Posted on

O przełamanie po Palestrze

O przełamanie po Palestrze

W drugim tygodniu zmagań w Lidze na Powietrzu ekipy Decathlonu Franowo oraz OSTC Poznań walczyły o swoje pierwsze zwycięstwo. Przez pół godziny wszystko wskazywało na to, że losy spotkania będą się ważyć do samego końca. Końcowe 20 minut zdecydowanie jednak należało do Decathlonu, który wygrał mecz 5:2.

O przełamanie po Palestrze
O przełamanie po Palestrze

Jedni i drudzy zdążyli już przegrać dwoma bramkami z Palestrą, co na starcie zmagań mocno komplikuje sytuację. Faworyta też trudno było wskazać, bo choć Decathlon zwykle zajmował wyższe pozycje w Lidze BSA, to OSTC wiosną było w stanie sprawić kilka sporych niespodzianek. Jedni i drudzy mieli rezerwowych, mecz zapowiadał się więc niezwykle ciekawie.

I taki był – żywy i ciekawy. Początkowo lekko przeważał Decathlon, który łatwiej podchodził pod bramkę OSTC. Tam jednak dobrze spisywał się bramkarz Dariusz Michalak, broniąc m.in. w sytuacji sam na sam z Janem Dalke. Podobnie zresztą odbił futbolówkę po mocnym uderzeniu z dystansu Łukasza Niedzielaka. W 8. minucie jeden z pierwszych ofensywnych wypadów OSTC zakończył się powodzeniem. Stanisław Piszczoła odegrał do Wojciecha Gembickiego, ten podprowadził akcję o kilka metrów, a później uderzył czubkiem buta – tuż przy słupku. Odpowiedź nadeszła szybko – świetnie podawał Karol Donarski, a wybiegający przed bramkarza Tomasz Witek lekko trącił futbolówkę obok rywala.

Wtedy właśnie OSTC zaczęło grać dośc wysokim pressingiem, który wymuszał błędy Decathlonu w rozegraniu. W boczną siatkę uderzali Witold Filarecki i Mateusz Krysiak, aż wreszcie w 17. minucie Stanisław Piszczoła po raz drugi wyprowadził OSTC na prowadzenie. Tym razem stan ten trwał jeszcze krócej – niemal od razu wyrównał Tomasz Witek.

Druga połowa stała już jednak pod znakiem dominacji graczy Decathlonu, którzy jakby lepiej wytrzymali spotkanie pod względem kondycyjnym. Jeszcze w pierwszych minutach OSTC starało się atakować, później głównie się broniło. Kluczowy był gol Bartłomieja Koniecznego z 32. minuty – dał bowiem prowadzenie Decathlonowi i względny spokój. A był to gol wyjątkowo ładny – uderzenie lewą nogą z powietrza, będące idealnym lobem nad bramkarzem. – Kalafior roku – śmiali się koledzy z drużyny. OSTC próbowało odpowiedzieć, m.in. ładnym strzałem z dystansu popisał się Mateusz Krysiak, a Artur Przybysz z trudem wybił piłkę poza boisko, ale z minuty na minutę coraz bardziej do głosu dochodzili przeciwnicy. Decathlon w 39. minucie podwyższył na 4:2, a później dorzucił jeszcze jedno trafienie.

OSTC Poznań – Decathlon Franowo 2:5 (2:2)

1:0 Wojciech Gembicki (8. minuta, asysta: Stanisław Piszczoła)

1:1 Tomasz Witek (11. minuta, asysta: Karol Donarski)

2:1 Stanisław Piszczoła (17. minuta, asysta: Wojciech Gembicki)

2:2 Tomasz Witek (18. minuta)

2:3 Bartłomiej Konieczny (32. minuta, asysta: Mateusz Stec)

2:4 Sebastian Kolenda (39. minuta, asysta: Karol Donarski)

2:5 Karol Donarski (46. minuta)

OSTC Poznań: Dariusz Michalak – Mateusz Krysiak, Stanisław Piszczoła, Wojciech Gembicki, Witold Filarowski, Walentyn Hawaniuk, Marcin Gembicki.

Decathlon Franowo: Artur Przybysz – Łukasz Niedzielak, Mateusz Stec, Karol Donarski, Tomasz Witek, Jan Dalke, Bartłomiej Konieczny, Sebastian Kolenda.

Posted on

Pięć asyst na dobry początek

Pięć asyst na dobry początek

Nowy sezon, nowe rozdanie – mogą powiedzieć piłkarze Przelewów24, którzy po słabej w swoim wykonaniu Wiosennej Edycji Ligi BSA świetnie rozpoczęli tę Jesienną. Na początek ograli wracający do rozgrywek BSA po przerwie zespół GEP House aż 6:0.

To było około 30  minut bardzo wyrównanego pojedynku, w którym to okresie ciężko było wskazać drużyną lepszą oraz 20 minut dominacji Przelewów. Zaczęło się leniwej wymiany ciosów w środkowej strefie, przy czym stroną nieco bardziej odważną był GEP House. To ospałe tempo w końcu znużyło jednak zespół Przelewów, który wyraźnie przyspieszył i zaczął tworzyć sytuacje pod bramką rywali. Spora w tym zasługa Marcin Stelmacha, świetnie rozdzielającego piłki. To on zresztą jako pierwszy miał dogodną sytuację strzelecką, ale nie trafił w bramkę. Później strzał Piotra Robaka obronił Leszek Banaszak z GEP House, a następnie z bliska spudłował Mariusz Banaszak z Przelewów.

