Kategoria: Slider-glowna
Co za rewanż! Emocje do ostatnich sekund!
Pierwsze mecze w mistrzowskiej grupie A tylko udowadniają, że to może być najciekawsza w ostatnich latach rywalizacja o tytuł mistrza Ligi BSA w piłce halowej. Drużyna PEFS pokonała Mat-Oil 7:6 po trafieniu w ostatniej minucie spotkania.
Chwilę wcześniej Roti-ten ograło Azzardo FC, także dzięki bramce w samej końcówce. Co ciekawe, w fazie grupowej tu i tu było odwrotnie. Wtedy np. Mat-Oil wygrał z PEFS 4:3, strzelając aż dwa gole w trzech ostatnich minutach.
Tym razem to PEFS od początku rzucił się do ataku, m.in. Marek Michalak trafił piłką w słupek. Mat-Oil wyczekał na okazję do kontry i od razu ją wykorzystał. PEFS został zmuszony do gry w ataku pozycyjnym, przy czym głównym rozgrywającym był bramkarz Kuba Tomaszkiewicz, biegający na połowie boiska. Gdy miał miejsce – uderzał w kierunku bramki. Początkowo jedynym efektem takich akcji był strzał w słupek. PEFS raczej męczył się grą w poprzek boiska. Za to Mat-Oil po raz drugi skontrował i w 7. minucie Jakub Jurkiewicz podwyższył na 2:0 genialnym uderzeniem tzw. krzyżakiem zza pola karnego.
Co ciekawe, w kolejnych minutach to raczej Mat-Oil był bliższy podwyższenia wyniku niż PEFS trafienia kontaktowego. Pięknego loba Piotra Marciniaka bramkarz Tomaszkiewicz zdołał wybić głową na rzut rożny, później nie trafił Jakub Jurkiewicz, który zmarnował też sytuację sam na sam z Tomaszkiewiczem. Dopiero mniej więcej po kwadransie gry PEFS zaczął przełamywać defensywę rywali. Za to – jak! W sześć minut drużyna zdobyła pięć bramek, Mat-Oil odpowiedział dwoma. To była kapitalna wymiana ciosów, nieco szalona, ale ładna do oglądania. Spora w tym zasługa bramkarza PEFS, który jeśli nie trafiał z dystansu, to dogrywał kolegom przed bramkę.
Mat-Oil wyrównał jednak dość szybko po przerwie, a później trwało dość asekuracyjne badanie możliwości rywala. Wyłamał się z tego Tomaszkieiwcz, który w 27. minucie zdecydował się na ryzykowany rajd prawym skrzydłem i zza pola karnego potężnie uderzył – piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do bramki. – On ma cztery bramki. Cztery z sześciu! – irytował się Piotr Marciniak z Mat-Oil, bo bramkarzowi PEFS jego koledzy zostawiali zbyt wiele swobody. To jednak właśnie Marciniak zdołał wyrównać na 6:6 strzałem z rzutu wolnego – po ziemi i dość blisko środka bramki. Tomaszkiewicz źle wtedy jednak zareagował.
Końcowe fragmenty były niezwykle emocjonujące. Najpierw dwójkową akcję Marcina Michalaka z Maciejem Kielarem koncertowo zmarnował ten pierwszy – przed pustą bramką trafił w słupek. W odpowiedzi Mat-Oil miał rzut wolny z ośmiu metrów, ale tuż nie było rozstrzygającego trafienia. Padło ono po dograniu Marcina Winnego i strzale z bliska Marcina Michalaka.
Mat-Oil – PEFS 6:7 (4:5)
1:0 Paweł Sentkiewicz (4. minuta, asysta: Michał Niekłań)
2:0 Jakub Jurkiewicz (7. minuta, asysta: Maciej Hałas)
2:1 Paul Newsham (14. minuta, asysta: Kuba Tomaszkiewicz)
2:2 Kuba Tomaszkiewicz (16. minuta, asysta: Paul Newsham)
3:2 Piotr Marciniak (18. minuta)
3:3 Paul Newsham (18. minuta)
4:3 Michał Niekłań (19. minuta, asysta: Piotr Marciniak)
4:4 Marek Michalak (20. minuta, asysta: Kuba Tomaszkiewicz)
4:5 Marcin Winny (20. minuta)
5:5 Maciej Hałas (22. minuta)
5:6 Kuba Tomaszkiewicz (27. minuta)
6:6 Piotr Marciniak (36. minuta, z rzutu wolnego)
6:7 Marcin Michalak (40. minuta, asysta: Marcin Winny)
Mat-Oil: Mateusz Kula – Maciej Hałas, Michał Niekłań, Paweł Sentkiewicz, Jakub Jurkiewicz, Piotr Marciniak.
