Kategoria: Blog – główna
Radcowie Prawni mistrzem BSA!
Odkąd w Lidze BSA na Powietrzu połączono zmagania prawników z resztą drużyn, nie zdarzyło się, by któraś z korporacji prawniczych wygrała całe zmagania. Aż do teraz. Radcowie Prawni ograli obrońcę trofeum Schur Flexibles 4:1 i na kolejkę przed końcem zapewnili sobie pierwsze miejsce.

Jesienna Edycja Ligi BSA przejdzie więc do historii, bo Radcom Prawnym udało się w końcu dokonać tego, czego próbowali wcześniej tak oni, jak i Palestra. Jedna i druga drużyna dwukrotnie zajmowała trzecie pozycje, zawsze w cieniu Schur Flexibles. W końcu jednak karta się odwróciła.
Dla obu drużyn było to dziewiąte spotkanie – Radcowie Prawni mieli komplet 24 punktów i dwa oczka przewagi nad jedyną ekipą, która mogła ich jeszcze pozbawić tytułu. Schur Flexibles w dwóch ostatnich spotkaniach odrabiał straty od wyniku 0:2 – i tym razem dość szybko zrobiło się identycznie! Radcowie, skupieni na defensywie w swoim polu karnym, wyprowadzali zabójcze kontrataki i dość szybko dwa sfinalizowali golami. Najpierw Michał Feledziak, a później Sławomir Parus wyprowadzili drużynę na dwubramkowe prowadzenie. Broniący mistrzostwa Schur Flexibles zdecydowanie przeważał, ale został zmuszony do gry w ataku pozycyjnym. Rywale niemal perfekcyjnie się przesuwali, do minimum ograniczając zagrożenie pod bramką Daniela Pośpiecha. Golkiper Radców kilka razy świetnie bronił strzały rywali z dystansu, raz – w 10. minucie po uderzeniu Jonasza Dudka – piłka odbiła się też od słupka. Radcowie za to co kilka minut wyprowadzali znakomitą kontrę i powinni po kwadransie prowadzić co najmniej 3:0. Do takiego wyniku w końcu doszli, tuż przed przerwą. Chwilę wcześniej za taktyczny faul żółtą kartkę obejrzał Filip Weber, a grający w osłabieniu Schur popełnił katastrofalny błąd. Piotr Musiałowski chciał zagrać do swojego bramkarza, a tymczasem wyłożył futbolówkę jak na tacy Sławomirowi Parusowi. Ten z prezentu skorzystał.
W drugiej połowie sytuacja zmieniła się o tyle, że Radcowie zaczęli atakować, a to… stwarzało Schur Flexibles okazję do kontr. Już w 28. minucie Jonasz Dudek po takim szybkim przejściu z defensywy do ofensywy pokonał Daniela Pośpiecha. Mało tego – cztery minuty później Schur Flexibles miał okazję na kontaktowe trafienie z rzutu karnego! Pośpiech nogą obronił jednak strzał Dudka.
Do końca meczu było nerwowo, sędzia pokazał trzy żółte kartki za niesportowe zachowanie, a Schur atakował całym zespołem. Świetnie bronił jednak Pośpiech, a w 44. minucie Piotr Musiałowski potężnym uderzeniem trafił w poprzeczkę. Gdy zaczynała się ostatnia minuta meczu kontra Jakuba Pawłowskiego przyniosła czwarte trafienie Radcom Prawnym, którzy po chwili mogli cieszyć się ze zwycięstwa i mistrzostwa Jesiennej Edycji Ligi BSA.
Schur Flexibles – Radcowie Prawni 1:4 (0:3)
0:1 Michał Feledziak (3. minuta, asysta: Jakub Pawłowski)
0:2 Sławomir Parus (6. minuta, asysta: Arkadiusz Kurasiewicz)
0:3 Sławomir Parus (22. minuta)
1:3 Jonasz Dudek (28. minuta)
1:4 Jakub Pawłowski (50. minuta)
Schur Flexibles: Artur Trawiński – Karol Mielnik, Marcin Skalski, Szymon Porawski, Marcin Jackowiak, Piotr Musiałowski ŻK, Filip Weber ŻK, Jonasz Dudek.
Radcowie Prawni: Daniel Pośpiech – Michał Feledziak, Wojciech Kaźmierczak ŻK, Sławomir Parus ŻK, Łukasz Poszwiński, Rafał Saniuk, Dariusz Smejda, Arkadiusz Kurasiewicz, Jakub Pawłowski, Kamil Ekiert, Łukasz Zgłobicki.