Worek z bramkami rozwiązał się w 12. minucie, gdy Stelmach dojrzał wbiegającego przed bramkę rywali Damiana Przybylskiego i dokładnie dograł mu piłkę. Akcje Przelewów były  bardzo podobne – wystarczyło trochę zmian pozycji, a już przeciwnicy gubili się pilnowaniu przed swoją bramką. Cztery minuty później było już 3:0 dla Przelewów i wszystkie znaki wskazywały, że zbyt wielu emocji w tym meczu nie będzie. Dopiero pod koniec pierwszej połowy GEP House nieco odważniej zaatakował. Sygnałem było groźne uderzenie, choć niecelne, Klaudiusza Kapłona. Później była jeszcze znakomita okazja Wojciecha Janickiego, zakończona jednak tylko wywalczeniem rzutu rożnego, a po nim… nastąpił kontratak. I tak Przelewy zdobyły czwartą bramkę.

W drugiej połowie GEP House grał odważniej – przez kwadrans starał się prowadzić akcje na połowie rywali, którzy byli zadowolenie z bezpiecznego wyniku. Bardzo ładny strzał z własnej połowy boiska oddał Dariusz Stęczniewski – omal nie przelobował wysuniętego Sebastiana Płachty, który stojąc na pograniczu pola karnego zdołał jednak odbić piłkę głową. Gdy w 39. i 41. minucie Marcin Stelmach znowu popisał się dwoma świetnymi podaniami, a Marek Pawełczyk i Mariusz Banaszak podwyższyli na 5:0 oraz 6:0, zapał GEP House wyraźnie osłabł. W końcowych minutach to Przelewy24 były zdecydowanie bliżej podwyższenia prowadzenia niż GEP House zdobycia bramki honorowej.

Przelewy24 – GEP House 6:0 (4:0)

1:0 Damian Przybylski (12. minuta, asysta: Marcin Stelmach)

2:0 Marek Pawełczyk (14. minuta, asysta: Marcin Stelmach)

3:0 Mariusz Banaszak (16. minuta)

4:0 Damian Przybylski (23. minuta, asysta: Marcin Stelmach)

5:0 Marek Pawełczyk (39. minuta, asysta: Marcin Stelmach)

6:0 Mariusz Banaszak (41. minuta, asysta: Marcin Stelmach)

Przelewy24: Sebastian Płachta – Tomasz Malec, Jakub Lewandowski, Piotr Robak, Mariusz Banaszak, Marcin Stelmach, Damian Przybylski.

GEP House: Leszek Banaszak – Piotr Nowak, Klaudiusz Kapłon, Zbigniew Kozioł, Dariusz Stęczniewski, Jacek Skura, Robert Czapliński, Przemysław Kapłon, Wojciech Janicki.

Posted on

Kolejny triumf Schur Flexibles na powietrzu!

Przed ostatnim tygodniem zmagań kandydatów do wygrania Ligi na Powietrzu było dwóch – Mat-Oil i Schur Flexibles. I traf chciał, że akurat w decydującym meczu ich bezpośrednie starcie decydowało o mistrzostwie. Lepszy okazał się zespół Schur Flexibles.

Obie drużyny od początku Wiosennej Edycji Ligi BSA spisywały się bardzo dobrze, ale w połowie zmagań drużynie Schur przydarzyła się wpadka, czyli porażka z Komornikami. Pod koniec jednak także i Mat-Oil znalazł pogromcę, czyli inną prawniczą drużynę Radców Prawnych. Niewiele brakowało, by do walki o mistrzostwo włączyła się Palestra, ale ponieważ przegrała ona bezpośrednie pojedynki z Schur Flexibles i Mat-Oil, nie miała już szans wyprzedzić tych drużyn.

W finale trudno było wskazać faworyta. W Schure co prawda brakowało najlepszych strzelców – Bartosza Kellnera i Piotra Horbika, ale i Mat-Oil był pozbawiony swojego podstawowego bramkarza Łukasza Niedzielaka. Dość szybko okazało się, że więcej atutów ma ekipa Schur. Już w 26. sekundzie objęła ona prowadzenie, gdy po zagraniu Piotra Musiałowskiego z pierwszej piłki uderzył Karol Mielnik. Schur więc prowadził, a do wygrania ligi potrzebował remisu. Na dodatek w pełni kontrolował boiskowe wydarzenia. W 13. minucie na 2:0 podwyższył precyzyjnym uderzeniem z dystansu Arkadiusz Powałowski, ale dość szybko kontaktowe trafienie zanotował Paweł Sentkiewicz. Mat-Oil zaczął grać wtedy w nieco bardziej uporządkowany sposób, ale nie potrafił w zdecydowany sposób przejąć inicjatywy. Na dodatek dość szybko na 3:1 podwyższył z rzutu wolnego Szymon Porawski, choć przy uderzeniu pomógł mu rykoszet. Ambitne ataki Mat-Oil sprawiły, że w ostatniej akcji przed przerwą drugiego gola strzelił Michał Niekłań.

Trafienie to było o tyle istotne, że Mat-Oil znów poczuł szansę odwrócenia losów meczu i… tytułu. Potrzebne były dwie bramki – stąd napór tej drużyny od pierwszego gwizdka sędziego. Był więc precyzyjny strzał Karola Donarskiego, obroniony tuż przy słupku przez Artura Trawińskiego, a później uderzenie z bliska Michała Niekłania nad poprzeczką. Najlepszą okazję zmarnował jednak Rafał Piotrowski, który w 28. minucie z rzutu karnego trafił piłką w słupek. Karnego dostał też zespół Schur Flexibles i w 33. minucie na gola zamienił go Szymon Porawski. Było więc 4:2.