PEFS: Kuba Tomaszkiewicz – Paul Newsham, Radek Balicki, Marek Michalak, Marcin Michalak, Marcin Winny, Maciej Kielar.
[rl_gallery id=”3200″]
Była stypa, jest finał – wielka wygrana Superkiosku1!
Niesamowite zwroty akcji w arcyważnym starciu siatkarzy Przelewów24 i Superkiosku1! Przelewy były o krok od zwycięstwa 2:0, prowadziły w drugiej partii ośmioma punktami, w końcówce 22:18, a to dawało im finał. Ostatnie słowo należało jednak do Superkiosku, który w finale Ligi BSA zagra dwumecz z Concordią Ubezpieczenia.
To był też rewanż ze wiosenny finał, w którym Przelewy24 najpierw przegrały z Superkioskiem 1:2, by w rewanżu wygrać 2:0. Teraz obrońca tytułu też potrzebował wygranej za trzy punkty by uzyskać awans do finału. Superkiosk znajdował się w lepszej sytuacji, bo nawet w przypadku przegranej 1:2, miał jeszcze przed sobą starcie z Volkswagenem GS. I wówczas, po ewentualnym zwycięstwie 2:0, wyprzedziłby Przelewy.
Stawka była więc ogromna, emocje też. Pierwszy set to była wojna nerwów – jedni i drudzy zawodzili na zagrywce, szczególnie problem ten doskwierał Superkioskowi. Aż osiem zepsutych serwisów sprawiło, że ciężko było o punktową serię, która często podnosi zespół. Do stanu 10:10 trwała walka punkt za punkt, później atak i as Macieja Liszkowskiego sprawiły, że Superkiosk odskoczył na 12:10. Mało tego – Superkiosk właśnie wtedy złapał właściwy rytm, a zły odbiór Tomasza Rybaka sprawił, że Przelewy przegrywały już 11:15.
Przelewom pomogła przerwa, rywale zaczęli psuć swoje akcje, a do tego znaleźli się w niekorzystnym ustawieniu, z Maciejem Liszkowskim w drugiej linii. Po błędzie Jana Bylczyńskiego Przelewy24 wyrównały na 16:16. Później świetnie zaatakował Marek Szumigała, Sławomir Lewczyk w końcu „złapał” blokiem Maciej Liszkowskiego, do tego doszedł blok Michałą Bzowego na Jakubie Todryku i sytuacja całkowicie się odwróciła. Teraz to Przelewy24 miały trzy oczka przewagi (21:18) i dość komfortową sytuację. Superkiosk zdobył dwa punkty z rzędu, ale później walka „punk za punkt” przyniosła jednak wygraną w secie Przelewom24. Partię zakończył Piotr Robak, świetnym atakiem po skosie.
W drugim secie długo wydawało się, że to jednak Przelewy24 awansują do wielkiego finału. Ze stanu 3:3 obrońca tytułu doprowadził do 8:3, a później – 11:4. Dopiero wtedy Superkiosk poprosił o przerwę, choć już kilka akcji wcześniej widać było, że drużynie brakuje wiary i jest za cicho. Świetnie grał Lewczyk, asa zanotował Tomasz Rybak. – Jest stypa na boisku – podsumował grę i zachowanie drużyny Maciej Liszkowski w Superiosku.
Po przerwie Przelewy uzyskały rekordowe osiem punktów przewagi (13:5), ale coś jednak w grze Superkiosku drgnęło. Pomogły udane akcje Jakuba Todryka i Piotra Błaszkiewicza, ale różnica wciąż była spora. Superkiosk zmniejszył straty (8:13), a Przelewy znów odskoczyły (17:10). Po nieudanej zagrywce Macieja Owsiannego Przelewy24 prowadziły 20:15, a kilka akcji później lekkie trącenie piłki przez Michała Bzowego dało wynik 22:18. W jaki więc sposób obrońca tytułu zaprzepaścił taką zaliczkę? Kapitalną końcówkę seta zanotował Owsianny, który nie dość, że miał stuprocentową skuteczność w ataku, to jeszcze zaliczył kluczowy blok na Piotrze Robaku. W grze Przelewów24 pojawiły się nerwy, zniknęły uśmiechy i tragedia stała się faktem.
W tie-breaku Superkiosk poszedł za ciosem – uciekł nawet na sześć punktów (10:4). Rywale zdołali jednak wyrównać (12:12), ale ostatnie słowo należało do finalisty. Mecz zakończył udany blok Owsiannego na Lewczyku.