[rl_gallery id="3139"]
Suusy wskoczyły na piąte miejsce
Mimo wsparcia licznej grupy kibiców drużynie AppUnite nie udało się odnieść drugiego zwycięstwa w Jesiennej Edycji Ligi BSA. Lepszy o trzy trafienia okazał się zespół Suusy. Już wkrótce okazja do rewanżu.
To spotkania zamykało zmagania w grupie pierwszej, a jego stawką była piąta lokata. Przypadła ona – jak najbardziej zasłużenie zespołowi Suusy, który zanotował trzecią wygraną, choć drugą na boisku. W jednym przypadku Roti-Ten oddało bowiem spotkanie walkowerem.

AppUnite wspierała 10-osobowa całkiem głośna grupa kibiców. Początek dla tego zespołu był bardzo obiecujący, bo dość szybko gola strzelił Damian Kolasiński. Odpowiedź rywali też była jednak mocna – najpierw Oskar Łesyk, a po nim najlepszy na boisku Mateusz Hercka wyprowadzili Suusy na prowadzenie. Mecz był bardzo spokojny, niewiele było spięć na boisku. Więcej jakości piłkarskiej prezentowali gracze Suusów i to oni po pierwszej połowie prowadzili 4:1. Ciężko było znaleźć jakiś optymistyczny argument, który pozwalałby AppUnite zmienić oblicze tego meczu.
I choć AppUnite atakował po przerwie z większą pasją, to rywale odpowiadali znacznie groźniejszymi kontrami. Po jednej z nich dwa strzały oddał Oskar Łesyk, ale raz trafił piłkę w słupek, a w drugim przypadku jego uderzenie głową obronił Waldemar Wiśniewski. To właśnie bramkarz AppUnite miał najwięcej pracy, ale skapitulował tylko raz, gdy w 29. minucie Tomasz Kaczmarek wykorzystał podanie Łesyka i ładnym strzałem w dalszy róg podwyższył na 5:1. W ostatnich 10 minutach sporo okazji bramkowych miało w końcu AppUnite, ale skuteczność też nie była mocną styronę tej drużyny. Wreszcie w 34. minucie po dograniu z rzutu rożnego Kamila Kostrubca przed bramką znalazł się Michał Dolata i ustalił wynik na 2:5.
Już wkrótce oba zespoły będą miał okazję do rewanżu – w drugiej częsci rozgrywek, gdy powalczą o miejsca od 7. do 13.
Suusy – AppUnite 5:2 (4:1)
0:1 Damian Kolasiński (5. minuta)
1:1 Oskar Łesyk (8. minuta, asysta: Mateusz Hercka)
2:1 Mateusz Hercka (11. minuta)
3:1 Tomasz Kaczmarek (15. minuta)
4:1 Mateusz Hercka (16. minuta)
5:1 Tomasz Kaczmarek (29. minuta, asysta: Oskar Łesyk)
5:2 Michał Dolata (34. minuta, asysta: Kamil Kostrubiec)
Suusy: Przemysław Gliński, Tomasz Kaczmarek, Mateusz Hercka, Mateusz Młynarczyk, Tomasz Majchrzak, Szymon Ludwikowski, Mateusz Musiał, Oskar Łesyk.
AppUnite: Waldemar Wiśniewski – Damian Kolasiński, Kamil Kostrubiec, Kamil Wygralak, Marcin Adamczewski, Marcin Dekier, Michał Dolata, Szymon Mrozek.
[rl_gallery id=”3107″]
Mistrzostwa Branży Spożywczej


Schur Flexibles pozostaje w grze
Schur Flexibles i Radcowie Prawni – te dwie drużyny w bezpośrednim wyłonią zapewne mistrza Jesiennej Edycji Ligi BSA na Powietrzu. Schur „wyszarpał” wygraną 5:4 w starciu z Palestrą, a Radcowie potrafili odrobić trzybramkową stratę w rywalizacji z FlexLinkiem.
Radcowie Prawni jako jedyni nie stracili dotąd choćby punktu i w poniedziałkowym starciu z FlexLinkiem byli zdecydowanym faworytem. Tyle tylko że to rywale zaczęli od mocnego uderzenia i w pewnym momencie wygrywali już 3:0! Do końca meczu to jednak liderzy zdobywali już tylko gole i po ostatnim gwizdku sędziego mogli cieszyć się z okazałego zwycięstwa 7:3.