Mat-Oil miał jeszcze jedną okazję by wrocić do meczu – w 40. minucie. Po raz drugi rzut karny wykonywał Rafał Piotrowski i… po raz drugi trafił w słupek! Zaraz po tym hat-tricka skompletował Porawski, a rozbity Mat-Oil nie był już w stanie dokonać cudu.

Schur Flexibles – Mat-Oil 7:2 (3:2)

1:0 Karol Mielnik (1. minuta, asysta: Piotr Musiałowski)

2:0 Arkadiusz Powałowski (13. minuta)

2:1 Paweł Sentkiewicz (14. minuta, asysta Rafał Piotrowski)

3:1 Szymon Porawski (17. minuta, z rzutu wolnego)

3:2 Michał Niekłań (25. minuta)

4:2 Szymon Porawski (33. minuta, z rzutu karnego)

5:2 Szymon Porawski (42. minuta)

6:2 Marcin Skalski (48. minuta, asysta: Jonasz Dudek)

7:2 Szymon Porawski (50. minuta, asysta: Norbert Darzecki)

Schur Flexibles: Artur Trawiński – Karol Mielnik, Marcin Skalski, Norbert Darzecki, Arkadiusz Powałowski, Piotr Musiałowski, Jonasz Dudek, Szymon Porawski. Mat-Oil: Jakub Jurkiewicz – Piotr Matysiak, Michał Niekłań, Paweł Sentkiewicz, Rafał Piotrowski, Jakub Niziński, Karol Donarski, Piotr Marciniak.

Posted on

Walka za plecami Roti-ten

Mieli grać o mistrzostwo Ligi BSA w hali, a tymczasem została im walka o drugą lokatę.Znów zwycięsko wyszła z niej Nivea BMP, która po raz drugi pokonała wiosną AZzardo FC.

Kilka tygodni temu Nivea walczyła z AZzardo niemal o życie – musiała wygrać, aby zachować szanse awansu do grupy mistrzowskiej. I tego dokonała. AZzardo to w niczym nie zaskodziło, a ostatecznie obie drużyny awansowały do fazy finałowej z dwóch pierwszych miejsc. Najpierw więc grały w niej z Roti-Ten, by na końcu zmierzyć się ze sobą w bezpośredniej potyczce. Wydawało się, że to właśnie ten ich mecz będzie decydować o tytule. A tymczasem… Roti-Ten najpierw wygrało 2:0 z AZzardo, później ograło 3:1 Niveę i zapewniło sobie pierwsze miejsce. Ciężar gatunkowy meczu Nivei z AZzardo był więc zdecydowanie mniejszy. Nie znaczy to jednak, że drużyny podeszły do niego mniej ambitnie.

Ambicji jednym i drugim nie brakowało. AZzardo miało nawet dwie czówrki do gry w polu, podczas gdy Nivea była bez rezerwowych, a w roli bramkarza z konieczności musiał występować Krystian Maik. Radził sobie jednak znakomicie, podobnie jak jego koledzy grajcy w polu. Nivea bardzo często kreowała stuprocentowe sytuacje, ale jej graczy zawodziła skuteczność. Piękna akcja Macieja Jaszczyńskiego, Michała Trawińskiego i Krzysztofa Filipiaka zakończyła się jednak w końcu powodzeniem. Gdyby ten ostatni gracz miał szczęścia pod bramką rywali, losy meczu byłyby rozstrzygnięte jeszcze w pierwszej połowie.

A takl AZzardo zdołało wyrównać po zaskakującym strzale przy słupku Tomasza Chlebowskiego. Nivea rzuciła się do ataku, Kamil Czerniak trafił w słupek, później jego kolejne uderzenie zatrzymał bramkarz Rafał Kaźmierczak, zaś duet Jaszczyński – Filipiak zmarnował wzorcową kontrę. Dopiero w 15. minucie Nivea w końcu trafiła, za to gol był przedniej urody. Po zagraniu piłki z autu Michał Trawiński idealnie główkował pod poprzeczkę.

W drugiej części meczu to AZzardo było bardziej aktywnym zespołem, ale straciło kuriozalnego gola. Tomasz Chlebowski wykonywał aut na swojej połowie boiska, obok nie było żadnego rywala. Zagrał w kierunku bramkarza Kaźmierczaka, ale nieco za bardzo do środka. Piłka leciała do bramki  AZzardo, a golkiper nieco się chyba zagapił. W końcu zdecydował się na interwencję i – zdaniem sędziego – dotknął futbolówkę, zanim ta całym obwodem przekroczyła linię bramkową. Gdyby tego nie zrobił, byłby rzut rożny dla Nivei, bo gola bezpośrednio z autu, także samobójczego, zaliczyć nie można.

Nivea poszła za ciosem, zdobyła bramkę na 4:1, choć potem też się rozluźniła. Dokonała chwilowej zmiany w bramce, ale po dwóch szybkich ciosach Dawida Jarosza do tej roli wrócił Krystian Maik. AZzardo zaczęło coraz bardziej ryzykować, ale to Nivea groźniej kontrowała. Aż w końcu Kamil Czerniak zdobył bramkę, która rozstrzygnęła całe spotkanie.