Przelewy24 – Superkiosk1 1:2
Sety: 25:23, 22:25, 12:15.
Przelewy24: Michał Bzowy, Marek Szumigała, Sławomir Lewczyk, Piotr Robak, Tomasz Rybak, Michał Kawa.
Superkiosk1: Piotr Błaszkiewicz, Maciej Liszkowski, Jakub Todryk, Jan Bylczyński, Maciej Owsianny, Robert Remisz.
[rl_gallery id=”3169″]
Radcowie Prawni mistrzem BSA!
Odkąd w Lidze BSA na Powietrzu połączono zmagania prawników z resztą drużyn, nie zdarzyło się, by któraś z korporacji prawniczych wygrała całe zmagania. Aż do teraz. Radcowie Prawni ograli obrońcę trofeum Schur Flexibles 4:1 i na kolejkę przed końcem zapewnili sobie pierwsze miejsce.
Jesienna Edycja Ligi BSA przejdzie więc do historii, bo Radcom Prawnym udało się w końcu dokonać tego, czego próbowali wcześniej tak oni, jak i Palestra. Jedna i druga drużyna dwukrotnie zajmowała trzecie pozycje, zawsze w cieniu Schur Flexibles. W końcu jednak karta się odwróciła.
Dla obu drużyn było to dziewiąte spotkanie – Radcowie Prawni mieli komplet 24 punktów i dwa oczka przewagi nad jedyną ekipą, która mogła ich jeszcze pozbawić tytułu. Schur Flexibles w dwóch ostatnich spotkaniach odrabiał straty od wyniku 0:2 – i tym razem dość szybko zrobiło się identycznie! Radcowie, skupieni na defensywie w swoim polu karnym, wyprowadzali zabójcze kontrataki i dość szybko dwa sfinalizowali golami. Najpierw Michał Feledziak, a później Sławomir Parus wyprowadzili drużynę na dwubramkowe prowadzenie. Broniący mistrzostwa Schur Flexibles zdecydowanie przeważał, ale został zmuszony do gry w ataku pozycyjnym. Rywale niemal perfekcyjnie się przesuwali, do minimum ograniczając zagrożenie pod bramką Daniela Pośpiecha. Golkiper Radców kilka razy świetnie bronił strzały rywali z dystansu, raz – w 10. minucie po uderzeniu Jonasza Dudka – piłka odbiła się też od słupka. Radcowie za to co kilka minut wyprowadzali znakomitą kontrę i powinni po kwadransie prowadzić co najmniej 3:0. Do takiego wyniku w końcu doszli, tuż przed przerwą. Chwilę wcześniej za taktyczny faul żółtą kartkę obejrzał Filip Weber, a grający w osłabieniu Schur popełnił katastrofalny błąd. Piotr Musiałowski chciał zagrać do swojego bramkarza, a tymczasem wyłożył futbolówkę jak na tacy Sławomirowi Parusowi. Ten z prezentu skorzystał.
W drugiej połowie sytuacja zmieniła się o tyle, że Radcowie zaczęli atakować, a to… stwarzało Schur Flexibles okazję do kontr. Już w 28. minucie Jonasz Dudek po takim szybkim przejściu z defensywy do ofensywy pokonał Daniela Pośpiecha. Mało tego – cztery minuty później Schur Flexibles miał okazję na kontaktowe trafienie z rzutu karnego! Pośpiech nogą obronił jednak strzał Dudka.
Do końca meczu było nerwowo, sędzia pokazał trzy żółte kartki za niesportowe zachowanie, a Schur atakował całym zespołem. Świetnie bronił jednak Pośpiech, a w 44. minucie Piotr Musiałowski potężnym uderzeniem trafił w poprzeczkę. Gdy zaczynała się ostatnia minuta meczu kontra Jakuba Pawłowskiego przyniosła czwarte trafienie Radcom Prawnym, którzy po chwili mogli cieszyć się ze zwycięstwa i mistrzostwa Jesiennej Edycji Ligi BSA.
Schur Flexibles – Radcowie Prawni 1:4 (0:3)
0:1 Michał Feledziak (3. minuta, asysta: Jakub Pawłowski)
0:2 Sławomir Parus (6. minuta, asysta: Arkadiusz Kurasiewicz)
0:3 Sławomir Parus (22. minuta)
1:3 Jonasz Dudek (28. minuta)
1:4 Jakub Pawłowski (50. minuta)
Schur Flexibles: Artur Trawiński – Karol Mielnik, Marcin Skalski, Szymon Porawski, Marcin Jackowiak, Piotr Musiałowski ŻK, Filip Weber ŻK, Jonasz Dudek.