Później na boisko wyszły ekipy wicelidera (Schur Flexibles) i trzeciej drużyny w tabeli (Palestra). Jednym i drugim nic nie dawał remis, liczyło się tylko zwycięstwo. Od początku meczu lepsze sytuacje stwarzali prawnicy, ale tę zdecydowanie najlepszą miał akurat Schur. W 10. minucie Filip Weber wykonywał rzut karny, ale jego uderzenie świetnie obronił bramkarz Palestry. Chwilę później Weber zmarnował jeszcze jedną okazję – jego minuty chwały miały przyjść dopiero w drugiej połowie.
Palestra była za to niezwykle groźna w kontratakach, w których pierwszoplanowe role grali Michał Pacholik i Marek Bartkowiak. Świetną okazję zmarnował też Arkadiusz Habiera, który stanął oko w oko z Arturem Trawińskim. W końcu Palestra dopięła swego – w 21. minucie bramkarz Trawiński został pokonany! Jeszcze tuż przed przerwą sytuację sam na sam miał Maciej Woźniak z Palestry, ale i jemu zabrakło skuteczności.
Co nie udało się w pierwszej połowie, wyszło zaraz po wznowieniu gry. W 27. minucie Palestra wykorzystała rzut wolny z około 12 metrów, podwyższając prowadzenie na 2:0. Wydawało się, ze teraz spokojnie moze już kontrolować spotkanie. Sytyuacja zmieniła się jednak po kontraktowym trafieniu Schur Flexibles, gdy tym razem Szymon Porawski wykorzystał rzut karny. Mecz zrobił się niezwykle ciekawy i – o dziwo! – to gracze Palestry opadli nieco z sił i nie wracali już tak chętnie do obrony. W ich zespole było aż pięciu zmienników, w Schur Flexibles – tylko dwóch.
W ostatnich 10 minutach wszystko całkowicie się zmieniło. Najpierw Piotr Musiałowski wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem i wyrównał na 2:2, a zaraz potem Filip Weber wyprowadził obrońcę tytułu na prowadzenie. Palestra odpowiedziała trafieniem Marka Bartkowiaka z rzutu karnego. I wtedy dwa ciosy w odstępie 30 sekund zadał Weber – były to gole na wagę zwycięstwa. I to Schur Flexibles w przyszłym tygodniu zmierzy się z Radcami w meczu, który powinien zadecydować o mistrzostwie Jesiennej Edycji Ligi BSA.
Palestra – Schur Flexibles 4:5 (1:0)
1:0 Marek Bartkowiak (21. minuta, asysta: Michał Pacholik)
2:0 Marek Bartkowiak (27. minuta, z wolnego)
2:1 Szymon Porawski (37. minuta, z karnego)
2:2 Piotr Musiałowski (43. minuta, asysta: Filip Weber)
2:3 Filip Weber (44. minuta)
3:3 Marek Bartkowiak (46. minuta, z karnego)
3:4 Filip Weber (47. minuta, asysta: Piotr Musiałowski)
3:5 Filip Weber (47. minuta)
4:5 Marek Bartkowiak (50. minuta, asysta: Michał Pacholik)
Palestra: Grzegorz Mania, Bartosz Majda, Marek Bartkowiak, Michał Pacholik, Bartosz Bednarek, Jakub Krobski, Paweł Szerszeń, Wojciech Urbaniak, Maciej Woźniak, Mateusz Szynwelski, Arkadiusz Habiera.
Schur Flexibles: Artur Trawiński – Karol Mielnik, Marcin Skalski, Norbert Darzecki, Szymon Porawski, Piotr Musiałowski, Jonasz Dudek, Filip Weber.
[rl_gallery id=”3078″]
A już wkrótce rewanż!
PEFS i Nivea na pewno zagrają w drugiej części Jesiennej Edycji Ligi BSA w tzw. grupie mistrzowskiej. Ich czwartkowe starcie było przedsmakiem tego, czego możemy się spodziewać za kilka tygodni. PEFS wygrał 3:2, skutecznie broniąc po przerwie zaliczki z pierwszej połowy.