Nivea BMP – AZzardo Fc 5:3 (2:1)

1:0 Krzysztof Filipiak (5. minuta, asysta: Michał Trawiński)

1:1 Tomasz Chlebowski (11. minuta)

2:1 Michał Trawiński (15. minuta, asysta: Maciej Jaszczyński)

3:1 Rafał Kaźmierczak (25. minuta, samobójcza)

4:1 Michał Trawiński (29. minuta, asysta: Krzysztof Filipiak)

4:2 Dawid Jarosz (30. minuta, asysta: Tomasz Kaczmarek)

4:3 Dawid Jarosz (31. minuta)

5:3 Kamil Czerniak (38. minuta)

Nivea BMP: Krystian Maik – Maciej Jaszczyński, Kamil Czerniak, Michał Trawiński, Krzysztof Filipiak. AZzardo FC: Rafał Kaźmierczak – Dawid Dera, Marekl Kozłowicz, Dawid Jarosz, Krzysztof Koprowski, Adam Ciepłuch, Mateusz Bartnicki, Tomasz Chlebowski, Tomasz Kaczmarek.

Posted on

Drugie mistrzostwo Przelewów24!

Po drużynie bowlingowej także i siatkarze Przelewów24 okazali się najlepsi w Wiosennej Edycji Ligi BSA. Po tytuł sięgnęli wygrywając rewanżowe starcie w finale z Superkioskiem1 2:0.

Drugie mistrzostwo Przelewów24!

To był dwumecz absolutnie godny finału – najlepszych drużyn, które do tej pory toczyły zacięte trzysetowe boje. Po pierwszym starciu w lepszej sytuacji był Superkiosk, który nie tylko wygrał przed tygodniem 2:1, ale miał 10 małych punktów w zapasie. Przelewy24 miały więc trudne zadanie w rewanżu, ale nie z gatunku tych „niemożliwych” do zrealizowania.

Co ciekawe, przed tygodniem Superkiosk1 wygrał, choć mecz z trybun oglądał kapitan zespołu Jan Bylczyński. W Przelewach24 jedną z głównych ról grał wtedy Marek Szumigała, także kapitan. Teraz sytuacja się odwróciła – Szumigały nie było, grał za to Bylczyński. Nie był jednak w stanie pomóc drużynie, która akurat miała słabszy dzień. Tak to bowiem wyglądało – w zespole Przelewów24 nie szwankował żaden element: było dobre przyjęcie, świetne rozegrania, dobry atak i momentami rewelacyjna zagrywka. W Superkiosku rozegrania szwankowało, atak był dość dobry, ale już zagrywka – znacznie gorsza niż przed tygodniem. Największym problemem było za to przyjęcia zagrywki – to tu Przelewom udało się zyskać najwięcej. Pierwszy set był dość jednostronny – Przelewy szybko uzyskały bezpieczną przewagę (12:4), znakomicie atakowali Piotr Robak i Tomasz Rybak. Ten drugi, na lewym ataku, upatrzył sobie zagrania po przekątnej i zdobywał nimi punkt za punktem. Superkiosk próbował coś wskórać blokiem, ale rzadko ta forma obrony była skuteczna. Mniej widoczny tym razem był lider Superkiosku Maciej Liszkowski.

Drugie mistrzostwo Przelewów24!
Drugie mistrzostwo Przelewów24!

Superkiosk miał dwa momenty, gdy próbował gonić wynik. Najpierw, gdy po dobrym zagraniu Liszkowskiego zmniejszył straty do sześciu punktów (11:17). Później w samej końcówce seta, choć wtedy losy były już rozstrzygnięte. Partię zakończyło zagrania Macieja Owsiannego w taśmę.

Do tej pory, w trzech spotkaniach między tymi zespołami, było tak, że drużyna wygrywająca pierwszego seta… przegrywała całe spotkanie. Przelewy24 zadały kłam tej teorii. Druga partia była nieco bardziej zacięta, a w pierwszej jej części Superkiosk nawet prowadził. Jeszcze po skutecznym bloku Piotra Błaszkiewicza na Michale Bzowym było tylko 6:5 dla Przelewów. Przewaga Przelewów zaczęła wzrastać, gdy na zagrywce pojawiła się Małgorzata Gramatyka. Jej dwa asy, a do tego znakomity atak Piotra Robaka dały późniejszemu mistrzowi siedem oczek przewagi (14:7). Przerwa na żądanie niewiele zmieniła – nadal utrzymywała się bezpieczna przewaga Przelewów. Z każdą piłką gracze Superkiosku wyglądali na coraz bardziej pogodzonych z porażką. Mecz zakończyła wygrywająca zagrywka – a jakże! – Małgorzaty Gramatyki.

Superkiosk1 – Przelewy24 0:2

Sety: 17:25, 27:25.

Pierwszy mecz: 2:1 dla Superkiosku1.

Superkiosk1: Jan Bylczyński, Maciej Liszkowski, Jakub Todryk, Marcin Todryk, Tomasz Królak, Maciej Owsianny, Michał Dłużewski, Piotr Błaszkiewicz.

Przelewy24: Małgorzata Gramatyka, Michał Kawa, Michał Bzowy, Tomasz Rybak, Sławomir Lewczyk, Piotr Robak.

Końcowa kolejność Wiosennej Edycji Ligi BSA: 1. Przelewy24, 2. Superkiosk1, 3. Concordia Ubezpieczenia, 4. TEB Akademia, 5. Volkswagen GS.