Radcowie Prawni: Daniel Pośpiech – Michał Feledziak, Wojciech Kaźmierczak ŻK, Sławomir Parus ŻK, Łukasz Poszwiński, Rafał Saniuk, Dariusz Smejda, Arkadiusz Kurasiewicz, Jakub Pawłowski, Kamil Ekiert, Łukasz Zgłobicki.
[rl_gallery id="3139"]
Suusy wskoczyły na piąte miejsce
Mimo wsparcia licznej grupy kibiców drużynie AppUnite nie udało się odnieść drugiego zwycięstwa w Jesiennej Edycji Ligi BSA. Lepszy o trzy trafienia okazał się zespół Suusy. Już wkrótce okazja do rewanżu.
To spotkania zamykało zmagania w grupie pierwszej, a jego stawką była piąta lokata. Przypadła ona – jak najbardziej zasłużenie zespołowi Suusy, który zanotował trzecią wygraną, choć drugą na boisku. W jednym przypadku Roti-Ten oddało bowiem spotkanie walkowerem.
AppUnite wspierała 10-osobowa całkiem głośna grupa kibiców. Początek dla tego zespołu był bardzo obiecujący, bo dość szybko gola strzelił Damian Kolasiński. Odpowiedź rywali też była jednak mocna – najpierw Oskar Łesyk, a po nim najlepszy na boisku Mateusz Hercka wyprowadzili Suusy na prowadzenie. Mecz był bardzo spokojny, niewiele było spięć na boisku. Więcej jakości piłkarskiej prezentowali gracze Suusów i to oni po pierwszej połowie prowadzili 4:1. Ciężko było znaleźć jakiś optymistyczny argument, który pozwalałby AppUnite zmienić oblicze tego meczu.
I choć AppUnite atakował po przerwie z większą pasją, to rywale odpowiadali znacznie groźniejszymi kontrami. Po jednej z nich dwa strzały oddał Oskar Łesyk, ale raz trafił piłkę w słupek, a w drugim przypadku jego uderzenie głową obronił Waldemar Wiśniewski. To właśnie bramkarz AppUnite miał najwięcej pracy, ale skapitulował tylko raz, gdy w 29. minucie Tomasz Kaczmarek wykorzystał podanie Łesyka i ładnym strzałem w dalszy róg podwyższył na 5:1. W ostatnich 10 minutach sporo okazji bramkowych miało w końcu AppUnite, ale skuteczność też nie była mocną styronę tej drużyny. Wreszcie w 34. minucie po dograniu z rzutu rożnego Kamila Kostrubca przed bramką znalazł się Michał Dolata i ustalił wynik na 2:5.
Już wkrótce oba zespoły będą miał okazję do rewanżu – w drugiej częsci rozgrywek, gdy powalczą o miejsca od 7. do 13.
Suusy – AppUnite 5:2 (4:1)
0:1 Damian Kolasiński (5. minuta)
1:1 Oskar Łesyk (8. minuta, asysta: Mateusz Hercka)
2:1 Mateusz Hercka (11. minuta)
3:1 Tomasz Kaczmarek (15. minuta)
4:1 Mateusz Hercka (16. minuta)
5:1 Tomasz Kaczmarek (29. minuta, asysta: Oskar Łesyk)
5:2 Michał Dolata (34. minuta, asysta: Kamil Kostrubiec)
Suusy: Przemysław Gliński, Tomasz Kaczmarek, Mateusz Hercka, Mateusz Młynarczyk, Tomasz Majchrzak, Szymon Ludwikowski, Mateusz Musiał, Oskar Łesyk.
AppUnite: Waldemar Wiśniewski – Damian Kolasiński, Kamil Kostrubiec, Kamil Wygralak, Marcin Adamczewski, Marcin Dekier, Michał Dolata, Szymon Mrozek.
[rl_gallery id=”3107″]
Mistrzostwa Branży Spożywczej
Schur Flexibles pozostaje w grze
Schur Flexibles i Radcowie Prawni – te dwie drużyny w bezpośrednim wyłonią zapewne mistrza Jesiennej Edycji Ligi BSA na Powietrzu. Schur „wyszarpał” wygraną 5:4 w starciu z Palestrą, a Radcowie potrafili odrobić trzybramkową stratę w rywalizacji z FlexLinkiem.
Radcowie Prawni jako jedyni nie stracili dotąd choćby punktu i w poniedziałkowym starciu z FlexLinkiem byli zdecydowanym faworytem. Tyle tylko że to rywale zaczęli od mocnego uderzenia i w pewnym momencie wygrywali już 3:0! Do końca meczu to jednak liderzy zdobywali już tylko gole i po ostatnim gwizdku sędziego mogli cieszyć się z okazałego zwycięstwa 7:3.
