Kategoria: Uncategorized
Startujemy 15 kwietnia 2019
Startujemy 15 kwietnia 2019
Startujemy 15 kwietnia 2019
Startujemy 15 kwietnia 2019
Moc EY
Świetny mecz EY na starcie Zimowej Edycji Ligi BSA! Wygrana 5:2 z Logitechem była trochę zaskakująca, aczkolwiek zasłużona.
Logitech to teoretycznie nowy zespół w rozgrywkach BSA, ale trzon tego zespołu stanowią piłkarze, którzy blisko dekadę temu regularnie wygrywali zmagania pod szyldem Media Marktu. Tym razem trafili na świetnie przygotowanego rywala, szczególnie w organizacji gry defensywnej.

Przez pierwszy kwadrans przebiegał pod znakiem dość ostrożnej gry z obu stron, ale nieco lepiej wyglądały ataki Logitechu. Nie kończyły się jednak celnymi strzałami. W bramkę trafił za to po drugiej stronie boiska Michał Potrawiak, ale też i w bramkarza rywali Jarosława Wawrowa. Dobitka zaś była niecelna.
W 15. minucie, po rzucie rożnym, piłkę dostał Łukasz Szymanowski i nie zdecydował się na odegranie do kolegi, ale dość zaskakujący atak w poprzek boiska. Zakończył go uderzeniem pod poprzeczkę bramki trochę zaskoczonego Bogusza Ochockiego. Odpowiedź była jednak bardzo szybka – po niezłym podaniu Dawida Kurowskiego Łukasz Biernacki przyjął piłkę na klatkę piersiową, a później z woleja trafił na 1:1. – Z jakim spokojem to zrobił – podziwiali koledzy. Zapewne wynik 1:1 oddawałby to, co działo się w pierwszej połowie, ale tę część gry udanie zakończyła ekipa EY. O takich golach mówi się właśnie, że są „do szatni”, choć tu przecież nikt w przerwie do szatni nie schodzi. Michał Potrawiak uderzył spod bocznej linii boiska, w bardzo trudnej sytuacji, a jednak zaskoczył Jarosława Wawrowa.
Po przerwie Logitech atakował zdecydowanie odważniej, często ryzykując. Tyle że nie przekładało to się na sytuacje – Bogusz Ochocki nie miał zbyt wiele pracy. Za to po drugiej stronie boiska Łukasz Biernacki wykończył kontratak (na 3:1), a w 31. i 32. minucie Piotr Kowalak oraz Michał Potrawiak rozstrzygnęli losy meczu. Logitech, nawet gdy wyprowadzał podobne kontry, to nie finalizował ich uderzeniami, jak choćby w przypadku ataku Piotra Borkowskiego i Tadeusza Targoszyńskiego przeciwko jednemu rywalowi. Dwukrotnie gracze EY trafiali jeszcze w słupki bramki rywali, aż wreszcie w samej końcówce Borkowski zdobył drugą bramkę dla EY.
EY – Logitech 5:2 (2:1)
0:1 Łukasz Szymanowski (15. minuta)
1:1 Łukasz Biernacki (18. minuta, asysta: Dawid Kurowski)
2:1 Michał Potrawiak (20. minuta)
3:1 Łukasz Biernacki (26. minuta, asysta: Piotr Kowalak)
4:1 Piotr Kowalak (31. minuta, asysta: Jakub Owczarek)
5:1 Michał Potrawiak (32. minuta, asysta: Jakub Owczarek)
5:2 Piotr Borkowski (39. minuta, asysta: Wojciech Błażejczak)
EY: Bogusz Ochocki – Edward Gorący, Michał Potrawiak, Łukasz Biernacki, Mateusz Andrzejczak, Dawid Kurowski, Piotr Kowalak, Jakub Owczarek, Kacper Białkowski.
Logitech: Jarosław Wawrów – Maciej Maciejewski, Łukasz Szymanowski, Arkadiusz Winczo, Tadeusz Targoszyński, Piotr Borkowski, Wojciech Błażejczak.
[rl_gallery id=”542″]
Jeden krok Nivei
Dek-Pol miał ogromną szansę by mocno zamieszać w tabeli halowej piłkarskiej grupy A. – Wygraliśmy, ale trochę na farcie – komentowali po spotkaniu gracze Nivei BMP. Lider rozgrywek i główny faworyt wygrał bowiem całe spotkanie 6:4.