Posted on

Podium dla Concordii Ubezpieczenia

Podium dla Concordii Ubezpieczenia

Concordia Ubezpieczenia trzecią drużyną Siatkarskiej Ligi BSA! W decydującym starciu nie dała żadnych szans TEB Akademii.

W rywalizacji o miejsca od trzeciego do piątego obie te drużyny dość pewnie pokonały Volkswagena GS – bez straty seta. O trzeciej lokacie w całej Wiosennej Edycji Ligi BSA zadecydował więc bezpośredni pojedynek Concordii i TEB Akademii. I po raz trzeci górą okazała się drużyna reprezentująca firmę ubezpieczeniową. Tym samym Concordia potwierdziła, że jak najbardziej zasłużyła na miejsce na podium.

Podium dla Concordii Ubezpieczenia
Podium dla Concordii Ubezpieczenia

Concordia była w tym spotkaniu dużo lepszym zespołem – szczególnie w ataku, ale też i na zagrywce. Po kilku wymianach punkt za punkt, od stanu 4:3, faworyt uzyskał dość znaczną przewagę. Serwisem dobrze celował w rywali Bartosz Gryczka, zrobiło się 8:3, a później 10:4. Rzadko gracze Concordii popełniali błędy techniczne, nieliczne zdarzyły się w połowie seta i pozwoliły zmniejszyć straty TEB Akademii do czterech punktów (12:8). – Odwagi! – pokrzykiwali wtedy siatkarze TEB. Punkt zdobyła jednak atakiem Aleksandra Wapińska, po chwili – mimo kilku świetnych obron TEB Akademii – na 14:8 podwyższył w końcu Bartosz Gryczka, a następnie asem serwisowym popisał się Sergiusz Lenhardt. TEB Akademia poprosiła o przerwę, ale ta dodatkowa minuta nie wybiła przeciwników z uderzenia. Nadal świetnie zagrywał Lenhardt, a przewaga rosła. Zrobiło się 19:8, później 22:9 i właściwie było po secie.

Po zmianie stron rywalizacja dłużej była wyrównana. Momentami TEB Akademia miała nawet nieznaczną przewagę, prowadziła 6:5, 9:8, 10:9. Wtedy musiała sobie już radzić bez Macieja Ruszczyńskiego, który skręcił staw skokowy i z boku oglądał poczynania kolegów. Były wówczas udane ataki Tomasza Parata, było wsparcie ze strony Radosława Konika. Aż do stanu 11:11 TEB Akademia mogła mieć jeszcze nadzieję, że losy trzeciej lokaty w Lidze BSA nie są rozstrzygnięte. Nic z tego. Wkrótce na zagrywkę w ekipie rywali powędrowała Aleksandra Wapińska i zeszła z niej przy stanie 23:12 – z bolącą ręką. Były w międzyczasie asy serwisowe, były udane ataki Bartosza Gryczki. Tego seta Concordia Ubezpieczenia wygrała 25:13, a całe spotkanie 2:0.

Concordia Ubezpieczenia – TEB Akademia 2:0

Sety: 25:15, 25:13.

Concordia Ubezpieczenia: Ariel Knioch, Aleksandra Wapińska, Bartosz Gryczka, Norbert Nowak, Bartosz Owczarz, Sergiusz Lenhardt, Krzysztof Adamczak, Łukasz Grzelak.

TEB Akademia: Sławomir Bielecki, Beniamin Błaszczyk, Radosław Konik, Tomasz Parat, Maciej Ruszczyński, Hubert Woźniak.

[rl

Posted on

Sędziowie czekali do końca

Drużyna Sędziów, a nie Przelewów24 zakończy Wiosenną Edycję Ligi BSA na powietrzu na ósmej pozycji. W bezpośrednim starciu tych drużyn bardzo długo był bezbramkowy remis, ale w końcu Sędziowie zaczęli trafiać. Przelewy24 zaś nie wykorzystały nawet rzutu karnego.

Przez ponad pół godziny żadna z drużyn nie potrafiła pokonać bramkarza rywali, jakby podsumowując tę niezbyt udaną dla siebie edycję. Przelewy24 wygrały tylko ze zdecydowanie najsłabszymi w stawce ekipami Inline Poland i PKO BP, Sędziom udało się za to pokonać Radców Prawnych, a to już jest mały sukces. Lepiej to spotkanie zaczęli Sędziowie, już w 1. minucie znakomitą okazję miał Robert Kubicki, który po minięciu bramkarza uderzał z czterech metrów. Piłka odbiła się jednak od próbującego blokować strzał obrońcy Przelewów24 i skończyło się zaledwie na rzucie rożnym. Następnie stuprocentową okazję zmarnował Krzysztof Stępniak, a Przelewy odpowiedziały udaną akcją, ale zakończoną niecelnym strzałem w wykonaniu Pawła Markowskiego.

Tak naprawdę to jednak Przelewy24 powinny prowadzić po pierwszej połowie. W 19. minucie zespół ten dostał rzut karny podyktowany za faul Damiana Przybylskiego, który akurat pełnił rolę bramkarza. Gracze Przelewów zmieniali się w tej roli co kilka minut, bo nie mieli stałego golkipera. Do piłki podszedł Krzysztof Stępniak, uderzył po ziemi dość blisko środka bramki. Przybylski rzucił się w lewą stronę, ale nogi zostawił na ziemi – od nich odbiła się futbolówka. To była najlepsza szansa przed przerwą.