Później na boisko wyszły ekipy wicelidera (Schur Flexibles) i trzeciej drużyny w tabeli (Palestra). Jednym i drugim nic nie dawał remis, liczyło się tylko zwycięstwo. Od początku meczu lepsze sytuacje stwarzali prawnicy, ale tę zdecydowanie najlepszą miał akurat Schur. W 10. minucie Filip Weber wykonywał rzut karny, ale jego uderzenie świetnie obronił bramkarz Palestry. Chwilę później Weber zmarnował jeszcze jedną okazję – jego minuty chwały miały przyjść dopiero w drugiej połowie.
Palestra była za to niezwykle groźna w kontratakach, w których pierwszoplanowe role grali Michał Pacholik i Marek Bartkowiak. Świetną okazję zmarnował też Arkadiusz Habiera, który stanął oko w oko z Arturem Trawińskim. W końcu Palestra dopięła swego – w 21. minucie bramkarz Trawiński został pokonany! Jeszcze tuż przed przerwą sytuację sam na sam miał Maciej Woźniak z Palestry, ale i jemu zabrakło skuteczności.
Co nie udało się w pierwszej połowie, wyszło zaraz po wznowieniu gry. W 27. minucie Palestra wykorzystała rzut wolny z około 12 metrów, podwyższając prowadzenie na 2:0. Wydawało się, ze teraz spokojnie moze już kontrolować spotkanie. Sytyuacja zmieniła się jednak po kontraktowym trafieniu Schur Flexibles, gdy tym razem Szymon Porawski wykorzystał rzut karny. Mecz zrobił się niezwykle ciekawy i – o dziwo! – to gracze Palestry opadli nieco z sił i nie wracali już tak chętnie do obrony. W ich zespole było aż pięciu zmienników, w Schur Flexibles – tylko dwóch.
W ostatnich 10 minutach wszystko całkowicie się zmieniło. Najpierw Piotr Musiałowski wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem i wyrównał na 2:2, a zaraz potem Filip Weber wyprowadził obrońcę tytułu na prowadzenie. Palestra odpowiedziała trafieniem Marka Bartkowiaka z rzutu karnego. I wtedy dwa ciosy w odstępie 30 sekund zadał Weber – były to gole na wagę zwycięstwa. I to Schur Flexibles w przyszłym tygodniu zmierzy się z Radcami w meczu, który powinien zadecydować o mistrzostwie Jesiennej Edycji Ligi BSA.
Palestra – Schur Flexibles 4:5 (1:0)
1:0 Marek Bartkowiak (21. minuta, asysta: Michał Pacholik)
2:0 Marek Bartkowiak (27. minuta, z wolnego)
2:1 Szymon Porawski (37. minuta, z karnego)
2:2 Piotr Musiałowski (43. minuta, asysta: Filip Weber)
2:3 Filip Weber (44. minuta)
3:3 Marek Bartkowiak (46. minuta, z karnego)
3:4 Filip Weber (47. minuta, asysta: Piotr Musiałowski)
3:5 Filip Weber (47. minuta)
4:5 Marek Bartkowiak (50. minuta, asysta: Michał Pacholik)
Palestra: Grzegorz Mania, Bartosz Majda, Marek Bartkowiak, Michał Pacholik, Bartosz Bednarek, Jakub Krobski, Paweł Szerszeń, Wojciech Urbaniak, Maciej Woźniak, Mateusz Szynwelski, Arkadiusz Habiera.
Schur Flexibles: Artur Trawiński – Karol Mielnik, Marcin Skalski, Norbert Darzecki, Szymon Porawski, Piotr Musiałowski, Jonasz Dudek, Filip Weber.
[rl_gallery id=”3078″]
A już wkrótce rewanż!
PEFS i Nivea na pewno zagrają w drugiej części Jesiennej Edycji Ligi BSA w tzw. grupie mistrzowskiej. Ich czwartkowe starcie było przedsmakiem tego, czego możemy się spodziewać za kilka tygodni. PEFS wygrał 3:2, skutecznie broniąc po przerwie zaliczki z pierwszej połowy.
Już wkrótce sześć najlepszych drużyn z czystą kartą rozpocznie zmagania o tytuł mistrza Ligi BSA. Niektóre grupowe spotkania pokazują, jak zacięta będzie to walka – różnice są bowiem minimalne. Teoretycznie przed tym spotkaniem PEFS nie mógł być jeszcze pewny miejsca w trójce podgrupy B, ale zdobycie jednego punktu w dwóch ostatnich spotkaniach było raczej formalnością. Nivei za to remis wystarczył do wygrania całej podgrupy.