Już wkrótce sześć najlepszych drużyn z czystą kartą rozpocznie zmagania o tytuł mistrza Ligi BSA. Niektóre grupowe spotkania pokazują, jak zacięta będzie to walka – różnice są bowiem minimalne. Teoretycznie przed tym spotkaniem PEFS nie mógł być jeszcze pewny miejsca w trójce podgrupy B, ale zdobycie jednego punktu w dwóch ostatnich spotkaniach było raczej formalnością. Nivei za to remis wystarczył do wygrania całej podgrupy.
Zaczęło się właśnie od bardzo mocnego uderzenia Nivei – po zagraniu Dominika Serby Krystian Maik szybko wyprowadził drużynę na prowadzenie. PEFS każdą swoją akcję rozgrywał przez bramkarza – Kuba Tomaszkiewicz tradycyjnie zapędzał się na połowę rywali. Nivea była zamknięta przed swoim polem karnym, ale broniła się mądrze, pozwalała jedynie na uderzenia z dystansu. W 8. minucie Tomaszkiewicz znalazł jednak lukę między rywalami i kapitalnie zagrał do stojącego przed bramką Paula Newshama. Najstarszy gracz PEFS bez problemu wyrównał.
Po stracie gola Nivea nieco zaskoczyła, bo zaczęła stosować pressing już w okolicach pola karnego rywali. PEFS początkowo sobie z tym dobrze radził, ale w końcu popełnił jeden maleńki błąd, już na połowie przeciwników. Tam podanie rywali przejął Maciej Jaszczyński, podciągnął z akcją kilkanaście metrów, a później zagrał do Dominika Serby. Gracz Nivei oszukał bramkarza Tomaszkiewicza, a później uderzył mocno pod poprzeczkę. Mało tego – niedługo potem mogło być 3:1, ale Jaszczyński nie zdołał zamknąć akcji Krzysztofa Filipiaka.
Ostatnie minuty pierwszej połowy znów należały do PEFS – najpierw Tomaszkiewicz asystował przy golu Marcina Winnego, a następnie świetnym uderzeniem popisał się Mateusz Michalak. Piłka trafiła w jeden słupek, później w drugi i wpadła do bramki.
I choć Nivea o awans nie walczyła, bo ten miała już zapewniony, to w drugiej połowie z determinacją biła się choćby o remis. Długimi fragmentami była jednak zmuszona do ataku pozycyjnego, w którym okrutnie się męczyła. Groźniejsze były kontry PEFS, choć i one nie kończyły się powodzeniem. Dwukrotnie bardzo dobrze nogą bronił Kuba Tomaszkiewicz z PEFS, zaś w 33. minucie Krystian Maik posłał piłkę w słupek. Nivea miała też dwa rzuty wolne zza pola karnego, ale w obu przypadkach zabrakło celnego uderzenia.
PEFS – Nivea BMP 3:2 (3:2)
0:1 Krystian Maik (3. minuta, asysta: Dominik Serba)
1:1 Paul Newsham (8. minuta, asysta: Kuba Tomaszkiewicz)
1:2 Dominik Serba (10. minuta, asysta: Maciej Jaszczyński)
2:2 Marcin Winny (14. minuta, asysta: Kuba Tomaszkiewicz)
3:2 Mateusz Michalak (18. minuta, asysta: Paul Newsham)
PEFS: Kuba Tomaszkiewicz – Paul Newsham, Maciej Kielar, Radosław Balicki, Mateusz Michalak, Marcin Michalak, Marcin Winny.
Nivea BMP: Konrad Olejniczak – Krzysztof Filipiak, Arkadiusz Strzelecki, Michał Trawiński, Krystian Maik, Maciej Jaszczyński, Kamil Czerniak, Dominik Serba.
[rl_gallery id=”3049″]
Z trzech został jeden
Początek szóstego tygodnia wreszcie przyniósł hitowe starcia w Lidze na Powietrzu. W efekcie jedynym zespołem z kompletem punktów są Radcowie Prawni, a obrońca tytułu Schur Flexibles nieoczekiwanie zremisował z Decathlonem Franowo.

Po pięciu tygodniach zmagań aż trzy zespoły – Radcowie, Palestra i Schur Flexibles – miału komplet 15 punktów. W poniedziałek Radcowie ograli Palestrę 4:3, choć to rywale prowadzili 3:1. Mecz był niezwykle dramatyczny, a rozstrzygnął go rzut karny w samej końcówce. Zaraz po tym spotkaniu rozpoczęło się starcie broniącej tytułu drużyny Schur Flexibles z zawsze groźnym Decathlonem Franowo, który wcześniej stracił punkty w dwóch spotkaniach – z Radcami (3:5) i Palestrą (4:6). I zaczęło się niemal sensacyjnie – po kwadransie to Decathlon wygrywał 2:0!