W drugiej połowie było znacznie ciekawiej – może dlatego, że jedni i drudzy mniej skupiali się na obronie. Zanim padła pierwsza bramka, okazje mieli Krzysztof Stępniak z Przelewów (dwukrotnie) i Mariusz Banaszak z Przelewów. Raz piłkę z linii bramkowej wybijał też Robert Kubicki z drużyny Sędziów. Kluczową akcję przeprowadził w 32. minucie Mateusz Bankiewicz. Precyzyjnie kopnął piłkę z około 12 metrów, tuż przy słupku – i dał drużynie prowadzenie. Przelewy musiały zaatakować, ale w zespole nie było nikogo, kto potrafiłby wykończyć strzałem jedną z wielu akcji. Przez dwie minuty Przelewy grały nawet w przewadze, ale i wtedy groźniej kontrowali rywale. W ostatnich ośmiu minutach worek z bramkami ostatecznie się rozwiązał. Kontry Sędziów dawały kolejne gole, a autorem czterech i współautorem ostatniego był Krzysztof Stępniak. Po raz pierwszy od dawna Sędziom udało się wygrać mecz bez straty choćby jednej bramki.

Sędziowie – Przelewy24 6:0 (0:0)

1:0 Mateusz Bankiewicz (32. minuta)

2:0 Krzysztof Stępniak (43. minuta, asysta: Piotr Krystyniak)

3:0 Krzysztof Stępniak (43. minuta, asysta: Mateusz Bankiewicz)

4:0 Krzysztof Stępniak (43. minuta, asysta: Piotr Krystyniak)

5:0 Krzysztof Stępniak (43. minuta)

6:0 Paweł Soliński (50. minuta, asysta: Krzysztof Stępniak)

Sędziowie: Kamil Stefanowicz – Paweł Soliński ŻK, Robert Kubicki, Krzysztof Stępniak, Jan Andrzejewski, Piotr Krystyniak, Sławomir Szymański, Kacper Marczak, Mateusz Bankiewicz. Przelewy24: Piotr Robak, Tomasz Malec, Marek Pawełczyk, Paweł Markowski, Mariusz Banaszak, Marcin Stelmach, Damian Przybylski.

Posted on

Superkiosk bliżej mistrzostwa Ligi BSA

Superkiosk bliżej mistrzostwa Ligi BSA

Kto wygrywa pierwszego seta, ten przegrywa cały mecz – taka reguła już po raz trzeci sprawdziła się w rywalizacji Przelewów24 i Superkiosku1. Po pierwszym meczu finałowym bliżej mistrzostwa Ligi BSA jest Superkiosk.

To, że akurat te dwa zespoły znalazły się w finale Wiosennej Edycji Ligi BSA, zaskoczeniem nie jest. Zdecydowanie górują nad resztą stawki, a ich mecze są bardzo wyrównane i pasjonujące. Ten pierwszy w finałowej walce był niemal doskonały – pod względem jakości, ilości zwrotów akcji, poziomu emocji. Ciekawe, czy w rewanżu za tydzień finaliści będą w stanie wznieść się na jeszcze wyższy poziom?

W fazie zasadniczej dwukrotnie górą były Przelewy, ale w obu przypadkach dopiero po tie-breaku. I w obu przypadkach Superkiosk wygrywał pierwszą partię. Teraz role się odwróciły.

O wygranej Przelewów w pierwszym secie zadecydował niesamowity fragment, gdy na zagrywce pojawił się Piotr Robak. Wcześniej wszystko układało się po myśli rywali, a udany atak Jakuba Todryka dał nawet Superkioskowi prowadzenie 8:5. Zagrywki Robaka zmieniły jednak kolej rzeczy – zawodnik Przelewów uderzał mocno i precyzyjnie. Pierwszych kilka punktów zdobył, bo przeciwnicy, np. Maciej Liszkowski, nie byli w stanie utrzymać piłki w boisku po przyjęciu. Nie pomogła przerwa na żądanie kapitana Superkiosku – Piotr Robak nadal doskonale zagrywał, a jeśli przyjęcie po stronie rywali nawet zadziałało, to nie byli w stanie skonstruować dobrego ataku. Do zmiany ustawienia doszło dopiero przy stanie 16:8 dla Przelewów, gdy Robak posłał piłkę w aut. Wydawało się, że ten set jest już rozstrzygnięty. Inne zdanie miał Michał Dłużewski, który przy stanie 19:13, po udanym ataku Piotra Błaszkiewicza, pojawił się na zagrywce. Nie serwował mocno, ale nagle zespół Przelewów zaczął mieć spore problemy z przyjęciem. Do tego doszedł autowy atak Sławomira Lewczyka, później udane zbicie Macieja Liszkowskiego. Zrobiło się 19:17 dla Przelewów i teraz ten zespół poprosił o przerwę. Po przerwie lekka zagrywka w Marka Szumigałę dała kontaktowy punkt Superkioskowi, ale Przelewy zdołały przerwać serię rywali, a później znów w miarę bezpiecznie odskoczyć (23:18). Wtedy jednak w zespole Superkiosku znakomicie zaczął zagrywać Maciej Liszkowski. Superkiosk miał szansę wyrównać na 23:23, a później na 24:24. Złe dogranie do Jakuba Todryka zakończyło jednak partię na korzyść Przelewów.