Zaczęło się właśnie od bardzo mocnego uderzenia Nivei – po zagraniu Dominika Serby Krystian Maik szybko wyprowadził drużynę na prowadzenie. PEFS każdą swoją akcję rozgrywał przez bramkarza – Kuba Tomaszkiewicz tradycyjnie zapędzał się na połowę rywali. Nivea była zamknięta przed swoim polem karnym, ale broniła się mądrze, pozwalała jedynie na uderzenia z dystansu. W 8. minucie Tomaszkiewicz znalazł jednak lukę między rywalami i kapitalnie zagrał do stojącego przed bramką Paula Newshama. Najstarszy gracz PEFS bez problemu wyrównał.
Po stracie gola Nivea nieco zaskoczyła, bo zaczęła stosować pressing już w okolicach pola karnego rywali. PEFS początkowo sobie z tym dobrze radził, ale w końcu popełnił jeden maleńki błąd, już na połowie przeciwników. Tam podanie rywali przejął Maciej Jaszczyński, podciągnął z akcją kilkanaście metrów, a później zagrał do Dominika Serby. Gracz Nivei oszukał bramkarza Tomaszkiewicza, a później uderzył mocno pod poprzeczkę. Mało tego – niedługo potem mogło być 3:1, ale Jaszczyński nie zdołał zamknąć akcji Krzysztofa Filipiaka.
Ostatnie minuty pierwszej połowy znów należały do PEFS – najpierw Tomaszkiewicz asystował przy golu Marcina Winnego, a następnie świetnym uderzeniem popisał się Mateusz Michalak. Piłka trafiła w jeden słupek, później w drugi i wpadła do bramki.
I choć Nivea o awans nie walczyła, bo ten miała już zapewniony, to w drugiej połowie z determinacją biła się choćby o remis. Długimi fragmentami była jednak zmuszona do ataku pozycyjnego, w którym okrutnie się męczyła. Groźniejsze były kontry PEFS, choć i one nie kończyły się powodzeniem. Dwukrotnie bardzo dobrze nogą bronił Kuba Tomaszkiewicz z PEFS, zaś w 33. minucie Krystian Maik posłał piłkę w słupek. Nivea miała też dwa rzuty wolne zza pola karnego, ale w obu przypadkach zabrakło celnego uderzenia.
PEFS – Nivea BMP 3:2 (3:2)
0:1 Krystian Maik (3. minuta, asysta: Dominik Serba)
1:1 Paul Newsham (8. minuta, asysta: Kuba Tomaszkiewicz)
1:2 Dominik Serba (10. minuta, asysta: Maciej Jaszczyński)
2:2 Marcin Winny (14. minuta, asysta: Kuba Tomaszkiewicz)
3:2 Mateusz Michalak (18. minuta, asysta: Paul Newsham)
PEFS: Kuba Tomaszkiewicz – Paul Newsham, Maciej Kielar, Radosław Balicki, Mateusz Michalak, Marcin Michalak, Marcin Winny.
Nivea BMP: Konrad Olejniczak – Krzysztof Filipiak, Arkadiusz Strzelecki, Michał Trawiński, Krystian Maik, Maciej Jaszczyński, Kamil Czerniak, Dominik Serba.
[rl_gallery id=”3049″]
Z trzech został jeden
Początek szóstego tygodnia wreszcie przyniósł hitowe starcia w Lidze na Powietrzu. W efekcie jedynym zespołem z kompletem punktów są Radcowie Prawni, a obrońca tytułu Schur Flexibles nieoczekiwanie zremisował z Decathlonem Franowo.
Po pięciu tygodniach zmagań aż trzy zespoły – Radcowie, Palestra i Schur Flexibles – miału komplet 15 punktów. W poniedziałek Radcowie ograli Palestrę 4:3, choć to rywale prowadzili 3:1. Mecz był niezwykle dramatyczny, a rozstrzygnął go rzut karny w samej końcówce. Zaraz po tym spotkaniu rozpoczęło się starcie broniącej tytułu drużyny Schur Flexibles z zawsze groźnym Decathlonem Franowo, który wcześniej stracił punkty w dwóch spotkaniach – z Radcami (3:5) i Palestrą (4:6). I zaczęło się niemal sensacyjnie – po kwadransie to Decathlon wygrywał 2:0!