To nie było tak, że Decathlon rzucił się na faworyta, zaskoczył go i zdobył dwie bramki. Raczej ekipa Schur Flexibles miała początkowo nieco więcej do powiedzenia. Rywale byli jednak bardziej konkretni w swoich atakach. W 5. minucie piłkę na lewej stronie dostał Mateusz Stec. Uderzył mocno, ale Artur Trawiński zdołał odbić futbolówkę. Spadła ona jednak pod nogi Steca, który zdołał zagrać przed bramkę, a tam Sebastian Kolenda dostawił nogę. Było więc 1:0. 10 minut później Decathlon podwyższył po rzucie rożnym – Łukasz Niedzielak zagrał przed bramkę, a Mateusz Stec uderzeniem bez przyjęcia pokonał Artura Trawińskiego.
Schur Flexibles, podrażniony wynikiem, zaczął mocniej atakować, ale nie stwarzał większego zagrożenia pod bramką Artura Przybysza. Golkiper Decathlonu radził sobie ze strzałami z dystansu, a innych nie było. Aż do ostatniej minuty, gdy sytuację zepsuł Karol Mielnik. Tuż przed przerwą Jan Dalke z Decathlonu zobaczył żółtą kartkę.
Początek drugiej połowy oznaczał więc dla Schura grę w przewadze, którą udało się wykorzystać. W 27. minucie kontaktową bramkę zdobył Piotr Horbik, który z bliska dobił strzał. Jedni i drudzy atakowali, ale już w 34. minucie był remis – tym razem refleksem w polu karnym popisał się Marcin Skalski. Patrząc na zaangażowanie ofensywne obu drużyn – zwłaszcza Schur Flexibles – można było się spodziewać kolejnych bramek. Życie potoczyło się jednak inaczej, choć groźnie strzelał z dystansu Łukasz Niedzielak z Decathlonu, a w samej końcówce stuprocentową okazję zmarnował Szymon Porawski z Schur Flexibles.
Schur Flexibles – Decathlon Franowo 2:2 (0:2)
0:1 Sebastian Kolenda (5. minuta, asysta: Mateusz Stec)
0:2 Mateusz Stec (15. minuta, asysta: Łukasz Niedzielak)
1:2 Piotr Horbik (27. minuta)
2:2 Marcin Skalski (34. minuta, asysta: Piotr Musiałowski)
Schur Flexibles: Artur Trawiński – Karol Mielnik, Marcin Skalski, Piotr Horbik, Filip Weber, Piotr Musiałowski, Jonasz Dudek, Norbert Darzecki, Szymon Porawski.
Decathlon Franowo: Artur Przybysz – Łukasz Niedzielak, Mateusz Stec, Tomasz Witek, Jan Dalke, Karol Donarski, Sebastian Kolenda.
[rl_gallery id=”3008″]
Dwa razy tak samo
Po dwóch bliźniaczych setach broniący tytułu mistrza Ligi BSA siatkarze Przelewów24 wreszcie się przełamali i odnieśli pierwsze zwycięstwo w Jesiennej Edycji. Pewnie pokonali TEB Akademię.
O dziwo, Przelewy24 przystępowały do tego spotkania z zerowym dorobkiem punktowym. Kolejna wpadka mogła stworzyć poważne komplikacje w walce o awans do wielkiego finału. Tym razem nie było jednak o niej mowy, bo w obu partiach niedawny mistrz szybko odskoczył rywalom, a później utrzymywał bezpieczny dystans. W pierwszym secie TEB Akademia prowadziła co prawda 2:1, ale później na zagrywkę u rywali powędrował Michał Kawa i kolejnymi „bombami” z wyskoku ich zaskakiwał. Po asie w boczną linię było już 9:2 dla Przelewów i wówczas TEB Akademii poprosiła o minutę przerwy. – Pomysły, pomysły – rzucił jeden z jej graczy. – Odebrać trzeba – ktoś mu odpowiedział. Po powrocie na boisko Kawa zagrał w taśmę, a później gra się nieco wyrównała. TEB Akademia zmniejszyła nawet straty do pięciu punktów (9:14), gdy w zespole rywali dwóch graczy – Sławomir Lewczyk i Marek Szumigała – chciało jednocześnie zaatakować. Po chwili okazję na kolejny punkt miał Jakub Kwit, ale został zablokowany. Końcówka seta należała już zdecydowanie do Przelewów – ze stanu 19:13 zrobiło się 25:14 po asie serwisowym Małgorzaty Gramatyki.