– Aby wydłużyć mecz, będziemy próbowali grać z libero – zakomunikował sędziemu pezed drugim setem Michał Kawa z Przelewów24. Ta sztuka średnio jednak zdawała egzamin, bo cała partia przebiegała pod kontrolą rywali. Przelewy prowadziły tylko 1:0, gdy w aut zaatakował Liszkowski, ale kolejnych sześć punktów zdobyli rywale. Ten sam gracz Superkiosku znów popisał się serią udanych, ale niezbyt mocnych zagrywek, gdy ze stanu 7:6 wyprowadził zespół na 13:6. Przelewy kilkakrotnie zmniejszały straty do trzech punktów, ale seta dość pewnie wygrali rywale do 18.

Zgodnie z tradycją, w starciach tych drużyn decyduje więc tie-break. W nim nakręcony wygranym poprzednim setem Superkiosk uzyskał przewagę (6:2), ale rywale szybko odrobili te straty. Najpierw udanie zaatakował Piotr Robak, później para Robak/Rybak zablokowała Jakuba Todryka, Michał Kawa „ustrzelił” z zagrywki Macieja Owsiannego, a na 6:6 wyrównał Michał Bzowy. Dwa nieudane zagrania Kawy i Bzowego sprawiły jednak, że to Superkiosk przy zmianie stron miał przewagę (8:6). A po zmianie szybko odskoczył na sześć punktów (13:7). Kolejny cud już się nie objawił – Przelewy nie zdołały odrobić strat, tym bardziej, że w obu ekipach zaczęła szwankować zagrywka.

Przed rewanżem Superkiosk ma więc sporą zaliczkę – wygrał mecz 2:1 i zdobył o 10 punktów więcej od rywali. Przelewy24 stać jednak na wygraną 2:0, a taki wynik załatwiłby sprawę mistrzostwa na ich korzyść.

Przelewy24 – Superkiosk1 1:2

Sety: 25:23, 18:25, 10:15.

Przelewy24: Michał Bzowy, Marek Szumigała, Sławomir Lewczyk, Tomasz Rybak, Małgorzata Gramatyka, Michał Kawa, Piotr Robak.

Superkiosk1: Piotr Błaszkiewicz, Tomasz Królak, Maciej Liszkowski, Jakub Todryk, Maciej Owsianny, Michał Dłużewski.

Posted on

Liga bowlingu już na finiszu

Liga bowlingu już na finiszu

Zgodnie z przewidywaniami WRI zakończyło Wiosenną Edycję Ligi BSA w Bowlingu przed PKO BP. Do zakończenia rozgrywek zostało już tylko jedno spotkanie, ale wszystkie najważniejsze decyzje już zapadły.

Liga bowlingu już na finiszu
Liga bowlingu już na finiszu

Znamy bowiem kształt całej pierwszej piątki. Drużyny z podium zapewniły sobie swoje pozycje tydzień temu – bezkonkurencyjna tym razem okazała się ekipa Przelewów24, która wygrała zmagania w BSA po raz pierwszy w historii. I to jak – bez porażki! Zaraz za nią znalazły się Eurocash oraz Exito, a w poniedziałek o czwarte miejsce na sąsiednich torach walczyły zespoły PKO BP oraz WRI. Nie rozgrywały jednak meczu ze sobą, bo ten kilka tygodni temu wygrała już drużyna WRI. To ona miała więc wygraną w bezpośrednim starciu, tyle samo punktów co PKO, a na dodatek mierzyła siły z najsłabszą w stawce drużyną Event Catering. I zgodnie z przewidywaniami wygrała to spotkanie, choć w drugiej grze Event Catering pokazał się z naprawdę dobrej strony. A już przedostatni rzut Piotra Szczygła był na poziomie absolutnej czołówki ligi. Do strącenia pozostały trzy kręgle, ale ustawione w różnych miejscach. Idealnie dokręcona kula wyczyściła tor, a gracz Event Catering w nagrodę dostał jeszcze jedną próbą. Uzyskał w niej strika, a zespół przekroczył 500 punktów w tej grze. – Z przytupem! – skomentował Piotr Bortkiewicz z Event Catering.

PKO BP także wygrało swoje spotkanie, choć zadanie miało trudniejsze. Elastic Bowling Service zrobił spory postęp, coraz częściej przekracza 1100 punktów. PKO w pierwszej grze spisało się znakomicie, choć lider drużyny Łukasz Koźliński tym razem oglądał zmagania z boku. Wynik 627 punktów dawał nawet nadzieje na pobicie rekordu drużyny z tej edycji (1206 pkt). Nie udało się, bo po zmianie torów passa się skończyła. Warto jednak podkreślić 192 punkty zdobyte przez Marzenę Wawrzyniak. W zespole z Grupy OLX nie było piątego gracza, a przy choć jednym słabszym wyniku trudno było w tej sytuacji liczyć na sprawienie niespodzianki.

Do zakończenia pozostało jeszcze spotkanie między dawnym mistrzem Ligi BSA MK Bowling, a Orange Polska SA, który bronił mistrzostwa z zimy. Stawką tego meczu będzie jednak tylko szósta pozycja.

WRI – Event Catering 1144:932

Gry: 595:419 i 549:513.

WRI: Paweł Kubiak 182 pkt (114 i 68), Katarzyna Winkiel 302 pkt (155 i 147), Klaudiusz Winkiel 314 pkt (171 i 143), Klaudiusz Winkiel jr 285 pkt (138 i 147), Henryk Żuk 243 pkt (131 i 112).