Dek-Pol kończył tym spotkaniem Jesienną Edycję Ligi BSA i miał realną szansę – w przypadku zwycięstwa – by choć na chwilę wskoczyć w tabeli na pierwsze miejsce, właśnie przed Niveę. Szanse na wygranie całych rozgrywek byłyby i tak iluzoryczne, bo trzej najgroźniejsi rywale mają przed sobą jeszcze mecze, ale dzięki temu finisz byłby ekscytujący. Nawet remis w tym spotkaniu stawiał Niveę w niekomfortowej sytuacji – w tym momencie zrównałaby się punktami z Roti-Ten i Pyrlandem, ale przecież z Roti-Ten już przegrała i to właśnie ten zespół byłby o krok od końcowego sukcesu. Jeszcze na 10 minut przed końcem gracze Nivei, przy stanie 4:4, pokrzykiwali, że „remis nic nam nie daje”. Koniec końców zdołali jednak wygrać.
Trzeba jednak przyznać, że Dek-Pol grał od początku bardzo dobrze. To była wymiana ciosów, przy czym Nivea częściej była zmuszona do szukania szczęścia w atakach pozycyjnych. Trzykrotnie też musiała odrabiać straty, ale czyniła to niemal natychmiast – zwykle po dwóch, trzech minutach. Dek-Pol ładnie wyprowadzał kombinacyjne kontry, głównie za sprawą Mikołaja Ratajczaka i Łukasza Wojciechowskiego. Szczególnie efektowny był gol na 3:2, gdy akcję rozprowadził Mikołaj Ratajczak, następnie Łukasz Łeszyk przedłużył zagranie od kolegi piętą, a zamykający na dalszym słupku Tomasz Zakrzewski wpakował piłkę do siatki. Odpowiedzi Nivei były mniej efektowne, ale bardzo efektywne. Aż w końcu Dominik serba wyprowadził lidera na prowadzenie, a tuż przed przerwą Michał Trawiński mógł dać nawet prowadzenie 5:3. Piłka po jego strzale zatrzymała się jednak na poprzeczce.
Po zmianie stron Dek-Pol bardzo szybko wyrównał – za sprawą indywidualnej akcji Tomasza Zakrzewskiego. Jeszcze raz Dek-Pol uratowała poprzeczka, ale w 28. i 29. minucie to Nivea dwukrotnie miała szczęście. Najpierw po wzorcowej kontrze Łukasza Wojciechowskiego i Konrada Goździora, gdy ten drugi nie zdołał precyzyjnie dograć piłki do kolegi, a później po uderzeniu Łukasza Łeszyka. W 32. minucie kluczowy strzał w tym spotkaniu oddał Krzysztof Filipiak z Nivei. Miał szczęście, bo piłka otarła się jeszcze o nogę rywala i wpadła pod poprzeczkę. Teraz to Dek-Pol musiał zaatakować, ale nie tak od razu. Najpierw został skazany na obronę, bo po ostrym faulu i żółtej kartce dla Konrada Goździora Nivea grała przez dwie minuty w przewadze. Gdy do końca spotkania zostały cztery minuty, Dek-Pol wycofał bramkarza. To się nie opłaciło, gdyż Tomasz Zakrzewski stracił piłkę na rzecz Kamila Czerniaka, a ten bez problemu ulokował futbolówkę w pustej bramce, ustalając tym samym wynik na 6:4.
Aby zdobyć mistrzostwo Ligi BSA Nivea musi w ostatnim spotkaniu pokonać Anecoop Polska.
Dek-Pol – Nivea BMP 4:6 (3:4)
1:0 Łukasz Wojciechowski (3. minuta, asysta: Łukasz Łeszyk)
1:1 Kamil Czerniak (5. minuta, asysta: Dominik Serba)
2:1 Jarosław Przybyszewski (8. minuta, asysta: Mikołaj Ratajczak)
2:2 Michał Trawiński (10. minuta, asysta: Maciej Jaszczyński)
3:2 Tomasz Zakrzewski (12. minuta, asysta: Łukasz Łeszyk)
3:3 Dominik Serba (15. minuta)
3:4 Dominik Serba (18. minuta, asysta: Krystian Maik)
4:4 Tomasz Zakrzewski (22. minuta)
4:5 Krzysztof Filipiak (32. minuta)
4:6 Kamil Czerniak (38. minuta)
Dek-Pol: Przemysław Ratajczak – Paweł Fleischer, Łukasz Łeszyk, Jarosław Przybyszewski, Radosław Marszałek, Mikołaj Ratajczak, Tomasz Zakrzewski, Konrad Goździor ŻK, Łukasz Wojciechowski.
Nivea BMP: Michał Narzekalski – Krzysztof Filipiak, Michał Trawiński, Krystian Maik, Maciej Jaszczyński, Kamil Czerniak, Dominik Serba.