To nie było tak, że Decathlon rzucił się na faworyta, zaskoczył go i zdobył dwie bramki. Raczej ekipa Schur Flexibles miała początkowo nieco więcej do powiedzenia. Rywale byli jednak bardziej konkretni w swoich atakach. W 5. minucie piłkę na lewej stronie dostał Mateusz Stec. Uderzył mocno, ale Artur Trawiński zdołał odbić futbolówkę. Spadła ona jednak pod nogi Steca, który zdołał zagrać przed bramkę, a tam Sebastian Kolenda dostawił nogę. Było więc 1:0. 10 minut później Decathlon podwyższył po rzucie rożnym – Łukasz Niedzielak zagrał przed bramkę, a Mateusz Stec uderzeniem bez przyjęcia pokonał Artura Trawińskiego.
Schur Flexibles, podrażniony wynikiem, zaczął mocniej atakować, ale nie stwarzał większego zagrożenia pod bramką Artura Przybysza. Golkiper Decathlonu radził sobie ze strzałami z dystansu, a innych nie było. Aż do ostatniej minuty, gdy sytuację zepsuł Karol Mielnik. Tuż przed przerwą Jan Dalke z Decathlonu zobaczył żółtą kartkę.
Początek drugiej połowy oznaczał więc dla Schura grę w przewadze, którą udało się wykorzystać. W 27. minucie kontaktową bramkę zdobył Piotr Horbik, który z bliska dobił strzał. Jedni i drudzy atakowali, ale już w 34. minucie był remis – tym razem refleksem w polu karnym popisał się Marcin Skalski. Patrząc na zaangażowanie ofensywne obu drużyn – zwłaszcza Schur Flexibles – można było się spodziewać kolejnych bramek. Życie potoczyło się jednak inaczej, choć groźnie strzelał z dystansu Łukasz Niedzielak z Decathlonu, a w samej końcówce stuprocentową okazję zmarnował Szymon Porawski z Schur Flexibles.
Schur Flexibles – Decathlon Franowo 2:2 (0:2)
0:1 Sebastian Kolenda (5. minuta, asysta: Mateusz Stec)
0:2 Mateusz Stec (15. minuta, asysta: Łukasz Niedzielak)
1:2 Piotr Horbik (27. minuta)
2:2 Marcin Skalski (34. minuta, asysta: Piotr Musiałowski)
Schur Flexibles: Artur Trawiński – Karol Mielnik, Marcin Skalski, Piotr Horbik, Filip Weber, Piotr Musiałowski, Jonasz Dudek, Norbert Darzecki, Szymon Porawski.
Decathlon Franowo: Artur Przybysz – Łukasz Niedzielak, Mateusz Stec, Tomasz Witek, Jan Dalke, Karol Donarski, Sebastian Kolenda.
[rl_gallery id=”3008″]
Dwa razy tak samo
Po dwóch bliźniaczych setach broniący tytułu mistrza Ligi BSA siatkarze Przelewów24 wreszcie się przełamali i odnieśli pierwsze zwycięstwo w Jesiennej Edycji. Pewnie pokonali TEB Akademię.
O dziwo, Przelewy24 przystępowały do tego spotkania z zerowym dorobkiem punktowym. Kolejna wpadka mogła stworzyć poważne komplikacje w walce o awans do wielkiego finału. Tym razem nie było jednak o niej mowy, bo w obu partiach niedawny mistrz szybko odskoczył rywalom, a później utrzymywał bezpieczny dystans. W pierwszym secie TEB Akademia prowadziła co prawda 2:1, ale później na zagrywkę u rywali powędrował Michał Kawa i kolejnymi „bombami” z wyskoku ich zaskakiwał. Po asie w boczną linię było już 9:2 dla Przelewów i wówczas TEB Akademii poprosiła o minutę przerwy. – Pomysły, pomysły – rzucił jeden z jej graczy. – Odebrać trzeba – ktoś mu odpowiedział. Po powrocie na boisko Kawa zagrał w taśmę, a później gra się nieco wyrównała. TEB Akademia zmniejszyła nawet straty do pięciu punktów (9:14), gdy w zespole rywali dwóch graczy – Sławomir Lewczyk i Marek Szumigała – chciało jednocześnie zaatakować. Po chwili okazję na kolejny punkt miał Jakub Kwit, ale został zablokowany. Końcówka seta należała już zdecydowanie do Przelewów – ze stanu 19:13 zrobiło się 25:14 po asie serwisowym Małgorzaty Gramatyki.