Event Catering: Magdalena Bortkiewicz 231 pkt (118 i 113), Piotr Bortkiewicz 221 pkt (95 i 126), Elżebieta Czembrowska 191 pkt (99 i 92), Joanna Murzynowska 232 pkt (97 i 135), Piotr Szczygieł 244 pkt (105 i 139).

PKO Bank Polski – Elastic Bowling Service (Grupa OLX) 1124:1021

Gry: 627:527 i 497:494.

PKO BP: Marzena Wawrzyniak 338 pkt (192 i 146), Tomasz Białas 253 pkt (138 i 115), Mateusz Czajka 244 pkt (120 i 124), Jakub Wróbel 272 pkt (160 i 112), Anna Grygiel 213 pkt (137 i 76).

EBS: Katarzyna Kałek 288 pkt (144 i 144), Mariusz Szerszeniewski 253 pkt (124 i 129), Łukasz Chełmicki 210 pkt (126 i 84), Michał Strzelecki 270 pkt (133 i 137).

Posted on

Awans Nivei BMP rzutem na taśmę

To mógł być finał całych rozgrywek, a okazał się dla obu ekip starciem o wejście do finałowej trójki. Nivea BMP pokonała PEFS 5:2 i to ona ostatecznie na pewno zajmie miejsce na podium w Wiosennej Edycji Ligi BSA. A przy okazji – wygrała fazę zasadniczą.

Mecze między Niveą i PEFS zawsze są pełne napięcia, a zdarzało się, że odbywały się w finale poszczególnych edycji. I tym razem tak być powinno, gdyby nie wpadki obu ekip we wcześniejszych tygodniach. Nivea zdążyła już przegrać z Roti-Ten i PwC, a PEFS – z AZzardo i Roti-Ten. Tak się złożyło, że teraz ich mecz kończył całą fazę zasadniczą, a przy okazji – decydował o miejscu w czołowej trójce. Właśnie trzy zespoły, grając systemem każdy z każdym, rozstrzygną między sobą o mistrzostwie Ligi BSA.

Mimo że PEFS potrzebował remisu, to od początku ruszył do natarcia. Przez pierwszych 10 minut nie było żadnych wątpliwości, kto jest lepszy. Potężnie bramkę Nivei ostrzeliwali Marcin Michalak, Maciej Kielar czy z bliższej odległości Paul Newsham. Fantastycznym refleksem popisywał się jednak bramkarz Konrad Olejniczak – to jemu Nivea zawdzięczała bezbramkowy remis. W końcu jednak skapitulował. W 13. minucie Newsham zagrał do środka, Marcin Michalak uderzył z kilku metrów, ale bramkarz Olejniczak odbił piłkę. Gracz PEFS przejął jednak futbolówkę na linii szóstego metra i poprawił w drugie tempo, tym razem skutecznie.

Dopiero po tym golu Nivea się obudziła. Do tego momentu była bezradna, atakowała z rzadka. Sygnał do ofensywy dał Kamil Czerniak, ładnym, aczkolwiek niecelnym wolejem. W 16. minucie świetnie zachował się Dominik Serba – minął przeciwnika zwodem w prawo i uderzył w dalszy róg bramki. Nivea poszła za ciosem i już po chwili wykorzystała kontratak – Krystian Maik z dość ostrego kąta trafił w samo okienko.

I wtedy właśnie doszło do wydarzenia, które mogło mieć znaczenie dla dalszych losów meczu. Po uderzeniu z dystansu piłkarza PEFS piłka odbiła się od siatki za bramką tuż obok słupka i wleciała z powrotem w pole. Nikt z PEFS się nie cieszył i nie gratulował sobie wyrównania, żaden z graczy Nivei też nie pokazał, że coś się właśnie stało. Sędzia uznał, że piłka minęła słupek po zewnętrznej jego stronie i gola nie zaliczył. Piłkarze PEFS twierdzili, że było dokładnie odwrotnie. Ostatecznie jednak to Nivea prowadziła do przerwy 2:1.

W drugiej połowie Nivea zaczęła szanować minimalne prowadzenie, a PEFS – poirytowany niezaliczeniem bramki – atakował znacznie bardziej chaotycznie niż przed przerwą. Niewiele było w tym wszystkim dobrego futbolu. Bramka na 3:1 Dominika Serby, a chwilę potem poprawka na 4:1 Dominika Serby właściwie rozstrzygnęły to spotkanie. PEFS nie był już w stanie odrobić takich strat i zagra tylko o czwartą pozycję w Wiosennej Edycji Ligi BSA.

Nivea BMP – PEFS 5:2 (2:1)

0:1 Marcin Michalak (13. minuta)

1:1 Dominik Serba (16. minuta, asysta: Krzysztof Filipiak)

2:1 Krystian Maik (17. minuta, asysta: Kamil Czerniak)

3:1 Dominik Serba (28. minuta, asysta: Krzysztof Filipiak)

4:1 Radosław Nowak (31. minuta, asysta: Kamil Czerniak)

5:1 Kamil Czerniak (37. minuta, asysta: Maciej Jaszczyński)

5:2 Kuba Tomaszkiewicz (40. minuta, asysta: Marcin Winny)

Nivea BMP: Konrad Olejniczak – Krzysztof Filipiak, Michał Trawiński, Maciej Jaszczyński, Radosław Nowak, Paweł Bogusławski, Kamil Czerniak, Dominik Serba. PEFS: Kuba Tomaszkiewicz ŻK – Radosław Balicki, Paul Newsham, Marcin Winny, Maciej Kielar, Mateusz Michalak, Marcin Michalak.