdobyć gracze Dek-Polu (Filip Wojciechowski stanął oko w oko z Lubczyńskim, po czym kopnął prosto w niego), a później strzelał już faworyt. Na 4:2 po rzucie rożnym trafił Mariusz Musiał, który później jeszcze wykończył kontratak zespołu. Podobnie zresztą jak Dariusz Motała w 29. minucie (6:2). W tych szybkich wyjściach po przejęciu piłki doskonale odnajdywał się Tomasz Wawrzyniak, który dogrywał piłkę kolegom przed bramką. Najładniejsze bramki padły jednak wtedy, gdy losy spotkania były już rozstrzygnięte. Dla Dek-Polu efektowne trafienie zaliczył Łukasz Wojciechowski – dostał piłkę tyłem do bramki, zdołał się odwrócić, mimo że był spychany, a później w drugie tempo uderzył w górną część bramki. Z kolei w Roti-Ten ładne było trafienie Motały na 7:3. Dopadł do piłki na linii środkowej boiska, a bramkarz rywali Przemysław Ratajczak znalazł się już metr od niego. Motała uderzył jednak piłkę tzw. fałszem, prosto między nogi rywala, a futbolówka idealnie „wkręciła” się do bramki.

Roti-Ten – Dek-Pol 8:4 (3:2)

0:1 Łukasz Łeszyk (4. minuta, asysta: Łukasz Wojciechowski)

0:2 Łuaksz Wojciechowski (7. minuta, asysta: Filip Wojciechowski)

1:2 Krzysztof Depa (9. minuta)

2:2 Krzysztof Depa (11. minuta, asysta: Mariusz Musiał)

3:2 Tomasz Wawrzyniak (14. minuta, z rzutu karnego)

4:2 Mariusz Musiał (23. minuta, asysta: Krzysztof Depa)

5:2 Mariusz Musiał (27. minuta, asysta: Tomasz Wawrzyniak)

6:2 Dariusz Motała (29. minuta, asysta: Tomasz Wawrzyniak)

6:3 Łukasz Wojciechowski (31. minuta, asysta: Patryk Jacek)

7:3 Dariusz Motała (34. minuta, asysta: Tomasz Wawrzyniak)

7:4 Patryk Jacek (40. minuta)

8:4 Szymon Kubaczyk (40. minuta)

Roti-Ten:  Maciej Lubczyński – Krzysztof Depa, Szymon Kubaczyk, Maciej Krysztofiak, Mariusz Musiał, Tomasz Wawrzyniak, Artur Chmiel, Dariusz Motała.

Dek-Pol: Przemysław Ratajczak – Paweł Fleischer, Łukasz Łeszyk, Adam Zawistowski, Jarosław Przybyszewski, Łukasz Wojciechowski, Patryk Jacek, Filip Wojciechowski.