Druga partia była bliźniaczo podobna. Znów pierwszy punkt zdobyła TEB Akademia i znów zagrywką zaczął „straszyć” Michał Kawa. Tym razem przerwa na żądanie nastąpiła przy stanie 8:2 dla Przelewów. Zawodnicy Przelewów grali inteligentnie – gdy np. w jednej akcji Sławomir Lewczyk nadział się na wyblok, to chwilę później nie atakował już przez ręce, a lekko kiwnął blok przeciwników. Po asowej zagrywce Gramatyki faworyt odskoczył na 17:6. – To co, czas? – pytał Benek Błaszczyk z TEB Akademii. – Aaa, już wzięliśmy – sam sobie odpowiedział. A mecz zakończył się zepsutą zagrywką Tomasza Parata.
Oba zespoły mają po tym spotkaniu po jednym zwycięstwie.
TEB Akademia – Przelewy24 0:2
Sety: 14:25, 14:25.
TEB Akademia: Przemysław Gorczakowski, Maciej Ruszczyński, Beniamin Błaszczyk, Tomasz Parat, Błażej Muszyński, Jakub Kwit.
Przelewy24: Michał Bzowy, Marek Szumigała, Michał Kawa, Małgorzata Gramatyka, Tomasz Rybak, Sławomir Lewczyk.
[rl_gallery id=”2975″]
Apjuna, gramy do końca! – wsparcie nie pomogło
Dzięki pokonaniu AppUnite Eurocash pozostaje w grze o pierwsza trójkę w halowej piłkarskiej grupie pierwszej. Ogromna w tym zasługa Michała Cichowicza, który brał udział przy sześciu z siedmiu bramek drużyny.
Eurocash wygrał 7:2, czyli dość wysoko, ale dość długo takiego sukcesu nie był pewny. Jeszcze na 10 minut przed końcem AppUnite przegrywało tylko 2:4, a do tego miało dwie świetne okazje na kontaktowego gola. Nie udało się jednak pokonać Dawida Nawracały, a w 31. minucie po przechwycie kapitalnym uderzeniem z dystansu w samo okienko popisał się Michał Cichowicz. Z graczy AppUnite zeszło powietrze, a rywale dorzucili kolejne dwa trafienia. Nawet śpiewy kibiców z trybun („Gramy do końca, Apjuna, gramy do końca!”) nie były w stanie zmienić sytuacji.
Początkowo jedni i drudzy mieli problemy ze sforsowaniem defensywy rywali, w pierwszym kwadransie oba zespoły miały po jednej okazji bramkowej. Dopiero w 16. minucie kontratak Eurocashu zakończył się wyłożeniem piłki przez Michała Cichowicza do Piotra Krystyniaka i pewnym strzałem tego ostatniego. Znacznie ładniejszy był wyrównujący gol AppUnite – z uwagi na kapitalne podanie ze środka boiska w wykonaniu Damiana Kolasińskiego. Ochodzącą piłkę przejął Kamil Wygralak i strzałem przy słupku pokonał Dawida Nawracałę. Jeszcze przed przerwą Cichowicz zdołał jednak wyprowadzić Eurocash na prowadzenie ładnym uderzeniem spod bocznej linii boiska. Podobnie zresztą trafił na 4:1 w 24. minucie. Ogólnie gra już toczyła się wtedy pod dyktando Eurocashu, który zasłużenie prowadził. Gdy jednak Marcin Adamczewski zdołał trafić na 2:4, a po chwili jego koledzy mieli dwie kolejne okazje, wydawać by się mogło, że coś się zmieni. Nic z tego – znakomite uderzenie Michała Cichowicza rozstrzygnęło sprawę.
AppUnite – Eurocash 2:7 (1:2)
0:1 Jakub Kortyla (16. minuta, asysta: Michał Cichowicz)
1:1 Kamil Wygralak (19. minuta, asysta: Damian Kolasiński)
1:2 Michał Cichowicz (20. minuta)
1:3 Mateusz Śpiączka (23. minuta, asysta: Jakub Kortyla)
1:4 Michał Cichowicz (24. minuta, asysta: Jakub Kortyla)
2:4 Marcin Adamczewski (28. minuta, asysta: Piotr Krystyniak)
2:5 Michał Cichowicz (31. minuta)
2:6 Łukasz Kurasiak (35. minuta, asysta: Michał Cichowicz)
2:7 Michał Cichowicz (38. minuta, asysta: Mateusz Śpiączka)
AppUnite: Paweł Rąbel – Damian Kolasiński, Kamil Kostrubiec, Kamil Wygralak, Marcin Adamczewski, Michał Dolata, Szymon Mrozek, Piotr Krystyniak.
Eurocash: Dawid Nawracała – Łukasz Kurasiak, Mateusz Śpiączka, Michał Cichowicz, Kamil Wojtczak, Jakub Kortyla.
[rl_gallery id=”2953″]