Druga partia była bliźniaczo podobna. Znów pierwszy punkt zdobyła TEB Akademia i znów zagrywką zaczął „straszyć” Michał Kawa. Tym razem przerwa na żądanie nastąpiła przy stanie 8:2 dla Przelewów. Zawodnicy Przelewów grali inteligentnie – gdy np. w jednej akcji Sławomir Lewczyk nadział się na wyblok, to chwilę później nie atakował już przez ręce, a lekko kiwnął blok przeciwników. Po asowej zagrywce Gramatyki faworyt odskoczył na 17:6. – To co, czas? – pytał Benek Błaszczyk z TEB Akademii. – Aaa, już wzięliśmy – sam sobie odpowiedział. A mecz zakończył się zepsutą zagrywką Tomasza Parata.
Oba zespoły mają po tym spotkaniu po jednym zwycięstwie.
TEB Akademia – Przelewy24 0:2
Sety: 14:25, 14:25.
TEB Akademia: Przemysław Gorczakowski, Maciej Ruszczyński, Beniamin Błaszczyk, Tomasz Parat, Błażej Muszyński, Jakub Kwit.
Przelewy24: Michał Bzowy, Marek Szumigała, Michał Kawa, Małgorzata Gramatyka, Tomasz Rybak, Sławomir Lewczyk.
[rl_gallery id=”2975″]
Apjuna, gramy do końca! – wsparcie nie pomogło
Dzięki pokonaniu AppUnite Eurocash pozostaje w grze o pierwsza trójkę w halowej piłkarskiej grupie pierwszej. Ogromna w tym zasługa Michała Cichowicza, który brał udział przy sześciu z siedmiu bramek drużyny.

Eurocash wygrał 7:2, czyli dość wysoko, ale dość długo takiego sukcesu nie był pewny. Jeszcze na 10 minut przed końcem AppUnite przegrywało tylko 2:4, a do tego miało dwie świetne okazje na kontaktowego gola. Nie udało się jednak pokonać Dawida Nawracały, a w 31. minucie po przechwycie kapitalnym uderzeniem z dystansu w samo okienko popisał się Michał Cichowicz. Z graczy AppUnite zeszło powietrze, a rywale dorzucili kolejne dwa trafienia. Nawet śpiewy kibiców z trybun („Gramy do końca, Apjuna, gramy do końca!”) nie były w stanie zmienić sytuacji.
Początkowo jedni i drudzy mieli problemy ze sforsowaniem defensywy rywali, w pierwszym kwadransie oba zespoły miały po jednej okazji bramkowej. Dopiero w 16. minucie kontratak Eurocashu zakończył się wyłożeniem piłki przez Michała Cichowicza do Piotra Krystyniaka i pewnym strzałem tego ostatniego. Znacznie ładniejszy był wyrównujący gol AppUnite – z uwagi na kapitalne podanie ze środka boiska w wykonaniu Damiana Kolasińskiego. Ochodzącą piłkę przejął Kamil Wygralak i strzałem przy słupku pokonał Dawida Nawracałę. Jeszcze przed przerwą Cichowicz zdołał jednak wyprowadzić Eurocash na prowadzenie ładnym uderzeniem spod bocznej linii boiska. Podobnie zresztą trafił na 4:1 w 24. minucie. Ogólnie gra już toczyła się wtedy pod dyktando Eurocashu, który zasłużenie prowadził. Gdy jednak Marcin Adamczewski zdołał trafić na 2:4, a po chwili jego koledzy mieli dwie kolejne okazje, wydawać by się mogło, że coś się zmieni. Nic z tego – znakomite uderzenie Michała Cichowicza rozstrzygnęło sprawę.