Bez rezerw też można
Arka Strong jest coraz bliżej wygrania Jesiennej Edycji Ligi BSA w grupie B. Szansę na to praktycznie stracił Fachowiec, który po serii trzech zwycięstw przegrał z liderem 3:6.
Fachowiec zrobił największy postęp w ostatnich tygodniach i przebojem wdarł się do grona drużyn, które są w czołówce piłkarskiej halowej grupy B. Także i z Arką mógł wygrać, zabrakło jednak doświadczenia i wyrachowania w kluczowej fazie drugiej połowy.
Pierwsza część meczu był niezwykle wyrównana – atakowali jedni, atakowali drudzy, nieco lepiej wyglądały jednak próby Arki Strong. Faworyci objęli prowadzenie w 13. minucie, gdy po zagraniu na środku boiska Jędrzeja Mszanowskiego w dobrej sytuacji znalazł się Zbigniew Franczyszyn i mocnym strzałem pokonał Pawła Sarbaka. Można śmiało powiedzieć, że o wygraniu tego spotkania przez Arkę zadecydował właśnie duet Mszanowski – Franczyszyn.
Fachowiec jednak nie odpuszczał i jeszcze przed przerwą zdołał wyrównać. Jego sposobem były szybkie i mocne wyrzuty piłki przez bramkarza Sarbaka w kierunku stojącego w polu karnym rywali Radosława Ochnio. Ten potrafił przyjąć piłkę tyłem do bramki, a później walczył z rywalem o pozycję do strzału. Czasem się udało, czasem nie, ale w 17. minucie zawodnik fachowca zdołał oszukać Piotra Fuchsa i wyrównał. Po chwili Ochnio mógł trafić po raz drugi – tym razem nieznacznie się pomylił.
W 23. minucie żółtą kartkę za faul zobaczył Jarosław Kurzawski z Arki – Fachowiec momentalnie wykorzystał grę w przewadze i już po 10 sekundach Dawid Majewski dał swojej drużynie prowadzenie. Arka odpowiedziała po dwóch minutach – to właśnie Majewski stracił futbolówkę na rzecz Franczyszyna, który przegrał jednak pojedynek sam na sam z bramkarzem Sarbakiem. Zawodnik Arki szybko jednak wznowił grę z autu – podał na drugie skrzydło, a Mszanowski mocnym strzałem przy słupku wyrównał na 2:2.
W 28. minucie żółtą kartkę za faul na środkowej linii obejrzał tym razem Jakub Luks z Fachowca. Arka w przewadze grała niemrawo, ale tuż przed końcem dwuminutowej kary rywali Mszanowski zdołał zagrać piłkę do Jarosława Kurzawskiego, który podwyższył na 4:2. Gracze Fachowca zupełnie się pogubili, bo zaraz po wznowieniu gry stracili piłkę i kolejną bramkę. Cień nadziei dał im jeszcze Radosław Ochnio, który trafił na 3:5 i pokrzykiwał do kolegów” „jeszcze jest szansa!”. Nic z tego – to Arka Strong w kontratakach stwarzała większe zagrożenie, a wynik meczu ustalił z rzutu karnego Jędrzej Mszanowski.
Faworyt więc wygrał i uczynił to bez bramkarza oraz choćby jednego rezerwowego.
Arka Strong – Fachowiec 6:3 (1:1)
1:0 Zbigniew Franczyszyn (13. minuta, asysta: Jędrzej Mszanowski)
1:1 Radosław Ochnio (18. minuta)
1:2 Dawid Majewski (24. minuta)
2:2 Jędrzej Mszanowski (26. minuta, asysta: Zbigniew Franczyszyn)
3:2 Jarosław Kurzawski (29. minuta, asysta: Zbigniew Franczyszyn)
4:2 Zbigniew Franczyszyn (30. minuta, asysta: Jędrzej Mszanowski)
5:2 Jędrzej Mszanowski (31. minuta, asysta: Zbigniew Franczyszyn)
5:3 Radosław Ochnio (33. minuta)
6:3 Jędrzej Mszanowski (37. minuta, z rzutu karnego)
Arka Strong: Zbigniew Franczyszyn, Jędrzej Mszanowski, Piotr Fuchs, Jarosław Kurzawski ŻK, Mikołaj Sierpiński.
Fachowiec: Paweł Sarbak – Dawid Majewski, Jakub Luks ŻK, Wojciech Kostuj, Marcin Kwiatkowski, Radosław Ochnio, Arkadiusz Dudka.