Wicemistrz FlexLink
FlexLink dogonił pod względem ilości zdobytych punktów Dek-Pol, ale nie zdołał ostatecznie wygrać piłkarskiej grupy B, bo przegrał bezpośrednie spotkanie. W swoim ostatnim pojedynku musiał jednak ratować drugą lokatę – i uratował ją, wygrywając z Kuehne-Nagel 4:1.

W środę, pokonując NBP Poznań, Dek-Pol zapewnił sobie wygraną w grupie B w Zimowej Edycji Ligi BSA. Jedyną drużyną, która mogła jeszcze go dogonić był FlexLink, ale właśnie z Dek-Polem FlexLink doznał jedynek porażki na tym etapie rozgrywek. Ostatni pojedynek w tej grupie zapowiadał się jednak ciekawie, bo gdyby FlexLink przegrał z Kuehne-Nagel, to właśnie ta druga ekipa wskoczyłaby na… drugą pozycję. Kuehne-Nagel samo odebrało sobie taką szansę.
A to dlatego, że akurat w ostatnim pojedynku tej edycji znów dopadły zespół problemy kadrowe. Z trudem udało się zebrać pięciu zawodników, co przy energicznie grającej drużynie FlexLinku zapowiadało kłopoty w drugiej części zawodów. Kuehne-Nagel bardzo mądrze podeszło jednak do sprawy – od samego początku trzymało się bardzo blisko siebie w okolicy własnego pola karnego. Ataki FlexLinku rozbijały się na tej linii zasieków – większość strzałów z dystansu była blokowana albo niecelna. Próbował zwłaszcza Arkadiusz Arenz, ale bez powodzenia. W 11. minucie po dalekim zagraniu Arenza sam przed bramkarzem Łukaszem Olejniczakiem znalazł się Paweł Kirchner, ale przegrał tę rywalizację. Kuriozalna była kontra FlexLinku minutę później – Dawid Radzicki mknął sam przeciwko bramkarzowi rywali, ale cofając się, Łukasz Olejniczak potknął się i przewrócił. Rywal postanowił kopnąć piłkę po ziemi, na co bramkarz odpowiedział… świetną interwencją, bo już leżał. W 16. minucie napór FlexLinku w końcu dał efekt, bo obrona Kuehne-Nagel nie zdążyła się przesunąć, a Roman Golicki pokonał Olejniczaka.
Kuehne-Nagel z rzadka atakowało, a gdy już zaatakowało, ryzykowało kontrą dla rywali. W 18. minucie dość niespodziewanie zdołało jednak wyrównać, gdy dużą przytomnością wykazał się Yaru Herrera i strzałem pod poprzeczkę wyrównał na 1:1. W końcówce tej części gry świetną okazję zmarnował jeszcze Adam Radzicki, a Arkadiusz Arenz posłał piłkę w słupek.
Druga połowa była dokładnie taka sama, FlexLink zamykał rywala w jego polu karnym. W 23. minucie strzał Adama Radzickiego obronił bramkarz Olejniczak, podobnie zresztą jak dobitkę Dawida Radzickiego. To też były uderzenia dolne, z nimi golkiper Kuehne-Nagel świetnie sobie radził. – Panowie, on się szybko kładzie – krzyczeli poirytowani rezerwowi FlexLinku. Zaraz po tych słowach Dawid Radzicki znów znalazł się sam przed Olejniczakiem i znów uderzył… po parkiecie. Gola nie było, ale złe wybicie piłki spowodowało, że w sytuacji strzeleckiej znalazł się Adam Radzicki. Uderzył tym razem pod poprzeczkę i było 2:1. Od tego momentu, niemal aż do końca meczu, boiskową sytuację najlepiej opisywały słowa jednego z zawodników FlexLinku: „wynik jest nerwowy”. Niby faworyt prowadził, ale minimalnie, niby miał całą masę sytuacji na podwyższenie rezultatu, ale jedna, dwie kontry mogły zupełnie odmienić sytuację. Tak się jednak nie stało, bo zmęczeni gracze Kuehne-Nagel nie mieli sił by atakować. A w końcówce stracili jeszcze dwa gole.
Kuehne-Nagel – FlexLink 1:4 (1:1)
0:1 Roman Golicki (16. minuta, asysta: Dawid Radzicki)
1:1 Yari Herrera (18. minuta)
1:2 Adam Radzicki (23. minuta)
1:3 Dawid Radzicki (37. minuta)
1:4 Arkadiusz Arenz (40. minuta, asysta Adam Radzicki)
Kuehne-Nagel: Łukasz Olejniczak – Dawid Nowak, Marek Czembrowski, Inaki Adan, Yari Herrera.
FlexLink: Piotr Dobranacki – Adam Radzicki, Paweł Kirchner, Dawid Radzicki, Arkadiusz Arenz, Tomasz Kałużny, Tomasz Śmiglak, Roman Golicki.
[rl_gallery id=”1371″]