AppUnite – Eurocash 2:7 (1:2)
0:1 Jakub Kortyla (16. minuta, asysta: Michał Cichowicz)
1:1 Kamil Wygralak (19. minuta, asysta: Damian Kolasiński)
1:2 Michał Cichowicz (20. minuta)
1:3 Mateusz Śpiączka (23. minuta, asysta: Jakub Kortyla)
1:4 Michał Cichowicz (24. minuta, asysta: Jakub Kortyla)
2:4 Marcin Adamczewski (28. minuta, asysta: Piotr Krystyniak)
2:5 Michał Cichowicz (31. minuta)
2:6 Łukasz Kurasiak (35. minuta, asysta: Michał Cichowicz)
2:7 Michał Cichowicz (38. minuta, asysta: Mateusz Śpiączka)
AppUnite: Paweł Rąbel – Damian Kolasiński, Kamil Kostrubiec, Kamil Wygralak, Marcin Adamczewski, Michał Dolata, Szymon Mrozek, Piotr Krystyniak.
Eurocash: Dawid Nawracała – Łukasz Kurasiak, Mateusz Śpiączka, Michał Cichowicz, Kamil Wojtczak, Jakub Kortyla.
[rl_gallery id=”2953″]
Każdy tu już wygrał
PEFS lepszy od EY, ale nieznacznie – wygrał tylko 3:2. To zaś oznacza, że w grupie drugiej każdy zespół ma już w dorobku choć jedno zwycięstwo.

Pechowa porażka w samej końcówce w starciu z Mat-Oil postawiła ekipę PEFS w
trochę trudnej sytuacji, bo ewentualna kolejna wpadka z EY mogła już w znaczący
sposób ograniczyć szanse awansu do grupy mistrzowskiej. A rywale, grając na
luzie, potrafią sprawiać niespodzianki.
Dość szybko okazało się, jak to spotkanie będzie wyglądało. PEFS wykorzystywał
do rozegrania piłki bramkarza Kubę Tomaszkiewicza, który często pojawiał się na
połowie EY. Tworzył się hokejowy zamek, ale i gracze EY dość skutecznie bronili
się w swoim polu karnym. Co prawda już w 2. minucie idealną okazję na gola miał
Jeremi Białek (trafił w stojącego na linii bramkowej obrońcę EY), ale później
niewiele się działo. Owszem, Bogusz Ochocki w bramce EY musiał kilka razy
interweniować, ale do większego wysiłku zmuszony nie został.
EY odpowiadał niezwykle rzadko, nie miał też wielu szans by próbować strzałów
do pustej bramki, gdy przeciwnicy gubili piłkę. Dopiero w 13. minucie tej
sztuki próbował Michał Golmanowski – dobrze trafił w piłkę, uderzył mocno, ale
wracający Kuba Tomaszkiewicz zdołał złapać futbolówkę przed bramką. W 18.
minucie PEFS zdołał znaleźć sposób na defensywę EY – kluczem okazało się
uderzenie z dystansu w bliższy, górny róg bramki, a Bogusz Ochocki był w tym
momencie nieco zasłonięty przez kolegów.
Po przerwie PEFS mógł podwyższyć prowadzenie, gdy sam na sam z Ochockim znalazł
się Winny, ale to jednak EY cieszył się z wyrównania. Znakomitym uderzeniem z własnej
połowy popisał się Mateusz Andrzejczak – trafił tak, że piłka wpadła pod
poprzeczkę. Gdyby uderzył niżej, skuteczną interwencją mógłby popisać się któryś
z dwóch wracających obrońców.
PEFS rozstrzygnął jednak spotkanie na swoją korzyść, bo wyszły mu dwie akcje,
po których najpierw Jeremiemu Białkowi, a później Jackowi Trinschkowi
wystarczyło przystawić nogę do piłki przed pustą bramką. Był to efekt trzech,
czterech podań z pierwszej piłki na połowie rywali. EY zdołał jeszcze strzelić
kontaktowego gola w ostatniej akcji meczu, ale arbiter nie wznowił już wtedy
gry.
EY – PEFS 2:3 (0:1)
0:1 Jacek Trinschek (18. minuta)
1:1 Mateusz Andrzejczak (25. minuta)
1:2 Jeremi Białek (29. minuta, asysta: Jacek Trinschek)
1:3 Jacek Trinschek (33. minuta, asysta: Marcin Winny)
2:3 Łukasz Biernacki (40. minuta, asysta: Michał Golmanowski)
EY: Bogusz Ochocki – Łukasz Biernacki, Mateusz Andrzejczak, Michał Golmanowski,
Jakub Owczarek, Kacper Białkowski.
PEFS: Kuba Tomaszkiewicz – Marcin Michalak, Marcin Winny, Jeremi Białek, Jacek
Trinschek.
[rl_gallery id=”2930″]
Najlepszy wynik MPK Poznań
Drużyna MPK Poznań uzyskała najlepszy jak dotąd wynik w Jesiennej Edycji Ligi BSA w bowlingu i bardzo pewnie pokonała Event Catering. Nie było też niespodzianki w starciu Eurocashu z Elastic Bowling Service z Grupy OLX.

Eurocash pozostaje liderem rozgrywek, ale niepokonanych jest wciąż kilka innych drużyn. Z kolei Exito jeszcze nie rozpoczęło zmagań, a ciekawie zapowiadający się pojedynek tej ekipy z PKO BP, zaplanowany na poniedziałek, odbędzie się w innym terminie.
Dwa pozostałe mecze większych emocji nie dostarczyły. Eurocash punktuje tej jesieni bardzo równo – miał 1217 punktów, 1219, a teraz – 1215. I to bez jednego z liderów, bo zabrakło Marcina Wierzejewskiego. Zastępujący go Mateusz Ratajczak wypadł nieźle, uzyskał trzeci łączny wynik w drużynie, a oba jego rezultaty liczyły się do punktacji zespołu. W kratkę tym razem rzucali Witold Kraużlis i Norbert Piechowiak, a znakomicie spisał się Bartosz Kaczmarek. W trzech meczach zdobył już łącznie 999 punktów, a pod względem średniej na grę jest drugi w lidze.
W Event Catering bardzo dobrze radził sobie Michał Strzelecki, który godnie zastąpił Mariusza Szerszeniewskiego w roli lidera drużyny.
Jeszcze lepiej niż Eurocash spisał się MK Bowling, który bez problemu pokonał Event Catering, a przy okazji uzyskał najlepszy wynik w Jesiennej Edycji Ligi BSA. Na uwagę zasługuje rekord dnia w wykonaniu Michała Sobkowiaka – w pierwszej grze uzyskał aż 205 punktów! Złożyły się na to cztery strikesy i domknięte wszystkie pozostałe ramki w drugich rzutach. Po zmianie torów, na czwartym szło mu już nieco gorzej, ale właśnie wtedy lepiej zaczęli punktować: Arleta Lembicz, Florian Pałasz i Jerzy Chamera. Ten ostatni uzyskał cztery strikesy z rzędu między trzecią a szóstą ramką, zaś Florian Pałasz zaliczył bardzo dobrą końcówkę rundy. W ekipie Event Catering dobrze mecz zaczął Michał Kluba, zaś Marcin Hordecki w pierwszej rundzie doskonale punktował od trzeciej ramki. Szkoda, że nie udało się nieco lepiej trafiać w dwóch pierwszych, bo wynik też mógłby się zakręcić w okolicy 180 punktów.
Event Catering – MPK Poznań 912:1282
Gry: 495:612 i 417:670.
Event Catering: Piotr Szczygieł 209 pkt (93 i 116), Wojciech Kordy 161 pkt (87 i 74), Michał Kluba 239 pkt (135 i 104), Marcin Hordecki 239 pkt (158 i 81), Mateusz Chojnacki 225 pkt (109 i 116).
MPK Poznań: Zdzisław Czajka 222 pkt (116 i 106), Florian Pałasz 303 pkt (122 i 181), Michał Sobkowiak 346 pkt (205 i 141), Arleta Lembicz 296 pkt (136 i 160), Jerzy Chamera 337 pkt (149 i 188).
Elastic Bowling Service (Grupa OLX) – Eurocash 914:1215
Gry: 482:607 i 432:608.
Elastic Bowling Service: Katarzyna Kałek 213 pkt (125 i 88), Michał Strzelecki 271 pkt (130 i 141), Łukasz Chełmicki 215 pkt (123 i 92), Julia Czyżak 215 pkt (104 i 111), Mateusz Hajdziony 134 pkt (59 i 75).
Eurocash: Artur Kucybała 309 pkt (157 i 152), Witold Kraużlis 266 pkt (112 i 154), Norbert Piechowiak 239 pkt (130 i 109) , Mateusz Ratajczak 270 pkt (128 i 142), Bartosz Kaczmarek 352 pkt (192 i 160).
[rl_gallery id=”2882″]